Seria silnych wstrząsów wtórnych nawiedziła prowincję Chiang Rai na północy Tajlandii. To następstwo poniedziałkowego trzęsienia ziemi w tym rejonie, które miało siłę 6,3 w skali Richtera. Ci z mieszkańców, którzy nie stracili domów, ze względu na powtarzające się drgania ziemi boją się w nich dłużej przebywać.
Tajlandzki Urząd Sejsmologiczny zarejestrował w środę wcześnie rano lokalnego czasu 34 wstrząsy o magnitudach przekraczających 4. To wstrząsy wtórne po trzęsieniu ziemi o sile 6,3 w skali Richtera, które nawiedziło Chiang Rai w poniedziałek wieczorem. Zginęła wtedy jedna osoba, a 23 zostały ranne. Według ekspertów był to najsilniejszy wstrząs odnotowany w Tajlandii w ciągu ostatnich 60 lat.
Boją się kolejnych wstrząsów
Na skutek poniedziałkowego trzęsienia poważnie zniszczonych zostało 13 wiosek w hrabstwie Mae Suai, zamieszkiwanych łącznie przez ponad tysiąc osób. W miejscowej szkole zorganizowano punkt pomocy dla poszkodowanych - mogą tam otrzymać żywność, pomoc medyczną i opiekę psychologiczną. Z zaopatrzeniem okolicy nie ma większych problemów, bo wstrząsy nie odcięły dróg dojazdowych. Problemu z dotarciem na miejsce nie mieli też ratownicy.
Ci z mieszkańców, którzy nie stracili dachu nad głową, wrócili już do swoich domów. - Ale wciąż przebywamy na zewnątrz, bo się boimy - powiedział jeden z nich.
Autor: js/map / Źródło: Reuters TV