W środę w Karkonoszach doszło do kolejnego w ostatnich dniach poważnego wypadku. Turysta doznał licznych obrażeń po tym, jak osunął się z krawędzi zbocza w Kotle Wielkiego Stawu i stoczył się z dużej wysokości. Ratownicy przestrzegają, że w górach jest bardzo ślisko i wybierając się w wysokie partie, należy być odpowiednio przygotowanym.
Do wypadku doszło w środę późnym popołudniem. Mężczyzna osunął się zboczem z krawędzi Kotła Wielkiego Stawu na wysokości ruin schroniska Księcia Henryka.
- Turysta znajdujący się nad Wielkim Stawem (jezioro w Sudetach Zachodnich - red.) w okolicach punktu widokowego poślizgnął się i zleciał aż na sam dół do tafli stawu. Był to długi upadek, bo to aż około 300 metrów lotu, około 200 metrów w pionie - mówił w czwartek naczelnik Grupy Karkonoskiej GOPR Adam Tkocz w rozmowie z TVN24. - Skończyło się na szczęście tylko na poważnych obrażeniach. Mówimy o szczęściu, bo ten wypadek po prostu mógł skończyć się śmiercią - podkreślił.
Turystę ewakuowano przy użyciu technik linowych. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Jak dodał Tkocz, mężczyzna "w dole miał jednego raczka, więc najprawdopodobniej miał oba, a drugiego w trakcie lodu zgubił".
Seria wypadków
Naczelnik Grupy Karkonoskiej GOPR zauważył, że w Karkonoszach trwa "czarna seria" wypadków.
Wypadek, do którego doszło w środę, był ósmym w ciągu ostatnich sześciu dni upadkiem z wysokości. Do groźnego wypadku doszło między innymi w niedzielę w okolicach Wielkiego Szyszaka. Czterech turystów poruszało się tam po zamkniętym w zimie czerwonym szlaku, gdy poślizgnęli się i zsunęli w dół. Dwóch z nich odniosło poważne obrażenia.
- W górach jest bardzo duże oblodzenie. (...) Większość osób poszkodowanych w ostatnich dniach miała raczki, ale one przy tak twardym lodzie na eksponowanych stokach nie zapewniają nam wystarczającego bezpieczeństwa. Najlepiej być wyposażonym w normalne raki. Z rozwagą planujmy nasze wycieczki. Jeżeli chcemy się wybrać gdzieś wyżej, na pewno będziemy potrzebowali odpowiedniego wyposażenia i doświadczenia w jego używaniu - wyjaśnił ratownik.
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: GOPR Karkonosze