Kilka ogromnych drapieżników zostało dostrzeżonych w mijającym tygodniu u wybrzeża Chatham w Massachussets, kolejne dwa zaobserwowano w odległości zaledwie 10 m od brzegu przy Cape Cod. Jeden z rekinów miał długość około 5 metrów.
Przyczyną zwiększonej obecności żarłaczy białych jest obfitość pożywienia w okolicach brzegów Nowej Anglii. Wody oceanu w tamtych rejonach są bowiem cieplejsze niż zazwyczaj o tej porze roku, co przywabiło większą liczbę fok szarych, stanowiących podstawowy główny składnik pożywienia żarłaczy białych. Na wybrzeżu Nowej Anglii populację fok ocenia się na trzysta tysięcy.
4 tys. mil w jedną stronę
Żarłacze białe są zwierzętami migrującymi i według amerykańskich ekspertów ich pojawienie się w wodach okalających Cape Cod jest zupełnie normalne o tej porze roku. Niezwykła jest jednak tak duża liczba zaobserwowanych drapieżników.
W 2010 roku amerykańscy naukowcy wszczepili dwóm rekinom nadajniki, by lepiej poznać kierunki ich migracji. Okazało się, że żarłacze co roku przemieszczają się na zimę na południe, płynąc wokół Florydy w głąb Zatoki Meksykańskiej. Pokonują około czterech tysięcy mil morskich w jedną stronę. Na lato wracają na wybrzeże Nowej Anglii.
Łatwiej zginąć od pioruna
W Stanach Zjednoczonych dochodzi średnio rocznie do 16 ataków rekinów na ludzi. Śmiertelny jest mniej więcej jeden atak na dwa lata - podaje Międzynarodowy Rejestr Ataków Rekinów. Od uderzeń piorunów co roku ginie w Stanach średnio 41 oób.
Ostatni potwierdzony atak żarłacza na człowieka w Massachussets miał miejsce w 1936 roku.
Weług ekspertów zajmujących się rekinami, plażowicze są bezpieczni, jeśli nie zbliżają się zanadto do siedlisk fok.
Autor: mj / Źródło: accuweather.com