Do Oceanu Spokojnego wyciekło 430 litrów skażonej wody z japońskiej elektrowni atomowej Fukushima. Do wycieku doszło z powodu ludzkiej pomyłki - pracownik przeliczył się z pojemnością zbiornika, który stoi przechylony z powodu nierówności terenu.
- Chcemy przeprosić za to, co musimy ogłosić. Nastąpił kolejny wyciek ze zbiorników - oświadczył Masayuki Ono, rzecznik prasowy firmy, do której należy elektrownia atomowa Fukushima.
Woda wyciekła z jednego ze zbiorników używanego do przechowywania skażonej wody, która chłodziła reaktory w elektrowni Fukushima.
Skażenie promieniotwórczymi substancjami wody, która wyciekła do oceanu, przekraczało dopuszczalne normy sześć tysięcy razy. Elektrownia należy do firmy TEPCO (Tokyo Electric Power Company - red.)
Ludzki błąd
Masayuki Ono, rzecznik firmy przyznał publicznie że wyciek jest wynikiem ludzkiego błędu: - Pracownik źle ocenił pojemność zbiornika, w którym przechowywana była skażona woda - poinformował rzecznik.
W efekcie pomyłki do oceanu wypłynęło około 430 litrów wody zawierającej izotopy promieniotwórcze, emitujące 200 tys. bekereli (jednostka miary aktywności promieniotwórczej) na litr. W wodzie znajdował się m. in. radioaktywny pierwiastek stront 90, którego dopuszczalny poziom to 30 bekereli na litr. Ten pierwiastek utrzymuje się w środowisku około 29 lat, zanim ulegnie całkowitemu rozpadowi.
Nie pierwszy raz
To już drugi przypadek skażenia wody z powodu niedopilnowania ze strony TEPCO. Obecny wyciek nastąpił w tym samym miejscu, w którym w sierpniu przedostało się do oceanu 300 ton skażonej wody.
Jak jednak zapewniają władze i zarząd firmy, wyciek wody nie stanowi zagrożenia dla sąsiednich państw. Skażona woda nie dociera dalej niż 300 metrów od brzegu. Na tym etapie jest już na tyle rozcieńczona, że nie stanowi poważnego zagrożenia dla środowiska - zapewiają władze.
Autor: mb/mj / Źródło: Reuters