Przez Węgry przechodzi fala kulminacyjna na Dunaju. Na nadejście wielkiej wody przygotowuje się nie tylko Budapeszt, ale także mniejsze miejscowości. Fala wezbraniowa dotarła do Węgier z Austrii, gdzie żywioł odsłonił ogrom zniszczeń.
Według hydrologów Dunaj osiągnie najwyższy poziom w piątek przed południem w węgierskim mieście Komárom. Pod wieczór fala wezbraniowa dotrze do Esztrogomu. Stan wody będzie jednak o pół metra niższy niż podczas ostatniej wielkiej powodzi na Węgrzech w 2013 roku.
Synoptycy nie prognozują wystąpienia opadów deszczu w dorzeczu Dunaju w najbliższych dniach. To oznacza, że znacznie spada ryzyko pojawienia się drugiej fali powodziowej. Jednak obecny poziom w rzece będzie spadał bardzo powoli.
Przygotowania na nadejście fali
W Budapeszcie zakończono budowanie umocnień. Jak poinformowały władze miasta, wzdłuż Dunaju w niezbędnych miejscach postawiono tymczasowe tamy, które osiągają wysokość nawet do dziewięciu metrów. W działania było zaangażowanych łącznie ponad 650 pracowników Stołecznych Zakładów Kanalizacji i innych firm.
Z powodu zbliżającego się do miasta wezbrania zmieniono funkcjonowanie komunikacji miejskiej oraz zamknięto niektóre tunele i stacje metra.
Według prognoz wysokość fali kulminacyjnej w Budapeszcie w sobotę wyniesie 846 centymetrów. W rekordowym 2013 roku jej poziom osiągnął 891 cm.
Tysiące gospodarstw bez energii elektrycznej
Zagrożenie powodziowe wymusiło na niektórych instytucjach niestandardowe działania. Ze względów bezpieczeństwa zakłady energetyczne wyłączyły prąd już w 150 miejscowościach. Prawie 1400 gospodarstw domowych prewencyjnie pozostaje bez dostępu do energii elektrycznej.
Z kolei węgierska poczta zorganizowała wcześniejszą wypłatę emerytur na wszystkich obszarach, gdzie według prognoz mogą wystąpić podtopienia bądź zalania. Plan działania instytucji jest stale koordynowany z właściwymi gminami, aby ich mieszkańcy mogli na czas dowiedzieć się, gdzie mogą uzyskać dostęp do usług pocztowych oraz emerytur. Na razie takie działania podjęto w co najmniej 20 miejscowościach.
Wielkie sprzątanie w Austrii
W Austrii trwa próba usuwania skutków kataklizmu. Gubernator Dolnej Austrii Johanna Mikl-Leitner w czwartek wieczorem zniosła stan klęski żywiołowej w siedmiu okręgach oraz trzech miastach. Całą Dolną Austrię uznano za obszar klęski w niedzielę.
W niektórych miejscowościach rozpoczęło się porządkowanie i liczenie strat. Sytuacja w tym kraju związkowym nadal jednak pozostaje trudna. Dziesięć miejscowości wciąż jest odciętych od świata. Problemy z zaopatrzeniem w wodę pitną występują w 16 gminach, zaś z odprowadzaniem ścieków - w jedenastu. Udało się za to przywrócić dostawy prądu do wszystkich gospodarstw domowych.
Krajobraz katastrofy
Na zalanych obszarach woda odsłoniła ogrom zniszczeń. Duża część infrastruktury, w tym kanalizacja, wodociągi i systemy odprowadzania ścieków, jest uszkodzona lub zniszczona. Sytuacja wygląda podobnie, jeśli chodzi o infrastrukturę transportową. Lokalne władze określają jej zniszczenia jako "ogromne".
W wielu miejscach rozpoczęło się już wielkie sprzątanie. Jednak zdaniem gubernator Dolnej Austrii odbudowa będzie wymagała "wytrwałości". Dużym wyzwaniem będą także finanse.
W walce z powodzią i jej skutkami cały czas bierze udział ponad 3500 strażaków. Wzdłuż samej tylko rzeki Litawy ułożono 10 tysięcy worków z piaskiem i wysypano 300 ton materiału wypełniającego. Służby usunęły też 20 nieszczelności, zaś specjalne komisje zarejestrowały do tej pory 2170 szkód. Ta liczba będzie jednak rosnąć w najbliższych dniach.
Władze wprowadzają też rozwiązania systemowe pozwalające na minimalizację skutków zniszczeń. Przyjęto rozporządzenie, które z mocą wsteczną od 13 września do 12 października zwalnia kierowców z obowiązku przestrzegania przepisów dotyczących czasu jazdy i odpoczynku.
Zagrożenie osuwiskami ziemi
Nadal ogromnym zagrożeniem dla lokalnych społeczności jest rozmokła i niestabilna ziemia. W wielu miejscach występują bądź mogą występować osunięcia się ziemi oraz lawiny błotne. Zagrożenie to dotyczy co najmniej 40 miejscowości.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/ZOLTAN BALOGH