Niemal pięć tysięcy dzieci mogło zostać rozdzielonych z rodzinami w wyniku przejścia cyklonu Idai przez Mozambik. Poszukują się nawzajem małżeństwa i rodzeństwa, które utraciły ze sobą kontakt. Całe miejscowości zniknęły z powierzchni ziemi, zniszczone przez wiatr i powodzie. Dziesiątki tysięcy tych, którzy ocalili życie, ale stracili domy, koczują w tymczasowych obozach. Są potwierdzone przypadki cholery.
Wiele rodzin w Mozambiku po przejściu cyklonu Idai przeżywa dramat rozdzielenia.
Cyklon Idai rozdzielił rodziny
Victoria Samuel dwójkę swoich dzieci po raz ostatni widziała ponad tydzień temu. Gdy rejon rzeki Buzi w środkowym Mozambiku, gdzie mieszkali, zaatakowany został przez żywioł, najpierw przez cztery dni koczowali na terenie stadionu koszykarskiego.
Potem na pomoc przyleciał helikopter, ale nie dla wszystkich wystarczyło miejsca. Samuel dostała się na pokład z dwójką młodszych synów, pięcio- i sześcioletnim. Starszy, 12-letni syn i dziewięcioletnia córka zostali na boisku z babcią, matką Victorii. Wtedy widzieli się po raz ostatni.
Jak opowiedziała kobieta w rozmowie z reporterami agencji Reutera, do dziś prześladuje ją wspomnienie ich krzyku, kiedy śmigłowiec odlatywał.
Tysiące zaginionych dzieci po przejściu cyklonu
- Muszę się modlić do Boga, bym jeszcze kiedyś zobaczyła moją matkę i moje dzieci - mówiła Victoria Samuel, przebywająca w obozie dla przesiedleńców w - także zrujnowanym przez cyklon Idai - mieście portowym Beira we wschodniej części kraju.
Regularnie przychodzi do położonej przy plaży dzielnicy Praia Nova, gdzie przybijają codziennie łodzie z ludźmi uciekającymi z regionu Buzi. Ma nadzieję, że od kogoś dowie się, co mogło się stać z jej dziećmi. Jak dotąd bezskutecznie.
Według wstępnych danych zebranych przez wysłanników ONZ i misje humanitarne, około 4900 dzieci w Mozambiku zostało rozdzielonych ze swoimi rodzinami. Szukają się nawzajem także małżeństwa i rodzeństwa.
Przypadki cholery
Wszystko to dzieje się dwa tygodnie po uderzeniu cyklonu. Po zaatakowaniu 14 marca Mozambiku, Idai przemieścił się nad Zimbabwe i Malawi. Łączną liczbę potwierdzonych śmiertelnych ofiar w trzech krajach, według najnowszego bilansu, szacuje się na 738. Wiatr i powodzie zniszczyły ponad 100 tysięcy domów.
Kolejnym zagrożeniem jest możliwość wybuchu epidemii cholery. Jak poinformowały w piątek rządowe służby medyczne Mozambiku, w dwóch dzielnicach Beiry odnotowano 138 przypadków tej choroby. Nie ma potwierdzonych przypadków śmierci w szpitalach, ale wiadomo o dwóch osobach, które zmarły poza placówkami medycznymi z typowymi dla cholery objawami odwodnienia i biegunki.
Trudne poszukiwania zaginionych
W tymczasowych obozach z dala od miejsca stałego zamieszkania przebywają dziesiątki tysięcy ludzi. Poszukiwania najbliższych, z którymi urwał się kontakt, są utrudnione ze względu na zniszczenie dróg oraz kłopoty z łącznością telefoniczną i dostępnością internetu. Rząd Mozambiku, z pomocą Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża (MKCK), rozpoczął akcję rozmieszczania urzędników w tymczasowych obozach. Mają oni rejestrować uciekinierów i sporządzać listy zaginionych. Informacje o dzieciach pozbawionych opieki zgłaszane są do pracowników służb socjalnych, którzy mają umieszczać je w sierocińcach i próbować odnaleźć ich rodziców - poinformował agencję Reutera Jean Benoit Manhes, kierujący lokalnym zespołem UNICEF w Beirze.
Autor: rzw / Źródło: Reuters