Powódź, która od kilkunastu dni nęka Tajlandię, zagroziła olbrzymiej strefie przemysłowej położonej niedaleko Bangkoku. Przedsiębiorcy obawiają się, że może dojść do powtórki sytuacji z 2011 roku, kiedy w krótkim momencie doszło do gwałtownego zahamowania rozwoju gospodarczego. Zamknięte już zostały dwie fabryki.
Tajlandia znajduje się w światowej czołówce producentów twardych dysków. Ten kraj jest również dostawcą elementów elektronicznych i części samochodowych. Park przemysłowy, który znajduje się na wschód od stolicy kraju, jest w związku z tym bardzo ważnym obszarem zarówno dla firm, jak i państwa, dlatego wszyscy obawiają się powodzi.
Poziom wody się podnosi
Służby hydrologiczne ostrzegają, że sytuacja może się pogorszyć. Jeśli doszłoby do pogorszenia sytuacji, istnieje szereg planów i projektów, które podzieliłyby strefę ekonomiczną znajdującą się niedaleko Bangkoku na dwie części, a między nimi uruchomiono by zastępcze koryto odprowadzające nadmiar wody.
36 ofiar i miliardy strat
Powódź w Tajlandii trwa od około trzech tygodni. Jak dotąd zalanych zostało 28 z 77 tajskich prowincji. Liczba ofiar sięgnęła już 36, a trzy miliony osób zostały poszkodowane przez powodzie. Mimo pesymistycznych prognoz, synoptycy uspokajają, że nie powtórzy się sytuacja sprzed dwóch lat, kiedy zginęło ponad 800 osób, a straty sięgały wówczas miliardów dolarów, co doprowadziło do zahamowania wzrostu gospodarczego.
Autor: kt/rs / Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA