Około czterech milionów przypadków zachorowań na astmę u dzieci rocznie - jak dowodzą naukowcy z George Washington University w Stanach Zjednoczonych - można przypisać zanieczyszczeniu powietrza związanemu z ruchem ulicznym. Kluczowe znaczenie ma tutaj silnie trujący dwutlenek azotu.
Astma oskrzelowa jest przewlekłą chorobą zapalną dróg oddechowych, której towarzyszy nadreaktywność oskrzeli, prowadząca m.in do nawracających duszności, kaszlu i świszczącego oddechu. Stanowi ona poważny problem społeczny i ekonomiczny na całym świecie. Obecnie szacuje się, że niemal 235 milionów ludzi na całym świecie cierpi na tę chorobę. Nieleczona może być przyczyną inwalidztwa, a nawet zgonów.
Naukowcy oszacowali roczną globalną liczbę nowych przypadków astmy u dzieci w wieku od 1-18 lat, które można przypisać ekspozycji na dwutlenek azotu, który jest w spalinach samochodowych.
Cztery miliony zachorowań rocznie
Badacze z George Washington University w Stanach Zjednoczonych przeanalizowali dane pochodzące ze 194 krajów i 125 dużych miast, które dotyczyły między innymi stężenia dwutlenku azotu oraz zachorowań na astmę.
Profesor Susan Anenberg przekazała, że badacze zastosowali metodę, która uwzględnia wysokie ryzyko narażenia dzieci na ten związek w pobliżu ruchliwych ulic.
Okazało się, że dwutlenkowi azotu można przypisać około czterech milionów zachorowań na astmę u dzieci rocznie. Analizy oparte na danych z lat 2010-2015 pokazują, że około 64 procent nowych przypadków tej choroby zaobserwowano u mieszkańców z obszarów miejskich szczególnie narażonych na ekspozycję na ten związek. Co więcej, cztery miliony to 13 procent rocznej zachorowalności dzieci na astmę na całym świecie.
- Nasze odkrycia sugerują, że można zapobiec milionom nowych przypadków astmy dziecięcej w miastach na całym świecie, zmniejszając zanieczyszczenie powietrza - powiedziała prof. Anenberg.
- Zwiększenie liczby środków transportu przyjaznych dla środowiska, takich jak zelektryfikowany transport publiczny, dojazdy rowerem czy chodzenie pieszo, nie tylko obniżyłyby poziom dwutlenku azotu, ale także zmniejszyłyby zachorowalność na astmę. Mogłyby również poprawić sprawność fizyczną i ograniczyć emisję gazów cieplarnianych - wyliczała prof. Anenberg.
Najgorsza sytuacja w Chinach
W skali krajowej największe obciążenia tą chorobą stwierdzono w Chinach, gdzie notuje się 760 tysięcy przypadków astmy rocznie. Z kolei w Indiach jest 350 tysięcy zachorowań, a w Stanach Zjednoczonych niemal 240 tysięcy. Tam problem dotyczy głównie miast takich, jak Los Angeles, Nowy Jork, Las Vegas czy Chicago, gdzie zapadalność na astmę u dzieci z powodu zanieczyszczeń powietrza jest największa.
Wśród 125 wielkich miast odsetek nowych przypadków tej choroby związanej z zanieczyszczeniem dwutlenkiem azotu wahał się od około 6 procent w Orlu w Nigerii do 48 procent w Szanghaju. Wnioski z analiz opublikowano na łamach pisma "The Lancet Planetary Health".
92 procent nowych przypadków
Zdaniem Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) zanieczyszczenia powietrza to "poważne zagrożenie dla zdrowia". Dlatego już dawno zostały ustalone wytyczne dla stężenia dwutlenku azotu w powietrzu oraz innych trujących związków. Jednak obecnie naukowcy wskazują, że 92 procent nowych przypadków astmy dziecięcej, przypisywanej narażeniu na zanieczyszczenia związane z ruchem ulicznym, zarejestrowano u dzieci z obszarów spełniających wytyczne WHO.
- To odkrycie sugeruje, że wskazówki WHO mogą wymagać korekty, aby upewnić się, że będą wystarczająco chroniły zdrowie dzieci - powiedziała dr Ploy Achakulwisut z George Washington University.
Naukowcy wskazują, że w miastach, w których notuje się wysokie stężeniu dwutlenku azotu, równie wysoki jest poziom emisji gazów cieplarnianych. Rozwiązaniem tego problemu jest oczyszczenie powietrza, by nie tylko zapobiec nowym przypadkom astmy i innych poważnych problemów zdrowotnych, ale - jak pokreśliła prof. Anenberg - zmniejszyć ryzyko globalnego ocieplenia.
Autor: sc / Źródło: sciencedaily.com, sciencedirect.com
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock