W sobotę popołudniu trzech turystów zostało porażonych piorunem na kopule szczytowej Giewontu. Jeden z nich został przewieziony śmigłowcem do szpitala, dwaj zeszli o własnych siłach - poinformował PAP w sobotę ratownik dyżurny TOPR Jakub Hornowski.
Ratowników z Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego powiadomił ok. godz. 13.30 przez centrum powiadamiania ratunkowego turysta, który znajdował się niedaleko kopuły szczytowej Giewontu. Słyszał uderzenie pioruna i krzyki kilku osób. Sam schodził z dziećmi z gór, ponieważ obawiał się burzy. W rejon Giewontu polecieli śmigłowcem ratownicy. Z powodu mgły i niskiego pułapu chmur wylądowali w pobliżu i podeszli na miejsce wypadku.
Jedna osoba w szpitalu Okazało się, że poszkodowanymi są trzy osoby, z czego dwie mogły zejść o własnych siłach, a jedna - przytomna, bez widocznych śladów obrażeń - została przewieziona do szpitala. Nie wiadomo dokładnie, ile osób mogło zostać porażonych piorunem, ponieważ ratownicy TOPR odebrali kilka telefonów od osób, które informowały o porażeniu i o tym, że schodzą z gór.
Nie było burzy
Ratownicy TOPR są zdziwieni tak nagłym załamaniem pogody. Nad Giewontem nie przechodziła burza, nie było też żadnych oznak zbliżających się wyładowań atmosferycznych.
- Nic nie wskazywało na to, że lepiej wycofać się ze szlaku - mówi na antenie TVN24 Jakub Hornowski. - Natężenie ruchu w górach jest dzisiaj ogromne, a pogoda w Tatrach wyjątkowo kapryśna - dodaje i przestrzega, żeby nie wchodzić wyżej niż na wysokość 1800 metrów.
To nie pierwszy taki przypadek w przeciągu ostatnich dni. W piątek, w rumuńskich Karpatach, od uderzenie pioruna zginęło małżeństwo.
Autor: //aq / Źródło: TVN24, PAP