WWF bije na alarm. Przez niecałe pół wieku liczebność światowych populacji zwierząt zmniejszyła się o 68 procent. - Człowiek dokonał tak dużej ingerencji w środowisko, że niewiele miejsca zostało dla dzikiej przyrody - przekonywała Katarzyna Karpa-Świderek z WWF Polska. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Goryle nizinne są od lat celem nielegalnych polowań. Dziś uważane są za gatunek zwierząt krytycznie zagrożony wyginięciem. Ich populacja w Demokratycznej Republice Konga, gdzie występują, w ostatnich latach spadła o 87 procent. Podobnych smutnych przykładów w przyrodzie nie brakuje. Fundacja WWF opublikowała najnowszy raport "Living Planet" - "Żyjąca planeta". Wyłania się z niej obraz planety, na której życia jest coraz mniej.
Jak przekonuje Katarzyna Karpa-Świderek z WWF Polska, kondycja naszej planety jest fatalna. - Człowiek dokonał tak dużej ingerencji w środowisko, że niewiele miejsca zostało dla dzikiej przyrody - tłumaczy.
Alarmujący raport
Raport jest coroczną analizą stanu natury na naszej planecie. Nad tegorocznym sprawozdaniem pracowało 125 ekspertów z całego świata. Przeanalizowano 21 tysięcy populacji zwierząt, a pod lupę wzięto lata 1970-2016. Wnioski są katastrofalne. Przez niecałe pół wieku łączna liczebność światowych populacji dzikich zwierząt kręgowych - ssaków, ptaków, płazów, gadów i ryb - zmniejszyła się o 68 procent.
- To są rzeczywiście ogromne liczby. Można powiedzieć, że zmierzamy do katastrofy - mówi doktor Robert Maślak, biolog z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Wtóruje mu profesor Piotr Skubała z Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska na Uniwersytecie Śląskim. - Ten raport, jego wymowa, to jest taki krzyk rozpaczy. Pytanie, czy nie jeden z ostatnich - mówi.
Co jest powodem takiej degradacji naszej planety? Od wielu lat jest nim destrukcyjna działalność człowieka, taka jak osuszanie terenów podmokłych, budowa tam na rzekach, uprzemysławianie dzikich terenów. Przez to zwierzęta tracą swoje naturalne siedliska.
Obszary cenne przyrodniczo
Gigantycznym problemem jest też degradacja lasów, ich wycinanie i wypalanie pod nowe pola uprawne czy pastwiska dla bydła, tak jak to się dzieje na przykład w Amazonii. Według WWF w Ameryce Łacińskiej dziś najszybciej ginie dzika przyroda.
- To właśnie tam teraz trwa najbardziej rabunkowa gospodarka, ale z drugiej strony mamy też do czynienia z ekosystemami najcenniejszymi - tłumaczy Karpa-Świderek.
Wciąż doskonale ma się kłusownictwo i handel dzikimi zwierzętami oraz częściami ich ciał. Na to wszystko nakłada się też pędząca klimatyczna katastrofa, która wymieranie gatunków przyspiesza.
- Kiedyś ten czynnik był traktowany jeszcze jako mało znaczący, dzisiaj może być przyczyną wymarcia jednej piątej gatunków w najbliższych dekadach - mówi prof. Skubała.
"My nie istniejemy bez środowiska"
Co można zrobić, by zapobiec katastrofie? Zdaniem Karpy-Świderek powinniśmy zacząć od zużywania mniejszej ilości zasobów i większej energooszczędności. Ponadto należy też zaprzestać stosowania paliw kopalnych.
Bo my jesteśmy częścią środowiska.
- Można powiedzieć, że co nam szkodzi, że kolejny gatunek żółwia wymarł. Ale ten gatunek żółwia może się żywić jakimś innym organizmem, a ten z kolei jakimś innym, który wpływa na populację ryb w rzece. Mamy tutaj sieć powiązań, z której korzysta człowiek. My nie istniejemy bez środowiska - tłumaczy doktor Maślak.
Zobacz cały materiał programu "Polska i Świat":
Autor: dd / Źródło: Polska i Świat, tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Ryan E. Poplin/Wikipedia (CC BY-SA 2.0)