Mieszkańcy Ekwadoru zaczęli już pochówki swoich najbliższych, których odebrało im niedzielne osuwisko. Poszukiwania zaginionych wciąż trwają. Do tej pory udało się ocalić 32 osoby. Wielu z nich ma nadzieję, że pod masami ziemi i gruzów znajdą swoich bliskich.
Małe miasteczko Alausi w Ekwadorze nawiedziło w niedzielę wieczorem potężne osuwisko. We wtorek najbliżsi ofiar rozpoczęli ich pożegnania. Według oficjalnych informacji przekazanych przez władze, tragiczny bilans ofiar śmiertelnych sięga 11 osób. Wiele wskazuje na to, że nie jest to jeszcze koniec. Dziesiątki mieszkańców wciąż jest uwięzionych pod masami ziemi, a ich rodziny robią wszystko, by wydostać ich żywych.
Poszukiwania bliskich
Osuwisko jest przeczesywane przez ogromne grupy ratownicze oraz wolontariuszy. Ludzie używają wszystkiego, co może odgarnąć grunt, by jak najszybciej dostać się do uwięzionych.
- Nieszczęście spotkało moją rodzinę. (...) Tam są wciąż inni przysypani, więc błagam o pomoc, by można było ich odnaleźć i pochować - opowiadała Yolanda Marcatoma, krewna ofiar osuwiska.
Jak dotąd udało się ocalić 32 osoby z 67 poszukiwanych.
Wciąż nie jest bezpiecznie
Istnieje ryzyko, że w regionie znów dojdzie do podobnej tragedii. Dlatego władze zarządziły ewakuację mieszkańców z około 600 budynków. By zatroszczyć się o przesiedleńców i wszystkich, którzy zostali dotknięci przez osuwisko, stworzono trzy schrony.
Ostrzeżenia o możliwych osuwiskach pojawiały się już od ubiegłego miesiąca. Kolejna porcja ulewnego deszczu nie poprawiła sytuacji. 18 marca prezydent kraju Guillermo Lasso wydał decyzję o wprowadzeniu stanu wyjątkowego dla 14 prowincji.
Źródło: Reuters, tvnmeteo.pl