Zimowe wycieczki w Tatry czy inne wysokie góry to dobry pomysł na spędzenie wolnego czasu, o ile mamy niezbędne umiejętności i odpowiednie wyposażenie. Jak zauważył himalaista Adam Bielecki, bardzo często turyści wykazują się brakiem wyobraźni, a to może skończyć się tragedią. - Tatry latem potrafią pokazać swój pazur, a zima zagrożenia te potęguje - podkreślił. Zadeklarował jednak, że nie jest zwolennikiem wprowadzenia obowiązkowego ubezpieczenia dla osób wybierających się w góry, z którego pokrywane byłyby koszty ewentualnych akcji ratunkowych.
W szkołach trwają ferie zimowe, sporo osób - często całe rodziny - na ten czas wyjeżdża w góry. Zdarza się, niestety, że to, co miało być relaksem, zmienia się w dramat, a nawet tragedię. Niemal codziennie docierają informacje o turystach, którym pomagać muszą górscy ratownicy. Nie zawsze akcje takie kończą się happy endem. Zwłaszcza kiedy warunki pogodowe i śniegowe w górach są trudne - a teraz w wielu górskich rejonach tak właśnie jest. Jak podkreślił w rozmowie z PAP himalaista, alpinista i taternik Adam Bielecki. chcąc wyjść zimą w Tatry powyżej dolin, nie wystarczy, że mamy czekan i raki, musimy umieć się nimi posługiwać.
Turyści "różnie" reagują na porady
- Wielokrotnie zdarzało mi się napomnieć kogoś, dać dobrą radę czy wręcz wprost powiedzieć "zawróć, bo to się źle skończy" - opowiadał Bielecki.
Jak dodał, ma zasadę, że dopóki nie widzi zagrożenia zdrowia lub życia, stara się nie wtrącać. - Każdy przecież ma prawo do popełniania błędów, do spędzania czasu na swój własny sposób. Jednak, kiedy widzę, że ktoś naraża swoje zdrowie lub życie, to staram się delikatnie, bez agresji, z uśmiechem zwrócić uwagę na zagrożenie, które może się pojawić - powiedział himalaista. Przyznał, że turyści różnie reagują na jego porady, ale często przyznają mu rację.
Obowiązkowe ubezpieczenie dla turystów?
Wraz z każdą informacją o akcjach z udziałem TOPR czy GOPR pojawiają się głosy, że powinno się wprowadzić obowiązkowe ubezpieczenie dla osób wybierających się w góry, z którego pokrywane byłyby koszty ewentualnych działań ratowniczych. Bielecki przyznał, że byłoby to finansowe wsparcie dla ratowników górskich, a jednocześnie kara i przestroga dla lekkomyślnych turystów. Mimo to wyraził opinię, że to niekoniecznie dobre rozwiązanie.
- Na przestrzeni lat zmieniłem zdanie, głównie dzięki rozmowom z ratownikami górskimi. Sami TOPR-owcy twierdzą, że obowiązujący w Polsce system jest dobry. Według nich ratownictwo, zgodnie z zapisami konstytucji RP, powinno być darmowe dla każdego. Nikt nie powinien obawiać się wzywania pomocy ze względu na lęk przed konsekwencjami finansowymi, a ratownictwo nie powinno być biznesem, lecz służbą - argumentował.
Himalaista o potrzebie edukowania turystów
Dlatego najlepszym sposobem na poprawę bezpieczeństwa w górach - zdaniem Bieleckiego - jest edukacja.
- Potrzebne jest ciągłe edukowanie za pomocą mediów społecznościowych, tradycyjnych, a nawet umieszczanie tablic informacyjnych: "Uwaga, turyści - dziś w nocy znowu będzie ciemno". Taka nieco żartobliwa tablica stała przez pewien czas koło schroniska nad Morskim Okiem. Bo rzeczywiście, zdarzają się turyści, którzy mają problem z powrotem na parking w Palenicy. Są zaskoczeni, że nagle jest ciemno, zrobiło się zimno, a oni nie dość, że nie mają dodatkowych ubrań, to jeszcze jedynym ich źródłem światła jest komórka, w której zostało 14 procent baterii - opowiadał.
Podkreślał potrzebę uświadamiania, że góry mogą być niebezpieczne. - A Tatry zimą naprawdę nabierają groźnego charakteru. I fakt, że idziemy szlakiem turystycznym, nie oznacza, że jest bezpiecznie i nic się nam nie stanie - powiedział Bielecki
Co zabierać ze sobą w góry?
Wymienił, że niezbędnym, podstawowym wyposażeniem podczas pieszych wędrówek są: naładowany telefon, apteczka, srebrno-złota folia termoizolacyjna, zapasowe rękawiczki, dodatkowe ubrania, termos z herbatą i odpowiednie obuwie.
Dodał, że wyposażenie to nie wszystko, a w wyższe partie gór zimą powinny wybierać się tylko osoby mające odpowiednie przeszkolenie, potrafiące ocenić ryzyko lawinowe, wybrać najbezpieczniejszy szlak. - Tatry latem potrafią pokazać swój pazur, a zima zagrożenia te potęguje - dodał.
- Góry stają się przeludnione, co widać choćby po nadprodukcji śmieci w rejonie Everestu. To samo jest z wypadkami. Czym więcej ludzi chodzi po górach, tym więcej jest górskich tragedii - zauważył.
Jak zmiany klimatyczne zmieniają góry
Himalaista mówił też o tym, jak bardzo zmiany klimatyczne, wzrost średniej temperatury na świecie, wpływają na środowisko górskie.
- Góry, po których się wspinamy, umierają. Tak można powiedzieć o Alpach, które na przestrzeni mojego życia zmieniły się nie do poznania. Najzwyczajniej w świecie ulegają rozpadowi i nikną w oczach. Zarówno same lodowce alpejskie, jak i wręcz same góry - opowiadał.
- Pamiętam, gdy pierwszy raz wspinałem się na Kilimandżaro, szedłem po lodowcu. Gdy wróciłem tam po paru latach, szedłem po kamieniach, a lodowiec widziałem gdzieś w oddali. Jak byłem tam ostatnio, kilka lat temu, w ogóle nie widziałem żadnego lodowca. Za 10-15 lat nie będzie ani grama lodu na Kilimandżaro - powiedział.
Zauważył, że podobne zjawiska można zaobserwować także w Tatrach.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: kamery.topr.pl