Beryl, huragan drugiej kategorii, po tym jak przetoczył się między innymi przez Karaiby, w piątek dotarł do Meksyku. - Niebo zrobiło się bordowe i zaczęło lać, dość porządnie. Niektóre pokoje w hotelu pozalewało - mówił w rozmowie z redakcją Kontaktu 24 pan Dariusz, który przebywa w Cancun.
Huragan Beryl uderzył w meksykański półwysep Jukatan w piątek około godziny 17 polskiego czasu. W chwili zejścia na ląd miał drugą kategorię w pięciostopniowej, rosnącej skali Saffira-Simpsona. Gdy dotarł do popularnego nadmorskiego kurortu Tulum, generował wiatr o prędkości około 160 kilometrów na godzinę i intensywne opady deszczu. Służby ostrzegły wcześniej o możliwości wystąpienia powodzi i osunięć ziemi.
"Niebo zrobiło się bordowe i zaczęło lać"
Skontaktował się z nami pan Dariusz, który przebywa na urlopie w Cancun w Meksyku nad Morzem Karaibskim. - Zaczęło się wczoraj o dwunastej. Wyrzucili wszystkich z plaży i zbierali leżaki, ale wciąż można było siedzieć nad basenem. Około godziny 19. niebo zrobiło się bordowe i zaczęło lać, dość porządnie. Niektóre pokoje w hotelu pozalewało, naszego na szczęście nie - relacjonował w rozmowie z redakcją Kontaktu 24. - Wciąż leje, wciąż wieje. Wyjść na zewnątrz raczej się nie da - dodał.
Jak przekazał pan Dariusz, obsługa hotelowa była przygotowana na huragan i zareagowała odpowiednio do sytuacji. - Hotel działa normalnie. Jeśli chodzi o personel, to są pomocni. We wszystkich pokojach komoda została dosunięta do okna, aby ludzie nie wychodzili na balkon. Usunęli alkohol z pokojów. Nie podawali też w barze. Oni są na to przygotowani. Organizacja wygląda w porządku - powiedział.
Gubernator stanu Quintana Roo wezwał mieszkańców do pozostania w domach. Wcześniej Andrés Manuel López Obrador, prezydent Meksyku, wezwał ludzi mieszkających na trasie huraganu do schronienia się.
"Rzeczy materialne można odzyskać, ale najważniejsze jest życie" - napisał prezydent w mediach społecznościowych.
Ofiary śmiertelne
W wyniku niszczycielskiej działalności Beryla zginęło co najmniej 11 osób. Ofiary śmiertelne odnotowano na Jamajce, Grenadzie, Saint Vincent i Grenadynach oraz w północnej Wenezueli - podaje agencja informacyjna Reuters. Bilans ofiar może jeszcze wzrosnąć wraz z przywracaniem łączności i napływaniem kolejnych raportów z wysp zniszczonych przez huragan.
Ulewne opady, możliwe powodzie
Z prognoz wynika, że na półwyspie Jukatan spadnie opad rzędu 100-150 litrów deszczu na metr kwadratowy. Lokalnie może spaść nawet 250 l/mkw. - podało amerykańskie Narodowe Centrum Huraganów (NHC). Dodało, że Beryl pod koniec weekendu ma dotrzeć do południowego Teksasu.
Zniszczenia po przejściu huraganu
Beryl uderzył w czwartek w Kajmany, a dzień wcześniej w Jamajkę jako huragan czwartej kategorii. Ponad 400 tysięcy ludzi na Jamajce zostało pozbawionych prądu, a wiele domów zostało zrównanych z ziemią.
- To straszne, wszystko przepadło. Jestem w swoim domu i się boję - powiedziała w rozmowie z agencją Reuters Amoy Wellington, 51-letnia kasjerka, mieszkanka miejscowości Top Hill w południowej części regionu St. Elizabeth na Jamajce.
Na wschodnim wybrzeżu Jamajki Beryl wywołał powodzie spowodowane ulewami, a w stolicy kraju, Kingston, odnotowano porywy wiatru dochodzące do 130 kilometrów na godzinę.
Nim Beryl dotarł do Jamajki, przetoczył się jako huragan piątej, najwyższej kategorii nad kilkoma mniejszymi wyspami Karaibów - Grenadą, Carriacou, a także nad Saint Vincent i Grenadynami, wyrywając drzewa z korzeniami, zrywając dachy domów i niszcząc farmy.
Źródło: CNN, Reuters, Kontakt 24