Odstrzał dzików budzi wiele kontrowersji, również dlatego, że trwa okres, w którym większość loch jest prośna. Minister środowiska Henryk Kowalczyk skierował pismo do Polskiego Związku Łowieckiego i Lasów Państwowych, w którym zaleca niestrzelanie do ciężarnych loch oraz loch prowadzących młode.
W Polsce od połowy lutego 2014 roku wykryto 3317 przypadków afrykańskiego pomoru świń u dzików i 213 ognisk choroby u świń. Jak zaznaczył minister środowiska Henryk Kowalczyk, aby choroba nie rozprzestrzeniała się w sposób intensywny, instytucje Unii Europejskiej zalecają, by w strefie zarażonej ASF populacja dzika była ograniczona do 0,1 dzika na kilometr kwadratowy. By zrealizować ten plan, w Polsce, zgodnie z obowiązującym planem łowieckim na sezon 2018/2019 (od 1 kwietnia 2018 r. do 31 marca 2019 r.), trzeba odstrzelić ponad 185 tysięcy sztuk. Dlatego też przez najbliższe trzy styczniowe weekendy na terenie województw warmińsko-mazurskiego, mazowieckiego i lubelskiego będzie trwał ich odstrzał.
Nie brakuje głosów krytykujących ten plan.
- Cała strategia walki z ASF w Polsce moim zdaniem jest nieprzemyślana, nieskoordynowana, trochę na zasadzie chaotycznych działań podyktowanych bieżącą polityką. Tak jest teraz z tą zmasowaną akcją odstrzału dzików - powiedział we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 profesor Rafał Kowalczyk, dyrektor Instytutu Biologii Ssaków Polskiej Akademii Nauk. Dodał, że nie powinniśmy w ten sposób walczyć z ASF, ponieważ odstrzał dzików na terenie całej Polski nie zabezpieczy nas przed rozprzestrzenieniem się wirusa.
Sprzeciw myśliwych i społeczeństwa
- Strzelamy do dzików od ponad trzech lat, intensywnie na ścianie wschodniej, a mimo to ASF się rozprzestrzenia i lawinowo wzrasta liczba przypadków chorych zwierząt. Pokazuje to, że odstrzał prowadzony w taki sposób nie jest skutecznym narzędziem - tłumaczył sytuację profesor.
Jak zaznaczył Rafał Kowalczyk, akcja odstrzału budzi sprzeciw społeczny, a także samych myśliwych, którzy są niejako przymuszani do łamania zasad etyki i tradycji łowieckiej.
- Ten zintensyfikowany odstrzał można było rozpocząć o wiele wcześniej, nie w momencie kiedy już większość loch jest prośna - podkreślał profesor.
Nie strzelać do ciężarnych loch
Minister środowiska Henryk Kowalczyk skierował pismo do Polskiego Związku Łowieckiego oraz Lasów Państwowych, w którym rekomenduje, by myśliwi nie strzelali do ciężarnych loch oraz loch prowadzących młode - wynika z informacji zamieszczonej w piątek na Twitterze resortu.
"W związku z niewłaściwą interpretacją pisma z 21 listopada 2018 roku (...) jakie skierowała do panów pani Małgorzata Golińska sekretarz stanu w Ministerstwie Środowiska, w którym znajdowała się prośba o intensyfikację odstrzału dzików, w tym loch zanim przystąpią do rozrodu, zwracam uwagę na fakt, że pismo nie nakazywało strzelania do ciężarnych loch" - podkreślił minister środowiska Henryk Kowalczyk w piśmie skierowanym do Łowczego Krajowego Piotra Jenocha oraz dyrektora generalnego Lasów Państwowych Andrzeja Koniecznego. "Jednocześnie rekomenduję wszystkim myśliwym wstrzymywanie się od dokonywania odstrzału prośnych oraz prowadzących młodych loch" - dodał minister.
Rekomendacja ministra środowiska Henryka #Kowalczyk.a - wstrzymanie się od strzelania do prośnych loch oraz samic prowadzących młode. Mam nadzieję, że teraz nie ma co do tego wątpliwości. #ASF #dzik pic.twitter.com/flFtsr0fdX
— Aleksander Brzózka (@a_Brzozka) 11 stycznia 2019
Jak rozróżnić ciężarną lochę
O wytłumaczenie nam tego, jak rozróżnić lochę ciężarną, poprosiliśmy Mariusza Jakubowskiego, pracownika Zarządu Okręgowego Polskiego Związku Łowieckiego w Olsztynie. Jakubowski zaznaczył, że myśliwi muszą najpierw rozróżnić płeć dzika. Jeśli nie ma takich cech, jak pędzel (pęczek dłuższych włosów na napletku prącia) czy oręże (kły odyńców), to jest samicą. Żeby ustalić, czy samica jest ciężarna, trzeba obserwować takie cechy, jak kształt brzucha, kłębu i grzbietu.
- Jest zasada, która jest zasadą nadrzędną, ważniejszą od wszystkiego innego. Strzał oddaje się tylko i wyłączne do rozpoznanego celu. To wszystko zależy od sytuacji w łowisku. Generalnie dziki można odróżnić po kształcie sylwetki i po wielkości. Wiadomo, że dorosła locha powinna ważyć 60-80 kilogramów, czasami 100 kilogramów. Warchlak w tej chwili waży 20-30 kilogramów i ma inne proporcje ciała, trochę inną barwę szczeciny. Przelatek [dzik w drugim roku życia - przyp. red.] będzie już większy, ale też pewne cechy sylwetki można zauważyć, które odróżniają lochę od przelatka; lochę czyli samicę dzika w trzecim roku życia lub starszą. Sylwetki lochy i odyńca, czyli samca w trzecim, czwartym roku życia, też się różnią. Jeżeli mamy do czynienia z sytuacją, kiedy to jest dzień albo bardzo dobra widoczność i tę sylwetkę spokojnie można rozpoznać, wówczas na pewno można strzelać. Jeżeli nie mamy takiej pewności, bo dzik stoi w krzakach, w wysokim śniegu, częściowo jego sylwetka jest zasłonięta, to po prostu myśliwy jeżeli nie może rozpoznać celu, to z tego strzału rezygnuje - tłumaczył.
Z jakiej odległości można strzelać do dzików?
- Sprawy dotyczące możliwości pozyskiwania zwierzyny określonego gatunku są regulowane w odpowiednich przepisach. Do zwierzyny grubej można strzelać z odległości maksymalnie 200 metrów, jeżeli mówimy o polowaniu indywidualnym, a broń myśliwska wyposażona jest w celownik optyczny. Dodatkowo są parametry techniczne, które określają, że do dzików, warchlaków można strzelać z broni myśliwskiej o lufach gwintowanych, z których wystrzelony pocisk na 100 metrach od wylotu lufy ma minimum tysiąc dżuli energii. Jeżeli chodzi o dziki większe, przelatki, lochy, odyńce, wycinki [samiec dzika w trzecim roku życia - przyp. red.] to tutaj już tej energii musi być dwa tysiące - powiedział w rozmowie z nami Mariusz Jakubowski.
Bioasekuracja
- Mamy ocieplenie klimatu, łagodniejsze zimy. Kiedyś surowe zimy były czynnikiem limitującym dla populacji dzików. W ciągu ostatnich 30 lat wzrosła kilkunastokrotnie powierzchnia upraw kukurydzy i to w pobliżu lasów. Dziki są również dokarmiane w lasach, co powoduje, że mają pokarm przez cały rok, nie mają czynników limitujących. Rozmnażają się, przybywa ich i nie jest to tylko problem Polski, ale jest to problem całej Europy - tłumaczył Rafał Kowalczyk. Dodał, że populacja wymaga kontroli, ale też systematycznych działań, a nie takich zrywów, które obserwujemy.
- Walka powinna mieć charakter kompleksowy, to nie są tylko odstrzały dzików, ale ta słynna bioasekuracja - opowiadał profesor. Tłumaczył, że bioasekuracja to szereg zasad i działań, których celem jest ograniczenie rozprzestrzeniania się i transmisji wirusa, szczególnie do ferm trzody chlewnej. Podkreśla, że również bardzo istotna jest edukacja społeczeństwa, ale też aktywne wyszukiwanie źródeł wirusa, a więc padłych w środowisku dzików.
- My przez dwa i pół roku mieliśmy ASF na terenie trzech powiatów. To był czas kiedy rzeczywiście można było wprowadzić pewne działania - podkreśla Kowalczyk. Według zalecenia Europejskiej Agencji ds. Bezpieczeństwa Żywności obszary, gdzie występuje ognisko wirusa należy otoczyć pasem kilkudziesięciu kilometrów. Ma być to strefa zabezpieczająca, z której nie może się wydostawać wirus.
Spłoszone zwierzęta mogą przenosić wirusa
- W Polsce ten wirus rozprzestrzenia się skokowo, przewożone są świnie, które były chore, które były później wywożone do lasu i tworzyły się kolejne ogniska ASF wśród dzików. Mamy bardzo małą skuteczność w wyszukiwaniu martwych dzików, więc wystrzelanie dzików nie spowoduje, że nagle zniknie nam wirus ze środowiska - mówił Kowalczyk. Dodał, że problemem jest brak stosowania zasad bioasekuracji w hodowlach trzody chlewnej, a także duże rozproszenie dzików w Polsce.
- Polowania zbiorowe powodują płoszenie zwierząt, przemieszczanie się na duże odległości. Przy tych polowaniach pojawi się dużo materiału zakaźnego, który będzie przenoszony przez myśliwych na butach, na oponach samochodów - opowiadał Kowalczyk. Dodał, ze eliminacja dzików powinna się odbywać na zasadzie indywidualnych polowań. Czesi wprowadzili u siebie zawodowych myśliwych, którzy bardzo intensywnie odstrzeliwują dziki w pasie dookoła ogniska ASF-u, które się tam pojawiło.
Posłuchaj całej rozmowy z profesorem Rafałem Kowalczykiem:
Autor: anw/map / Źródło: tvnmeteo.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock