Polska Agencja Kosmiczna wydała oświadczenie dotyczące nadchodzącej deorbitacji radzieckiej sondy Kosmos 482. Jak wyjaśnił popularyzator astronomii Karol Wójcicki, jedna z potencjalnych orbit obiektu w momencie wejścia w atmosferę przebiega nad zachodnią i centralną częścią kraju.
Radziecka sonda kosmiczna Kosmos 482, zaprojektowana do eksploracji Wenus, nigdy nie dotarła do drugiej planety od Słońca. Na skutek problemu technicznego obiekt utknął na orbicie okołoziemskiej. Jak wynika z najnowszych wyliczeń, jej wyprawa dobiega końca - jeszcze w tym tygodniu obiekt może spaść na Ziemię.
"Oszacowania dopuszczają przelot obiektu nad Polską"
Jak podała w środę w komunikacie Polska Agencja Kosmiczna (POLSA), ze względu na specyficzną budowę, wynikającą z pierwotnego przeznaczenia, sonda prawdopodobnie nie ulegnie całkowitemu zniszczeniu przy ponownym wejściu w atmosferę ziemską.
"Cały obiekt lub jego fragmenty mogą dotrzeć do powierzchni Ziemi. Ze wstępnych wyliczeń orbity obiektu moment wejścia w atmosferę ziemską przewiduje się w nocy z 9 na 10.05.2025 roku z oknem niepewności szacowanym obecnie na ok. 13-17 godzin" - poinformowała POLSA.
Jak doprecyzowała rzeczniczka POLSA Agnieszka Gapys, zakres okna niepewności "wynika z wykorzystania do predykcji trajektorii lotu obiektu różnych modeli obliczeniowych oraz informacji wejściowych".
- Oszacowania dopuszczają przelot obiektu nad Polską - podkreśliła rzeczniczka. Dodała przy tym, że należy zwrócić uwagę, iż obecnie orbita ulega dynamicznym zmianom. "POLSA od 2 tygodni monitoruje ten obiekt i na bieżąco będzie informować o zmianach predykcji" - czytamy.
Kosmiczny śmieć spadnie na Ziemię. Kiedy?
Kiedy dojdzie do wejścia obiektu w atmosferę naszej planety? Według wyliczeń astronoma Marco Langbroeka z holenderskiego Uniwersytetu Technicznego w Delft, przy obecnym stanie wiedzy przybliżony moment wejścia obiektu w atmosferę przypada w sobotę, 10 maja o poranku. Szacunki obciążone są jednak sporym błędem, wynoszącym ponad 20 godzin w obydwie strony.
Na chwilę obecną nie wiadomo również, gdzie spadnie sonda. Potencjalny obszar, na którym może się to wydarzyć, obejmuje większość naszej planety. Jak podał Langbroek, z danych orbity maszyny wynika, że ma dojść do tego między 52. równoleżnikiem północnym a 52. równoleżnikiem południowym. To oznacza, że "zagrożone" są niemal całe Stany Zjednoczone, cała Ameryka Południowa, Afryka, Australia, część Azji oraz większość Europy, w tym Polska.
Deorbitacja Kosmos 482. Nowe wyliczenia
Karol Wójcicki, popularyzator astronomii i autor bloga "Z głową w gwiazdach", wyjaśnił w środę, że względu na zawężające się okno deorbitacji już na tym etapie można wskazać orbity, którymi w tym czasie poruszać się będzie sonda. Dwie z nich prowadzą bezpośrednio nad Polską, ale jedna z nich powinna zwrócić naszą szczególną uwagę. Zgodnie z niektórymi wyliczeniami, przybliżony moment deorbitacji przypadnie 10 maja o 6.28 czasu środkowoeuropejskiego letniego. Wówczas sonda powinna znajdować się w okolicach Wysp Kanaryjskich, kierując się na północny wschód, w stronę Europy.
"Teoretycznie przez kolejnych 10 minut będzie ona przelatywała nad Hiszpanią, Francją, Niemcami, Czechami, aż w końcu dotrze nad Polskę. Przelot nad naszym krajem spodziewany jest między 6.36 a 6.37. Trajektoria przebiegać będzie mniej więcej na osi: Wrocław - Piotrków Trybunalski - Biała Podlaska. Oznacza to, że znajdujemy się niebezpiecznie blisko potencjalnego miejsca deorbitacji" - wyjaśnił ekspert.
Czy jest się czego obawiać?
Ryzyko, że tego typu obiekt kosmiczny spadnie na jakiś zaludniony obszar jest wyjątkowo niewielkie. Ponad 70 procent powierzchni Ziemi to woda - bardzo prawdopodobne, że Kosmos 482 wyląduje w oceanie. Podobnie dzieje się z innymi kosmicznymi odpadkami, które ulegają deorbitacji. Jak napisał na swoim blogu Jonathan McDowell, astrofizyk z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics, prawdopodobieństwo, że sonda "spadnie bezpośrednio na twoją głowę" wynosi tyle, ile w przypadku innych spadających na Ziemię kosmicznych śmieci.
Wójcicki dodał, że orbita obiektu wciąż dynamicznie się zmienia.
"Do deorbitacji pozostały niecałe trzy dni, a sonda może jeszcze spowolnić i nieco przesunąć moment wejścia w atmosferę, co znacząco zmieni trajektorię jej przelotu nad Europą - i tak najpewniej się stanie wiec nie ma powodów do niepokoju" - dodał. "To właściwy czas, aby polskie służby zainteresowały się tematem i uniknęły zaskoczenia, jakim była deorbitacja szczątków drugiego stopnia Falcona 9. Spadek Kosmosu 482 może bowiem wyrządzić dużo większe szkody, niż lekkie zbiorniki na hel" - podkreślił.
Źródło: PAP, "Z głową w gwiazdach", LiveScience, sattrackcam.blogspot.com, tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: ESA/David Ducross