Przytulanie, podawanie sobie dłoni i dotykanie drugiej osoby to od zawsze dosyć delikatny temat. Jako dzieci uczymy się, że istnieje dobry i zły dotyk, jednak, gdy stajemy się dorośli, okazuje się, że tak naprawdę nie jest to takie proste. Dotyk staje się bardziej skomplikowany, a często także kłopotliwy, nawet jeśli ktoś nie ma złych intencji.
Gafy w kwestii dotyku popełniają nawet bardzo znane osoby, jak choćby Michelle Obama, która w 2009 roku odwiedzając wraz z mężem Pałac Buckingham, w geście sympatii przytuliła królową Elżbietę II, łamiąc zasady etykiety. Choć królowa Anglii nie miała tego za złe Pierwszej Damie, gest Obamy i tak był wpadką.
Dyskusja na temat, czy lepsze jest obejmowanie się czy podawanie sobie dłoni, trwa od zawsze, więc naukowcy postanowili przyjrzeć się temu problemowi i zbadać dotyk. Niezależnie od wyników, niezmienny pozostaje fakt, że dotyk jest nam potrzebny. W ten sposób nawiązujemy więzi z innymi ludźmi, a także sprawia on, że w naszym organizmie uwalniają się bardzo istotne hormony: oksytocyna i endorfiny.
Nie jest to "prosty zmysł"
Długo uważano, że dotyk to jeden z "prostych zmysłów", czyli takich, w przypadku których mózg (zwłaszcza kora somatosensoryczna, w której zachodzą złożone analizy bodźców czuciowych) interpretuje podstawowe informacje, takie jak temperatura i ciśnienie, odbierane przez skórę. Jednak badania przeprowadzone w 2012 roku wykazały, że mózg przetwarza dotyk za pomocą większej liczby sygnałów niż tylko odczuwanie fizyczne. W badaniu brali udział heteroseksualni mężczyźni, którzy zostali poddani "zmysłowym pieszczotom". Nie widzieli oni ręki, która ich dotykała, a w czasie badania oglądali filmy, na których widniały kobiety lub mężczyźni, którzy mieliby ich rzekomo dotykać. W rzeczywistości ręka należała do kobiety. Naukowcy obserwowali działalność mózgu mężczyzn za pomocą funkcjonalnego rezonansu magnetycznego. Okazało się, że kora czuciowa badanych reagowała w większym stopniu, gdy myśleli, że dotyka ich kobieta. Mózg nie interpretował więc tylko bodźców fizycznych, ale brał także pod uwagę informacje kulturowe i emocjonalne. Gdy tylko mózg któregoś z badanych był zajęty, od razu łączył dotyk ze stymulacją fizyczną.
Uczucia są ważniejsze niż częstotliwość
Jedno z badań opublikowanych ostatnio w amerykańskim czasopiśmie naukowym Proceedings of the National Academy of Sciences (PNAS), wykazało, że nasza akceptacja dotyku jest zależna od bliskości relacji między ludźmi, a nie od częstotliwości, z jaką widujemy daną osobę. Początkowo to odkrycie zdziwiło naukowców, jednak później zrozumieli dlaczego tak się dzieje. Główny autor badań, Robin Dunbar z Wydziału Psychologii Eksperymentalnej na Uniwersytecie Oksfordzkim, tłumaczy, że wyniki mają sens, gdy weźmie się pod uwagę pewne czynniki.
- W związku istotne jest to, jak czujesz się względem drugiej osoby. Częstotliwość kontaktów jest jedynie sposobem, żeby to osiągnąć, a nie problemem samym w sobie - mówi Dunbar.
Dotyk to także język
Odkryli to naukowcy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley, podczas swoich badań z 2006 roku. Brali w nich udział mieszkańcy Stanów Zjednoczonych i Hiszpanii, a przypadkowe pary nieznajomych były rozdzielone jedynie czarną kurtyną. Jedna z osób miała za zadanie przekazanie drugiej osobie konkretnej emocji, przez dotknięcie jej ręki lub ramienia. Naukowcy, w tym Dacher Keltner, odkryli, że "dotykane osoby rozpoznawały gniew, strach, obrzydzenie, miłość, wdzięczność i współczucie znacznie lepiej niż na poziomie losowym". Inne badania, prowadzone przez tych samych naukowców wykazały, że ludzie mogą prawidłowo rozszyfrować różne emocje, jedynie obserwując ludzi, którzy komunikują się za pomocą dotyku. W skrócie, okazuje się, że za pomocą dotyku jesteśmy w stanie przekazać tyle samo informacji, co używając tonu głosu, czy wyrazu twarzy.
Kobiety czują się bardziej komfortowo
Robin Dunbar odkrył nie tylko to, że uczucia żywione do jakiejś osoby, są ważniejsze niż to, jak często się z nią widzimy. W tych samych badaniach, opublikowanych w czasopiśmie PNAS, wyszło także, że kobiety czują się bardziej komfortowo, gdy ktoś je dotyka i częściej dotykają inne osoby. Okazuje się, że dotyk wiąże się z czymś jeszcze. Naukowcy wykazali, że "uczestnicy badań czuli silniejsze więzi emocjonalne z kobietami niż z mężczyznami w ich sieciach społecznych".
Nie jesteśmy aż tak różni
Badania Robina Dunbara z Uniwersytetu Oksfordzkiego wykazały także inną prawidłowość. Okazało się, zasady dotyczące dotyku na świecie wcale nie są aż tak zróżnicowane, jak nam się wydaje. Choć Dunbar w swoim opracowaniu przyglądał się jedynie krajom europejskim, różnice pomiędzy poszczególnymi krajami były mniejsze, niż zakładano. Np. różnice pomiędzy Finami, uważanymi za jeden z narodów, który jest bardziej wycofany i Włochami, których uważa się za bardzo otwartych, nie były aż takie duże. Wyniki te sugerują, że podstawy dotyku są w znacznie mniejszym stopniu sztucznym wytworem danej kultury, niż można było przypuszczać.
Każdy popełnia błędy
Dotykanie drugiej osoby jest po prostu kłopotliwe. Czasami chcemy po prostu okazać komuś, że jest dla nas ważny, a innym razem chcemy przez dotyk zbliżyć się do drugiej osoby.
- Zawsze znajdujemy się między młotem a kowadłem: wyrażamy bliskość przez więcej dotyku i staramy się używać dotyku, by pokazać większą bliskość (gdy jej nie ma, ale chcielibyśmy, żeby się pojawiła). Właśnie dlatego zawsze jest to nieco ryzykowne i ludzie wpadają w kłopoty - mówi Dunbar.
Naukowiec radzi, by starać się czytać sygnały i być ostrożnym. Jeśli więc nie wiemy, czy coś jest dozwolone, lepiej tego nie robić i uniknąć w ten sposób niezręcznych sytuacji.
Nie myślimy o tym zbyt często, jednak gdy dotykamy drugą osobę, przenoszą się na nią nasze bakterie. Wiele z nich jest niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania naszego organizmu, jednak wielu z nas zmywa z ciała te pożyteczne drobnoustroje, używając zbyt wielu kosmetyków do mycia. Internista Paweł Grzesiowski opowiada o skutkach nadużywania detergentów podczas kąpieli.
Autor: zupi/aw / Źródło: mentalfloss.com