W rejonie Mauritiusa znajdywane są kolejne martwe delfiny. Zmarło już co najmniej 40 osobników. Świadkami śmierci tych zwierząt są tamtejsi rybacy i ekolodzy. Niektóre z nich umierają na ich oczach. Ekolodzy domagają się śledztwa, które wyjaśni, czy ssaki zginęły w wyniku wycieku ropy naftowej z japońskiego masowca osiadłego na mieliźnie u wybrzeży wyspy.
Kilka tygodni temu w rejonie Mauritiusa na Oceanie Indyjskim rozbił się japoński masowiec MV Wakashio, transportujący ropę naftową. Grupa ekologiczna Greenpeace przekazała, że wyciek to prawdopodobnie jeden z najpoważniejszych kryzysów ekologicznych, z jakimi kiedykolwiek zmagał się Mauritius. Jej zdaniem tysiące gatunków mogą zginąć w zanieczyszczonych wodach, a to może mieć tragiczne konsekwencje dla gospodarki kraju, bezpieczeństwa żywności i zdrowia.
Pierwsze martwe delfiny znaleziono w środę. Do tej pory odkryto ich co najmniej 40. Ekolodzy domagają się śledztwa, czy ssaki zginęły w wyniku wycieku ropy naftowej.
Może być ich więcej
Jest prawdopodobne, że martwych zwierząt będzie przybywać. 31-letni rybak Yasfeer Heenaye przekazał w rozmowie z Agencją Reutera, że widział piątek od 25 do 30 delfinów, które wydawały się martwe. Mężczyzna wraz z innymi rybakami próbował odpędzić inne zwierzęta tak, aby nie pływały w rejonie zanieczyszczonej wody. Przyznał, że widział też młode delfiny.
- Była tam matka i jej dziecko. Ono było bardzo zmęczone, nie pływało dobrze. Matka jednak została z nim, nie zostawiła go. Przez cały czas przy nim pozostawała, próbowała go chronić - opisywał Heenaye. Sfilmował, jak malec przewrócił się na bok i zmarł na ich oczach, unosząc się na falach.
Heenaye popłynął do Reubena Pillaya, ekologa i operatora dronów. Pillay śledził matkę młodego delfina. Ta początkowo wyglądała normalnie. Ale do czasu.
- W ciągu kilku minut przewróciła się na bok, miała jedną płetwę w wodzie, a druga jej wystawała. Później zaczęła bardzo szybko trzepotać ogonem - powiedział Pillay, który przekazał Agencji Reutera wideo z tego wstrząsającego zdarzenia. - (Matka delfina - red.) pływała wokół łodzi, trzepotała ogonem bardzo gwałtownie i po około pięciu minutach po prostu przestała się ruszać. Zatonęła. Słyszeliśmy krzyki. Myślałem, że to była kobieta na łodzi, ale powiedzieli mi, że nie. To był delfin - relacjonował ekolog.
"W moich oczach pojawiły się łzy"
Matka delfina przestała się poruszać i zatonęła, a martwe dziecko unosiło się na powierzchni wody.
- Nie wiedzieliśmy, co zrobić. To było wstrząsające - mówił Pillay. Heenaye także był wzruszony. - Kiedy na to patrzyłem, w moich oczach pojawiły się łzy. Mam małą córkę, bardzo trudno było mi patrzeć, jak matka walczy i stara się ocalić swoje dziecko - powiedział Heenaye.
Jasvin Sok Appadu z ministerstwa rybołówstwa Mauritiusa przekazał, że wyniki sekcji zwłok martwych delfinów, które zostały wyrzucone na brzeg w środę i czwartek, mają pojawić się w najbliższych dniach.
Do tej pory weterynarzom udało się zbadać tylko dwa delfiny, które nie miały ślady urazów. Według wstępnych wyników sekcji zwłok w ich ciałach nie znaleziono śladów węglowodorów, które są podstawowym składnikiem ropy naftowej.
Martwe delfiny znaleziono na obszarze objętym wyciekiem ropy z masowca. W czwartek Greenpeace wezwał rząd Mauritiusa do wszczęcia "pilnego dochodzenia w sprawie ustalenia śmierci delfinów i ustalenia ich wszelkich powiązań z wyciekiem ropy z MV Wakashio".
Autor: dd/aw / Źródło: Reuters