Śmiertelny pożar w Grecji wciąż trwa. Żywioł zniszczył domy, gospodarstwa i spalił bujne lasy. W tym roku kraj dotknęły najpoważniejsze pożary na terenie Unii Europejskiej od 2000 roku.
Od ponad dwóch tygodni greccy strażacy walczą z pożarem, który wybuchł w regionie Leśnego Parku Narodowego Dadia-Lefkimi-Soufli. W niedzielę próby gaszenia ognia prowadzone były na kilku frontach. Priorytetem strażaków było utrzymanie płomieni z dala od cennych przyrodniczo terenów leśnych - do tej pory ogień strawił już 30 procent obszaru.
"Nic nam nie zostało"
Ogień zniszczył wiele domów i zagród. Jak opowiadał w rozmowie z agencją informacyjną Reuters hodowca zwierząt z miejscowości Provatonas, w sobotę jego gospodarstwo stanęło w płomieniach. Chociaż właściciel próbował ratować trzodę, nie wszystkie zwierzęta przeżyły.
- Nic nam nie zostało. Trzydzieści pięć sztuk spłonęło, reszta doznała poparzeń i nie wiemy, czy uda im się przeżyć. Nie wiemy, co mamy robić - powiedział.
Tragiczne straty
Szalejące w Ewros pożary przyczyniły się do śmierci co najmniej 20 osób. W sierpniu w lesie nieopodal wioski Dadia odnaleziono 18 ciał - jak się okazało, ofiary były nielegalnymi migrantami, którzy nie wiedzieli o zbliżającym się żywiole. W piątek policjantom udało się uratować grupę 25 uwięzionych przez płomienie osób.
Według danych Europejskiego Systemu o Pożarach Lasów (EFFIS), od początku roku do 2 września ogień strawił w Grecji ponad 172 tysiące hektarów. To największe straty ze wszystkich śródziemnomorskich krajów - jak informował w zeszłym tygodniu Serwis Monitorowania Atmosfery Copernicus, tak tragicznego sezonu pożarowego nie zanotowano w którymkolwiek państwie członkowskim od początku rejestracji danych, czyli od 2000 roku.
Źródło: Reuters, eKathimerini