Lew uciekł w weekend z cyrku i spacerował ulicami miasteczka Ladispoli koło Rzymu. Zwierzę było na wolności przez blisko siedem godzin, zanim udało się je złapać. Lokalne służby prowadzą śledztwo i chcą dowiedzieć się, w jaki sposób dziki kot zdołał wydostać się z metalowej zagrody.
W miasteczku Ladispoli koło Rzymu pojawił się sobotę niecodzienny turysta. Tamtejszym ulicami przechadzał się bowiem ogromny lew o imieniu Kimba. Zwierzę uciekło z wędrownego cyrku "Rony Roller". W obławie na wielkiego kota brały udział policja, straż leśna, karabinierzy i inne służby. W akcji uczestniczyła także dyrekcja cyrku, z którego uciekł drapieżnik. Zwierzę było na wolności przez około siedem godzin, zanim zostało uśpione i umieszczone w bezpiecznym miejscu.
Lokalne służby prowadzą śledztwo i chcą dowiedzieć się, w jaki sposób dziki kot zdołał wydostać się z metalowej zagrody.
- To, co się stało, jest bardzo dziwne. Wszystko, co możemy powiedzieć, to to, że lew nie jest w stanie otworzyć zatrzasku i złamać zamka - powiedział agencji Reuters Rony Vassallo, opiekun zwierząt i trener w cyrku.
Lew uciekł z cyrku. "Przykro mi, ponieważ jest w więzieniu"
W poniedziałkowym poście na Facebooku burmistrz Alessandro Grando napisał, że zwróci się do ekspertów, aby sprawdzili, czy istnieją podstawy prawne do cofnięcia cyrkowi zezwoleń na posiadanie lwów.
Niektórym mieszkańcom Ladispoli szkoda jest zwierzęcia. - Przykro mi, ponieważ jest w więzieniu. Powinien być w swoim naturalnym środowisku, na sawannie - powiedział jeden z nich, Giuseppe Altavilla. Cyrk "Rony Roller" miał przebywać w Ladipsoli w dniach 9-19 listopada.
Źródło: Reuters