W czerwcu na jednej z plantacji eukaliptusa w miejscowości Hamilton w australijskim stanie Wiktoria znaleziono ciała 13 koali. Trzy inne osobniki zostały znalezione martwe kilka dni później. Jak przekazało w poniedziałek biuro lokalnego konserwatora przyrody, rozpoczęło się śledztwo w związku z ich tajemniczą śmiercią.
W momencie odkrycia ciała zwierząt znajdowały się na różnych etapach rozkładu, od kilku tygodni do roku po śmierci. Jak dotąd wyniki sekcji zwłok nie pozwoliły ustalić przyczyny zgonów. Zdjęcia rentgenowskie nie wykazały urazów, w tym złamań, ani śladów ran powstałych w wyniku postrzelenia.
Konserwator przyrody nadal ocenia szereg możliwych przyczyn śmierci, ale przekazał, że brak urazów, w połączeniu z wynikami badań, sugeruje, że ich przyczyną mogły być "czynniki środowiskowe".
Susze, pożary buszów, fale upałów i brak wody zagrażają koalom i prowadzą do spadku ich populacji - skomentował portal Autimes.
Wiele wycierpiały
Szacuje się, że w 2020 roku w Wiktorii żyło około 413 tysięcy koali. W raporcie departamentu ochrony środowiska z 2020 roku, opartym na danych zebranych w ciągu 15 lat, oszacowano że 15 tys. koali lub 4 procenty populacji w całym stanie, zostało dotkniętych pożarami buszu w okresie tak zwanego "czarnego lata" w Australii między 2019 a 2020 rokiem. W zeszłym roku badanie przeprowadzone przez australijską fundację AKF wykazało, że liczba koali zamieszkujących Australię gwałtownie spada i w ciągu kilku lat skurczyła się o 30 procent.
Koale są chronione na mocy ustawy Victoria's Wildlife Act. Maksymalna kara za umyślne zabicie koali w stanie Wiktoria to grzywna w wysokości 9246 dolarów australijskich (ok. 30 tys. złotych) i/lub sześć miesięcy więzienia.
Źródło: PAP, thenewdaily.com.au
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock