Tajfun In-fa nęka mieszkańców wschodnich regionów Chin. W poniedziałek uderzył w ląd po raz drugi w pobliżu Szanghaju. Żywioł niesie ze sobą ulewny deszcz oraz silny wiatr, zdolny powalać drzewa. Gwałtowna pogoda powoduje przerwy w dostawie prądu oraz znaczne utrudnienia komunikacyjne.
Dla bezpieczeństwa zamknięto przedszkola, parki i atrakcje turystyczne, w tym promenadę Bund nad rzeką Huangpu. Mieszkańcom polecono, aby nie opuszczali domów, o ile nie jest to absolutnie konieczne.
Według miejscowych władz silny wiatr powalił 30 tysięcy drzew, porwał ponad 200 billboardów i szyldów sklepowych. 110 tysięcy ludzi miało problemy z dostępem do prądu. Obecnie bez energii elektrycznej pozostaje około 13 tysięcy domów.
Pierwszy raz tajfun In-fa uderzył w ląd w prowincję Zhejiang w niedzielę, kiedy w Polsce była godzina 6. Następnie przemieścił się na północ, przekroczył Zatokę Hangzhou i w poniedziałek dotarł do graniczącego z Szanghajem powiatu Pinghu.
Tajfun In-fa w Chinach
W Szanghaju, Hanghzou i Ningbo wstrzymano w poniedziałek rano kursowanie pociągów wysokich prędkości. W okolicach Pinghu produkcję przerwały lub ograniczyły wszystkie 44 zakłady chemiczne - podała agencja prasowa Xinhua.
W Zhejiangu, według miejscowych władz, w bezpieczne miejsca przetransportowano ponad półtora miliona ludzi. Nie pojawiły się doniesienia o ofiarach śmiertelnych, ale szkody na terenach uprawnych mogą być ogromne.
Wciąż szacują straty
Tymczasem w prowincji Henan w środkowych Chinach wciąż trwają akcje ratunkowe i szacowanie strat spowodowanych przez rekordowe ulewy, określane przez miejscowych synoptyków jako "burza tysiąclecia". W powodziach zginęło co najmniej 69 osób, w tym 12 w zalanym metrze w mieście Zhengzhou, a pięć kolejnych jest zaginionych.
Wcześniej z powodu ulewnych opadów deszczu w regionie Mongolia Wewnętrzna na północnym zachodzie Chin zawaliły się dwie tamy, co podsyciło obawy związane ze starzejącą się infrastrukturą, która jest szczególnie narażona na awarie w czasie letniej pory deszczowej.
Autor: dd/map / Źródło: PAP, Reuters