Opady ulewnego deszczu spowodowały gwałtowny wzrost poziomu rzek w amerykańskim stanie Teksas. Wylała rzeka Brazos, powodując śmierć kilku osób i poważne zniszczenia.
Teksas zmaga się z powodziami. Woda z rzeki Brazos, płynącej z Nowego Meksyku do Zatoki Meksykańskiej, zalała okoliczne miasteczka. W Richmond, znajdującym się o około 30 km na południowy-zachód od Huston, stan wody pobił rekord z 1996 r. o 20 cm.
Władze miasta wydały rozkaz zamknięcia zalanych dzielnic, a mieszkańcom nakazano niezwłoczną ewakuację z zagrożonych terenów. Wiele osób uciekało ze swoich domów, zabierając jedynie najpotrzebniejsze rzeczy i dokumenty.
Sześć ofiar śmiertelnych
Dotychczas władze poinformowały o sześciu ofiarach śmiertelnych. Aż cztery z nich znaleziono w miejscowości Washington County, położonej między Austin i Houston. Najtragiczniejsze zdarzenie miało miejsce w Brenham. 16-letni chłopak został przygnieciony przez sosnę, kiedy wraz z przyjaciółmi pomagał w uprzątnięciu gruzowiska na działce swoich sąsiadów. Upadł na wystające elementy metalowej konstrukcji i pomimo natychmiastowej pomocy, nie przeżył.
- To było po prostu straszne, tragiczny wypadek - powiedział John Swonden z Departamentu Policji w Bernham.
Wolno spływa
Scott Overpeck, meteorolog National Weather Service, powiedział, że ilość wody w rzece będzie maleć w najbliższych dniach, ale poziom Brazos pozostanie wysoki nawet do trzech tygodni. - Jest tak dużo wody, że to musi potrwać, zanim spłynie ona do Zatoki Meksykańskiej - stwierdził.
Autor: dw/jap / Źródło: chron.com