Silne trzęsienie ziemi i seria wstrząsów wtórnych. Uszkodzone domy

ekwador
Trzęsienie ziemi w Ekwadorze
Źródło: Google Earth
Trzęsienie ziemi o magnitudzie 5,8 wystąpiło w sobotę wieczorem lokalnego czasu w północno-zachodnim Ekwadorze. Było odczuwalne w kilku prowincjach. W mieście Esmeraldas w prowincji o tej samej nazwie uszkodzone są domy - poinformowały miejscowe media.

Epicentrum trzęsienia znajdowało się około 10 kilometrów na południowy wschód od miasta Esmeraldas w północno-zachodniej części Ekwadoru. Doszło do niego na głębokości 40 km - podało Europejskie Śródziemnomorskie Centrum Sejsmologiczne (EMSC).

Wstrząs o magnitudzie 5,8 nastąpił w sobotę o godzinie 23.28 czasu lokalnego - przekazał Instytut Geofizyczny Ekwadoru. Następnie w tym samym rejonie zarejestrowano serię wstrząsów wtórnych. Magnituda jednego z najsilniejszych wyniosła 5,1. Doszło do niego przed godziną 1 w nocy z soboty na niedzielę na głębokości 12 km w odległości prawie 13 km od miasta Atacames.

Źródło: Google Maps

Trzęsienie uszkodziło domy

Jak podały służby, trzęsienie ziemi było odczuwalne w prowincjach Esmeraldas, Manabi, Pichincha, Bolivar, Los Rios, Guayas, Santo Domingo i Cotopaxi.

Lokalne media informują o uszkodzonych domach w mieście Esmeraldas i powalonych słupach energetycznych na samochody. Uszkodzenia odnotowano także w szpitalu, jednak nie wpłynęło to na jego funkcjonowanie. W niektórych częściach miasta zabrakło prądu.

Nie ma doniesień o rannych.

Lokalizacja trzęsienia ziemi
Lokalizacja trzęsienia ziemi
Źródło: USGS

Niebezpieczny region

Ekwador położony jest w tak zwanym Pacyficznym Pierścieniu Ognia, czyli bardzo aktywnym regionie sejsmicznym, który otacza Ocean Spokojny. Znajdują się tam 452 wulkany i występuje około 90 procent wszystkich trzęsień ziemi na świecie.

W kwietniu 2016 roku również w północno-zachodnim Ekwadorze, w prowincji Manabi, wystąpilo trzęsienie ziemie o magnitudzie 7,8, które spowodowało śmierć 673 osób - przypominają media.

Pacyficzny pierścień ognia
Pacyficzny pierścień ognia
Źródło: Maciej Zieliński/PAP/Reuters
Czytaj także: