Wzrosła liczba zabitych i rannych w wyniku silnego trzęsienia ziemi w północno-zachodnich Chinach. Ocaleni, których domy nie nadają się już do zamieszkania, spędzają mroźne noce w namiotach, i opowiadają o dramacie, który ich spotkał.
Trzęsienie ziemi, które nawiedziło w poniedziałek prowincje Gansu oraz Qinghai, miało magnitudę 6,2. W pierwszym z regionów w środę potwierdzono śmierć 113 osób, natomiast w drugim liczba ofiar śmiertelnych wzrosła do 21, a 13 osób pozostawało zaginionych. Łącznie prawie tysiąc osób odniosło obrażenia.
W prowincji Gansu, gdzie operacje ratunkowe zakończyły się we wtorek, uratowano 78 osób - poinformowały chińskie media. Uszkodzonych zostało tam ponad 200 tysięcy domów, a prawie 15 tysięcy zawaliło się całkowicie.
Dziesiątki osób, które przeżyły katastrofę, ustawiły się w kolejce przed tymczasowymi schroniskami po żywność i wodę - opisała agencja informacyjna Reuters. Jak mówią pracujący w schroniskach wolontariusze, "sytuacja jest bardzo poważna".
Akcja ratunkowa jest znacznie utrudniona przez mroźną pogodę, która od ubiegłego tygodnia ogarnia przeważającą część Chin. We wtorek wieczorem w okolicach epicentrum trzęsienia temperatura spadła do około -15 stopni Celsjusza. Według lokalnych mediów, powołujących się na naukowców, ludzie uwięzieni pod gruzami, wystawieni na działanie temperatury -10 st. C, narażeni są na ryzyko wystąpienia hipotermii i mogą pozostać przy życiu tylko przez pięć do dziesięciu godzin. I to tylko w przypadku, jeśli nie odnieśli obrażeń.
"Moje dzieci nie mają pościeli. Jest im zimno"
21-letni Du Haiyi powiedział, że jego dom rodzinny w mieście Haidong w prowincji Qinghai został całkowicie zrównany z ziemią. Mężczyzna przekazał w rozmowie z dziennikarzami agencji Reuters, że udało mu się uratować matkę i 16-letnią siostrę, które zostały uwięzione pod gruzami w noc trzęsienia Ziemi. - Uciekaliśmy, gdzie tylko się dało - dodał.
Ocaleni, których domy nie nadają się już do zamieszkania, śpią w niewielkich namiotach ogrzewanych piecami.
- Dwoje moich dzieci śpi w namiotach razem z innymi ludźmi. Nie mają pościeli. Jest im zimno - opowiadała 45-letnia Ma Haijia z miasta Linxia.
Jakby byli "miotani przez fale"
Kiedy nastąpiło trzęsienie Ziemi, "natychmiast odłączyło zasilanie, nie byłam w stanie niczego dostrzec", jak relacjonowała 42-letnia mieszkanka miasta Haidong, Ma Shiyuehua.
- Wpadłam w panikę. Wołałam syna, ale nie było odpowiedzi - opowiadała.
Szczęśliwie okazało się, że syn kobiety jest cały i zdrowy. Jak dodała, jej córkę i męża udało się wyciągnąć spod gruzów. - Nie jedliśmy nic przez ostatnie dwa dni, nasz dom zniknął, ale przynajmniej nasza rodzina jest bezpieczna - powiedziała.
Jak relacjonowali we wtorek mieszkańcy, ci, którzy przeżyli trzęsienie, twierdzili, że odczuwali wstrząsy, jakby byli "miotani przez fale". - Obudziłem rodzinę i na jednym oddechu zbiegliśmy po wszystkich 16 piętrach - powiedział z rozmowie z BBC mężczyzna o imieniu Qin.
Niska temperatura nie jest jedynym zagrożeniem dla mieszkańców obszarów dotkniętych kataklizmem. Biuro Sejsmologiczne prowincji Gansu na podstawie kompleksowej analizy przekazało, że silne wstrząsy wtórne o magnitudzie 5 są nadal możliwe w nadchodzących dniach. Do początku środy odnotowano dwa wstrząsy wtórne o magnitudzie 4 i większej oraz osiem o magnitudzie 3 i większej - podał China Earthquake Networks Center.
Źródło: Reuters, tvnmeteo.pl