Burza Ashley uderzyła w Wielką Brytanię i Irlandię, niosąc obfite opady deszczu i wiatr o huraganowej sile. W niedzielę na Wyspach zapanował chaos komunikacyjny - odwołano dziesiątki lotów i kursów promowych, a powyrywane drzewa uszkodziły trakcje kolejowe. Na nagraniu widać problemy, z jakimi mierzyli się piloci podchodzący do lądowania w Dublinie.
Nad Wyspy Brytyjskie nadciągnęła Ashley - pierwsza nazwana burza w tegorocznym jesienno-zimowym sezonie. W niedzielę przeszła ona nad Irlandią, Szkocją, północną Anglią i częścią walijskiego wybrzeża, przynosząc podmuchy wiatru o prędkości sięgającej 130 kilometrów na godzinę. Na szczycie Cairn Gorm w szkockich Grampianach Wschodnich najsilniejsze porywy przekroczyły 170 km/h.
Trudności nawet w Londynie
Tak silny wiatr spowodował chaos komunikacyjny w Wielkiej Brytanii i Irlandii. Na lotnisku w Dublinie 28 lotów zostało przekierowanych na inne lotniska, a 60 odwołano. Wykonane przez świadków nagrania pokazują trudności, z jakimi musieli zmierzyć się piloci. W poniedziałek praca lotniska powoli wracała do normy, jednak jego rzecznik przestrzegł w mediach społecznościowych, że niektóre połączenia uległy opóźnieniu lub odwołaniu.
Zakłócenia odnotowano także w Cork i Shannon, jak również na wielu lotniskach brytyjskich. Loty odwołano w Belfaście, Edynburgu i Glasgow; nawet na londyńskim Heathrow, daleko od trasy Ashley, samoloty miały problemy z lądowaniem z uwagi na silne, boczne podmuchy wiatru.
Wiatr spowodował problemy nie tylko w ruchu lotniczym. Operatorzy linii kolejowych informowali o licznych uszkodzeniach - silny wiatr przewrócił wiele drzew na tory i pozrywał trakcje. W niedzielę nie kursowały także promy łączące Szkocję z Hebrydami, wyspami położonymi wzdłuż jej północno-zachodniego wybrzeża.
Źródło: The Independent, Irish Examiner