Z powodu zmian klimatu, rolnictwo przenosi się na coraz szersze obszary. Według nowych badań, za kilkadziesiąt lat grunty przeznaczone pod uprawę będą rozciągać się niemal na całym globie. W procesie najbardziej ucierpią obszary dzikie, w tym zamieszkujące je zwierzęta.
Światowy krajobraz rolniczy w ciągu najbliższych 40 lat mocno się zmieni. Wraz ze wzrostem globalnej temperatury obszary dzikiej przyrody coraz bliżej biegunów Ziemi staną się odpowiednie do uprawy roślin, co bardzo zagrozi ich bioróżnorodności.
W najnowszym numerze magazynu naukowego "Current Biology" opublikowano wyniki badania poświęconego możliwym modelom utraty różnorodności biologicznej na skutek spowodowanej zmianami klimatu ekspansji rolnictwa w wyjątkowo cennych ekosystemach. To właśnie rolnictwo uważa się bowiem za największą siłę napędową utraty bioróżnorodności.
- Spodziewaliśmy się, że wzrost temperatury zwiększy przydatność obszarów na dużych szerokościach geograficznych pod tereny rolnicze - mówiła główna autorka badania dr Alexandra Gardner z Uniwersytetu w Exeter. - Jednak skala tego zjawiska i zakres nowej, nadającej się do zagospodarowania ziemi w pobliżu biegunów, były zaskakujące - dodała.
Już tracimy dziką przyrodę
Okazało się, że 76 procent tej ziemi, która obecnie jest dzika, a prawdopodobnie zostanie w przyszłości przeznaczona pod rolnictwo, stanowi aż 10 proc. całkowitego obszaru dzikiej przyrody poza Antarktydą.
- Oznacza to, że znaczna część światowej dzikiej przyrody jest zagrożona poważnymi szkodami w związku ze wzrostem globalnej temperatury i tym, że ludzie zmuszeni są szukać środowisk sprzyjających plonom - podkreślają autorzy publikacji.
Według szacunków od początku lat 90. XX wieku w wyniku działalności rolniczej utracono 3,3 miliona kilometrów kwadratowych dzikiej przyrody - jest to teren około dwukrotnie większy od Alaski. I choć jednocześnie utworzono w międzyczasie wiele nowych obszarów chronionych, to skala obu tych zjawisk jest zupełnie niewspółmierna.
- Musimy zrozumieć konkretny wpływ różnych praktyk rolniczych na różnorodność biologiczną. Ważnym krokiem jest ustalenie, w jaki sposób możemy utrzymać lub poprawić poziom plonów na istniejących gruntach rolnych - zaznaczyła dr Gardner.
Jak można temu zapobiec?
Badaczka oraz jej współpracownicy twierdzą, że dobrym sposobem na osiągnięcie tego celu jest promowanie różnorodności biologicznej zależnej od człowieka, na przykład poprzez uprawę w jednym gospodarstwie różnych roślin dostosowanych do warunków środowiska. Takie postępowanie ma dwie ważne zalety: nie zakłóca naturalnej fauny i flory oraz chroni plony przed zagrożeniami wynikającymi ze zmian klimatu. W takim scenariuszu, jeżeli skutki zmian klimatycznych spowodują niewydolność jednej uprawy, inne, te które przetrwają nowe warunki, pozwolą rolnikowi utrzymać źródło dochodu.
Naukowcy uważają, że polityka musi ewoluować wraz z rolnictwem.
- Ale to nigdy się nie powiedzie, jeśli nie włączymy w proces decyzyjny samych rolników - uważa współautor badania prof. Ilya Maclean. - W ciągu ostatnich 50 lat zaobserwowaliśmy zwrot w kierunku rozległych pól i monokultur. Rolnikowi znacznie taniej jest prowadzić swoje gospodarstwo w taki właśnie sposób. Jeśli jednak ktoś uprawia tylko jedną roślinę, jest dużo bardziej narażony na straty związane ze zmianami klimatycznymi.
Źródło: PAP, cell.com
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock