Monsunowe deszcze nawiedziły północno-wschodnie Indie. Woda zalała ogromne połacie stanu Asam, niszcząc domy i porywając zwierzęta hodowlane. W powodziach zginęło co najmniej sześć osób, a tysiące pozostały bez dachu nad głową.
Na początku czerwca w Indiach rozpoczęła się pora monsunowa. W części kraju przyniosła ona ulgę od wyczerpujących upałów, ale w północno-wschodnich regionach ulewy przyniosły ze sobą niszczycielskie powodzie.
"Straciliśmy wszystko"
Brahmaputra, jedna z największych rzek na świecie, i jej dopływy wystąpiły z brzegów w stanie Asam, zalewając kilka wiosek. Jak podały lokalne media, w poniedziałek w powodziach zginęły dwie osoby, a od początku powodzi żywioł pochłonął co najmniej sześć ofiar śmiertelnych. Katastrofa dotknęła ponad 155 tysięcy mieszkańców, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia domów i szukania tymczasowego schronienia.
- Nasze książki i dokumenty zostały uszkodzone, a dom jest całkowicie zniszczony - opowiadał agencji Reutera jeden z poszkodowanych. - Wszyscy mieszkamy w schronisku dla uchodźców. Straciliśmy wszystko i teraz musimy zacząć od zera, wszystko utonęło w wodach powodziowych.
Wezbrane rzeki uszkodziły tysiące domów na terenie całego stanu, co najmniej 60 dróg i most. Wody powodziowe porwały także ponad 84 tysiące zwierząt gospodarskich - to cios dla regionu, który utrzymuje się z produkcji rolniczej.
Monsunowe deszcze są corocznym zjawiskiem w Asamie. Niekiedy przynoszą ze sobą niszczycielskie powodzie i osunięcia ziemi, które zmuszają mieszkańców do ewakuacji i pozostawienia swoich domów i zwierząt.
Źródło: Reuters, India Today