Ulewy nie przestają nawiedzać wschodniej Francji. Jak podały lokalne media, od czwartku ewakuowano ponad tysiąc mieszkańców, a niektóre miasta znalazły się całkowicie pod wodą. Obfite opady spowodowały także utrudnienia drogowe.
Francuska agencja meteorologiczna Meteo-France podała w piątek rano, że w prawie całej południowej i wschodniej Francji obowiązują pomarańczowe i żółte alerty. Eksperci ostrzegali przed ulewnym deszczem, burzami i możliwymi podtopieniami. To drugi z rzędu dzień przynoszący w tych regionach groźną aurę - w czwartek niektóre departamenty nawiedziły "wyjątkowe" opady deszczu sięgające 630 litrów wody na metr kwadratowy w ciągu zaledwie 48 godzin.
"Pojawiły się fale, potem wiry wodne"
W Annonay w departamencie Ardeche w czwartek doszło do przerwania położonej na północ od miasta tamy. Mieszkańcy opowiadali lokalnym mediom, że wystarczyło dziesięć minut, by ulice wypełniły się wodą. Część osób musiała zostać ewakuowana drogą lotniczą z zalanych domów.
- Pojawiły się fale, a potem wiry wodne. Rzeka niosła niesamowite ilości drewna - powiedziała jedna ze świadków zdarzenia. Łącznie na zalanych terenach konieczna była ewakuacja ponad tysiąca osób.
Niebezpieczna sytuacja utrzymywała się także w departamentach Loara i Górna Loara. Burmistrz miejscowości Chambon-sur-Lignon opowiadał, że wysokie fale porywały ze sobą krowy i inne zwierzęta hodowlane. Lawiny błotne i osuwiska uszkodziły co najmniej dwa mosty i doprowadziły do zamknięcia autostrady A47 niedaleko Lyonu. Gdy wody zaczęły opadać, na jezdniach zobaczyć można było wyrzucone przez wezbrane rzeki ryby.
Ulewy spowodowały również poważne zakłócenia w sieciach elektroenergetycznych, przez co około tysiąc domów zostało pozbawionych prądu. W okolicach Lyonu i Tuluzy wstrzymano ruch kolejowy.
Źródło: TV5 Monde, Reuters, tvnmeteo.pl