Misja Bobas 6 należąca do projektu BRITE-Pl, który ma za zadanie wysłanie w kosmos pierwszych polskich satelitów naukowych, zakończyła się sukcesem. Kapsuła podczepiona do balona wysłanego przez astronomów Z Polskiej Akademii Nauk do stratosfery, dawała się kontrolować bez zakłóceń, a po trzech godzinach lotu dotarła na Ziemię. TVN Meteo obserwowało dla was to wydarzenie.
Pierwsi widzowie, w większości miłośnicy astronomii, zebrali się na Bartyckiej 18, w warszawskim Centrum Badań Kosmicznych PAN o 10.00. Wtedy też zaczęło się napełnianie helem balona, który o 11.00 miał wystartować w przestrzeń kosmiczną. Niestety, z przyczyn technicznych, start przesunięto na 12.00.
Punktualnie w południe balon odleciał i rozpoczęła się jego wędrówka do 25-30 km nad Ziemią. Zaraz za nim w podróż wyruszyła ekipa poszukiwawcza, której zadaniem było zlokalizowanie jego pozostałości. Udało się je odnależć ok. godz. 15.00 w okolicach położonego ok. 100 km na południowy-wschód od Warszawy Łukowa. Kapsuła była w prawie nienaruszonym stanie.
W podczepionej do balona kapsule znajdowały się dwa telefony komórkowe, dwa systemy nawigacji satelitarnej GPS, nadajnik alfabetu Morse'a oraz amatorski system do pozycjonowania APRS. Dzięki tym urządzeniom badacze byli w stanie śledzić urządzenie.
W gondoli znalazła się również kamera wideo, która przekazywała obraz w czasie rzeczywistym.
Mieli wypuścić dwa balony
Początkowo planowano wypuszczenie dwóch balonów, jednak z kapsułą podczepioną do jednego z nich wystąpiły problemy.
- Na dzisiejsze spotkanie została przygotowana druga skrzynka. Jest na niej zainstalowany nadajnik telewizyjny. Problem stanowiło ciepło wytwarzane przez nadajnik, przez które kapsuła mogłaby się przegrzać. Gdybyśmy jednak pracowali bez osłony, elektonika wychłodziłaby się przy panującej na wysokości 25-30 km temperaturze -70 st. Celsjusza. To zdecydowanie zbyt niska temperatura, zwłaszcza dla baterii - opowiadał Marcin Stolarski z Centrum Badań Kosmicznych PAN.
Ważne zadanie balona
Lot balona, choć nie był bezpośrednio związany z samymi satelitami, miał spełniać ważne zadanie.
- Nasze spotkanie służyło temu, żebyśmy nauczyli ekipę pracy w stresie i pod presją czasu. Chcemy także, obserwując popełniane przez zespół błędy, stworzyć odpowiednie procedury, które pozwolą zniwelować wszelkie problemy podczas startu satelity, do którego dojdzie już za kilka miesięcy. Wtedy na pewno nie będziemy mieli czasu na to, żeby stacja naziemna nie dekodowała telemetrii (telemetria - dziedzina telekomunikacji zajmująca się technikami przesyłu wartości pomiarowych na odległość - przyp. red.), miała problemy z dostępem do sieci komputerowej. Przeprowadzamy trening, żeby za parę miesięcy nie popełnić żadnego błędu - podkreślił Stolarski.
Polacy wyślą satelitę
Lot odbył się w ramach projektu BRITE-PL, który zakłada wysłanie przez Polaków w przestrzeń kosmiczną dwóch satelitów, mających obserwować najjaśniejsze gwiazdy Drogi Mlecznej. Projekt powstaje we współpracy astronomów z Polski, Kanady i Austrii. - Każdy z tych krajów wyśle w kosmos po dwie własne satelity, które będą miały na pokładzie teleskopy służące do obserwacji zmienności gwiazd. Urządzenia podejrzą jak gwiazdy migoczą, a z tego migotania my, badacze, wywnioskujemy co się w gwiazdach dzieje - powiedział Stolarski.
Pierwszy polski satelita już za kilka miesięcy wzniesie się na wysokość ok. 900 km, a czas jego obiegu wokół Ziemi wyniesie ok. 90 minut. Satelita będzie niewielki i zasili grupę tzw. nanosatelitów. Jego waga wyniesie zaledwie 7 kg.
- Zdecydowaliśmy się na stworzenie takiego satelity ze względu na stosunkowo niewielkie koszty. Małe satelity mogą pozostawać w przestrzeni kosmicznej miesiącami, a ich utrzymanie nie będzie drogie. Inaczej jest np. z Teleskopem Hubble, którego utrzymanie kosztuje masę pieniędzy - dodał Stolarski.
Autor: Martyna Płecha / Źródło: TVN Meteo, TVN Warszawa