Co najmniej 23 osoby zginęły, a 50 zostało rannych. Wielu mieszkańców hrabstwa Lee we wschodniej Alabamie straciło po niedzielnym przejściu tornada dorobek swojego życia. Teraz zaczynają sprzątać zniszczone przez żywioł tereny.
W hrabstwie wystąpiły co najmniej trzy tornada, którym towarzyszył wiatr o prędkości dochodzącej do 274 kilometrów na godzinę. Zaklasyfikowano je jako żywioł piątego stopnia (EF4) w sześciostopniowej skali Enhanced Fujita (EF), liczonej od zera do pięciu (EF0 do EF5). Poza prędkością wiatru, skala określa również rozmiar zniszczeń, które niesie ze sobą trąba. W przypadku stopnia piątego jest to "dewastacja".
- To dla nas bardzo trudny czas. Nigdy wcześniej nie widziałem takich zniszczeń, a mieszkam tu od pół wieku. Nigdy wcześniej nie mieliśmy z czymś podobnym do czynienia - powiedział Jay Jones, szeryf hrabstwa Lee.
Tornada łamały i wyrywały drzewa, niszczyły całe połacie lasu. Gruzy domów zawisły na ocalałych, pojedynczych drzewach. Dziesiątki tysięcy osób zostało pozbawionych prądu.
Kilkadziesiąt osób uznaje się za zaginione, trwają akcje poszukiwawcze. W nadziei, że pod gruzami mogą znajdować się żywi ludzie, na miejscu tragedii pracuje ponad 150 ratowników, specjalnie wyszkolone psy oraz wolontariusze. Nie zidentyfikowano wszystkich spośród 23 ofiar śmiertelnych.
"Wszystko było totalnie zdewastowane"
W poniedziałek mieszkańcy i wolontariusze pracowali w mieście Salem, by odgruzować domy i posprzątać okolice po przejściu niszczycielskich trąb. Angela Locascio nie miała czego porządkować - jej dom przestał istnieć.
- Mój mąż obserwował pogodę. Nie spodziewał się, że będzie tak źle, jednak zobaczył w telewizji, że to [burza - red.] idzie na nas. Zabraliśmy nasze psy i uciekliśmy - opowiadała. - Wróciliśmy około godzinę później. Wszystko było totalnie zdewastowane. Wszystko było zniszczone. Wszystkie drzewa upadły. To jakbyś musiał rozpocząć wszystko na nowo. Wszystko, na co pracowałeś, zniknęło - dodała.
Przyznała, że wie, że nie można z taką dokładnością przewidywać pogody i jedyne, co pozostaje, to zejść z drogi żywiołowi. - Na szczęście byliśmy jednymi ze szczęśliwców, którzy uciekli. Mam kilkoro przyjaciół, członków rodziny i współpracowników, którym się to nie udało - przyznała Locascio.
"Był powodem, dla którego żyłam"
- To najgorszy dzień mojego życia - stwierdziła Carol Bean, wdowa po jednej z ofiar tornada w mieście Beauregard. Jej mąż zginął, gdy była w pracy. Ciało mężczyzny znaleziono na podwórku sąsiada. - Znalazł go nasz syn. Już nie żył, gdy do niego dotarliśmy. On był powodem, dla którego żyłam. Powodem, dla którego wstawałam - rozpaczała.
Inna z mieszkanek miasta, 61-letnia Julie Morrison powiedziała, że wraz z mężem przetrwali przejście żywiołu dzięki temu, że schowali się w wannie. - To druzgocące widzieć to wszystko. Po prostu dziękuję Bogu, że ja i mój mąż przeżyliśmy - mówiła.
"Gwałtowne i bardzo groźne"
Tornada były związane z superkomórką burzową, czyli rodzajem burzy, która może utrzymywać się nawet przez kilka godzin i przemierzać setki kilometrów.
Niedzielne żywioły wystąpiły dużo wcześniej, niż zazwyczaj. - Zwykle kulminacja tych zjawisk, czyli trąb powietrznych, przypada na czas od maja do września. Wtedy jest ich najwięcej - mówił we "Wstajesz i wiesz" prezenter tvnmeteo.pl Tomasz Wasilewski. - Jak na tę porę roku i początek sezonu były gwałtowne i bardzo, bardzo groźne – dodał.
Pomimo że sezon na tornada jeszcze się oficjalnie nie rozpoczął, śmierć poniosło już ponad dwukrotnie więcej osób niż w całym ubiegłym roku. W 2018 roku łącznie w Stanach Zjednoczonych w wyniku trąb zginęło dziesięć osób.
To najbardziej tragiczne zdarzenie od maja 2013 roku, kiedy w mieście Morre w stanie Oklahoma tornado o silne EF5 zabiło 24 osoby i raniło 375 kolejnych.
Autor: ao/aw / Źródło: ENEX, APTN, Reuters