- Brakuje żywności, ulice są puste, szpitale przepełnione - opowiada nam Polka, która mieszka w Wuhan, ale w związku z rozprzestrzenianiem się koronowirusa nie może wrócić do domu. Wuhan to siedlisko choroby, która atakuje w Chinach i kilkunastu innych krajach.
Według najnowszych informacji, liczba ofiar śmiertelnych koronawirusa sięgnęła 81 osób. Zakażonych jest już ponad 2700 ludzi.
Na świecie potwierdzono przypadki zakażenia koronawirusem w kilkunastu krajach poza Chinami: w Tajlandii - 8, Tajwanie, Australii - 5, Singapurze, Malezji i Stanach Zjednoczonych - 4, Francji i Japonii - 3, Wietnamie i Korei Południowej - 2, Nepalu, Kanadzie i Kambodży - 1.
Relacja Polki mieszkającej w Wuhan
Największe skupisko wirusa znajduje się w miejscowości Wuhan w chińskiej prowincji Hubei.
- Gdy wyjeżdżałam z Wuhan pod koniec grudnia, mieliśmy informację, że jest jakiś wirus, ale nikt nie podejrzewał, że jest tak groźny - mówi Sylwia Kaszuba, Polka od pięciu lat mieszkająca w chińskim mieście, gdzie wybuchła epidemia koronawirusa. Kaszuba aktualnie przebywa w Turcji.
Sylwia Kaszuba pracuje w Chinach w firmie pomagającej polskim przedsiębiorcom nawiązywać kontakty handlowe w Państwie Środka. W Wuhan mieszka od 2015 roku. 23 grudnia 2019 r. wyjechała do Polski.
- Przed wylotem nie było żadnych środków bezpieczeństwa. Mieliśmy wtedy informację, że istnieje wirus, który atakuje płuca, natomiast nie była to informacja oficjalna. Nie było jeszcze przypadków śmierci, myśleliśmy, że to jest zwyczajna grypa - relacjonuje Kaszuba.
Na razie Polka nie może wrócić do domu w Chinach.
- Całe miasto jest zamknięte. Loty są odwołane, kolej nie działa. Znajomi, którzy zostali w Wuhan, wiedzą, że nie powinni opuszczać domów, ulice są puste. W sklepach brakuje jedzenia, w ciągu dwóch dni wykupiono praktycznie całą żywność. Ceny żywności wzrosły o 400-500 procent. Za kilogram szczypiorku trzeba było zapłacić około 40 złotych, tyle samo trzeba zapłacić za jedną kapustę - opowiada Polka.
Władze zapewniają, że sytuacja w Wuhan jest pod kontrolą.
- Ale szpitale są przepełnione, ludzie stoją w kolejkach, żeby sprawdzić czy są zainfekowani, personel odsyła ich do domów bo nie ma nawet miejsca, żeby ich przebadać. Dziś w lokalnych mediach widziałam ogłoszenie, że poszukiwani są pracownicy medyczni do szpitali z pensją 1200 juanów za dzień pracy. To dużo, licząc, że średnio Chińczycy zarabiają w Wuhan od czterech do siedmiu tysięcy juanów miesięcznie - informuje Kaszuba.
Z jej relacji wynika, że przedstawiciele służb medycznych chodzą od mieszkania do mieszkania, sprawdzając każdemu mieszkańcowi temperaturę i przeprowadzają wywiad pod kątem ewentualnego zainfekowania koronawirusem.
Według Polki blokada miasta może okazać się nieskuteczna w walce z rozprzestrzenianiem się korona wirusa.
- Wiele osób, w tym liczni moi znajomi, wyjechali tuż przed wprowadzeniem blokady, bo informacje o niej pojawiły się nieoficjalnie wcześniej - tłumaczy Kaszuba.
Koronawirus - objawy
Nowy typ koronawirusa wykryto w chińskim mieście Wuhan w grudniu. Jest nieprzewidywalny, nadal trudno przewidzieć, jak będzie on się zachowywał w populacji. Koronawirus przenosi się drogą kropelkową i łatwo się rozprzestrzenia.
Objawy choroby to: gorączka, trudności w oddychaniu, a także nacieki w płucach. Światowa Organizacja Zdrowia przesłała do szpitali na całym świecie wytyczne, dotyczące zapobiegania i kontroli zakażeń.
Tajemniczy wirus powoduje zapalenie płuc, które porównywane jest do zespołu ciężkiej ostrej niewydolności oddechowej SARS, czyli nietypowego zapalenia płuc, pojawiło się ono po raz pierwszy w końcu 2002 roku w chińskiej prowincji Guangdong.
Autor: map / Źródło: tvn24.pl, tvnmeteo.pl