Nie biorą wolnego, nie proszą o podwyżkę i nie chodzą na L4 - urząd miasta w Katowicach wykorzystuje owce do koszenia trawy. Trawniki skoszone równo, niczym boisko piłkarskie, to w miastach już wcale nie norma. Jeśli sami zastanawiacie się, czy kosić trawę, czy nie, odpowiedzi znajdziecie w materiale magazynu "Polska i Świat".
Dla urzędu miasta w Katowicach to chyba najlepsi pracownicy. Nie biorą wolnego, nie proszą o podwyżkę i nie chodzą na L4. - Owce pojawiły się u nas w roli naturalnych kosiarek - mówi Malwina Kaczor z Katowickiej Agencji Wydawniczej.
W Katowicach trawę koszą owce odmiany kameruńskiej. Po sukcesie, jaki projekt odniósł w zeszłym roku, stado wróciło na trawniki. Kontrakt owce mają do końca listopada. Dla miasta to, naturalnie, prawdziwy wypas.
- Jeśli chodzi o koszty, będą porównywalne z kosiarkami spalinowymi. Natomiast owce w tym miejscu dają szereg dodatkowych korzyści. Między innymi nawożą glebę, pomagają utrzymać florę, którą tutaj mamy. Pomagają pozbyć się chwastów - dodaje Malwina Kaczor.
Trawniki skoszone równo, niczym boisko piłkarskie, to w miastach już wcale nie norma.
- Rozwiązaniem coraz częściej stosowanym przez miasta jest strefowanie zieleni, czyli zostawianie strefy wykoszonej, części koszonej rzadko, a części być może nie koszonej w ogóle - wskazuje Piotr Kotliński z Fundacji Łąka.
Miasta przestają kosić trawę
I tak powstają łąki w Środzie Wielkopolskiej czy we Wrocławiu.
- To jest kwestia przyzwyczajenia i wyjścia z tego schematu, że trawnik musi być równo przycięty. Oczywiście są takie miejsca, gdzie on musi być skoszony, to są kwestie widoczności, szczególnie w obrębie skrzyżowań - mówi prezydent Wrocławia Jacek Sutryk.
Na warszawskich ulicach drugi raz w tym roku słychać było ryk kosiarek. Podobnie jak w stolicy Dolnego Śląska, w stolicy Polski taki sprzęt pojawia się rzadziej.
- Kiedyś kosiliśmy w pięciu turach, pięć razy roku, jeżeli mówimy o zieleni przyulicznej. Teraz zeszliśmy do koszeń trzy razy w ciągu roku, a gdy długotrwale utrzymuje się susza, to jest ich jeszcze mniej - wyjaśnia Karolina Kwiecień-Łukaszewska z Zarządu Zieleni w Warszawie.
Wszystko, jak tłumaczą urzędnicy, przez zmianę klimatu. Lata są upalne, a miasta potrzebują zieleni i wody.
- Na warsztatach z dzieciakami bardzo często robimy eksperyment: ja biorę suchą glebę i glebę lekko wilgotną. Opuszczamy krople wody i patrzymy, gdzie ona szybciej wsiąknie. Dzieciaki często intuicyjnie mówią, że szybciej wsiąknie w tę suchą, bo przecież jest sucha i ciągnie tę wodę. Otóż jest odwrotnie - podkreśla Piotr Kotliński.
Równo skoszony trawnik czy łąka?
Wysoka zieleń to też dom dla owadów, również kleszczy - co podkreślają zwolennicy koszenia trawy. Czy koszenie trawy naprawdę pomaga w pozbyciu się tych pajęczaków z otoczenia?
- Poprzez koszenie trawy nie pozbędziemy się kleszczy. W niskiej trawie też oczywiście będą. To zupełnie inny proces. To tak jakbyśmy mieli wrzód na ręku i żeby pozbyć się owrzodzenia, ucięlibyśmy rękę - wyjaśnia dr hab. Stanisław Czachorowski z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.
Pytanie brzmi więc: kosić czy nie? Piotr Kotliński uważa, że "zdecydowanie dobrym rozwiązaniem jest trochę tak [kosić - przyp. red.), trochę nie". Trawa jak murawa powinna być w miejscach reprezentacyjnych. Niska sprawdza się przy drogach, a poza tym lepiej, żeby było jak najmniej koszenia.
- Alergicy z kolei mówią, że jak kosimy, to im się wzmagają alergię. No właśnie nie do końca, bo później to wszystko odrasta, znowu kwitnie - zwraca uwagę Karolina Kwiecień-Łukaszewska.
Dla naukowców i ekologów sprawa jest oczywista - niekoszona wysoka trawa jest na wysokim poziomie.
Źródło: TVN24