Szczury na jezdni, opowieści o ptakach i 100 km błota. Moja Łemkowyna

Łemkowyna Ultra Trail oczami Kasi Karpy
Łemkowyna Ultra Trail oczami Kasi Karpy
dziewczynynastart.pl
Łemkowyna Ultra Trail oczami Kasi Karpydziewczynynastart.pl

"Zaczyna się na Cergowej. Wydaje mi się, że biegnę wzdłuż jakiegoś płotu, zabudowań, mój mózg wymyśla sobie, że to szpital. Śmieję się w myślach z tych przywidzeń, ale wiatr wieje złowieszczo, drzewa jakieś niespokojne" - pisze Katarzyna Karpa uczestnicząca w Łemkowyna Ultra Trail 150.

- Cholera! Nie ma szans, nie przebiegnę kilometra w tych butach! Muszę koniecznie je zmienić, na start nie dojdę w nich, a co dopiero na metę! Aaaaa! Szybko! - panikuję chwilę przed startem. Jest 23:37, ruszamy punktualnie o północy. Rzucam się na ławkę, z worka wyciągam stare "kapcie" invejty, ściągam nowe mudclawy, zakładam te podarte i ufff, jest ulga. Czuję się jakbym była na bosaka. "Teraz przetrwam" - myślę. Nowsze mudclawy okazały się po prostu za ciasne na grube skarpetki wodoszczelne i okropnie ściskały mi śródstopie.

"Uwaga, kałuża!"

Potem wszystko dzieje się błyskawicznie: całus na pożegnanie, jeszcze jeden, powitania ze znajomymi, jeszcze jedno pożegnanie, rozwijam kijki, macham i… już lecimy.

Profil trasy biegumateriały organizatora

Pierwszy kawałek jest po asfalcie. - Uwaga, kałuża! - żartuje ktoś, wybuchamy śmiechem. Wszyscy wiemy, że na szlaku jest błoto, a zaraz czeka nas ulewa, która skończy się najwcześniej o 14. Kilkanaście godzin napierania w deszczu na razie nie mieści mi się w głowie, ale jestem przygotowana: superprzeciwdeszczowa kurtka, skarpetki, w których można brnąć w wodzie, a stopy będą suche, dwie pary rękawiczek, czapka, suche ciuchy w Chyrowej na przepaku, suche ciuchy w worku w plecaku, kije, które mają pomóc utrzymać równowagę na śliskim podłożu… nawet mózg mam zabezpieczony! Bo jak psycha będzie siadać, to odpalam ipoda, a tam czeka 13 godzin kawałków audycji porannej ZD3 Wojciecha Manna i wplecione w to opowieści doktora Kruszewicza o ptakach i innych zwierzakach.

Wbijamy na szlak - jest stromo do góry i od razu wita nas błoto - jedno z delikatniejszych na naszej trasie, okaże się potem. Chwilę później zaczyna siąpić. Na wąskiej ścieżce tworzy się kolejka biegaczy, jeden za drugim, w skupieniu i spokoju, żartów za dużo nie słychać. - Uwaga! - krzyczy ktoś w ostatniej chwili. Kątem oka widzę jakieś zamieszanie - coś wyskakuje z krzaków, odbija się od biegaczy i ucieka w dół. - Przebiegła koło ciebie? - pytam potem kolegę przede mną. - Uderzyła mnie! Wyskoczyła z krzaków z lewej, odbiła się ode mnie i uciekła na dół - mówi. Okazuje się, że była to mała sarenka. Jak zobaczyła małą przerwę między biegaczami, pewnie chciała się w nią wbić i polecieć do góry, ale nie wcelowała dobrze.

A potem jest już zbieg i pędzę. Drogę z wierzchu pokrywa rzadkie błoto, ale to mi nie przeszkadza - przyczepność jakąś łapię, więc rozpędzam się jak tylko mogę. Mijam mnóstwo ludzi, którzy ostrożnie stawiają nogę za nogą. "Nawet jak się pośliznę, to co się stanie?" - powtarzam sobie? I od razu mam odpowiedź: "Nic". Więc lecę. Nikt z nikim nie gada, wszyscy skupieni, wpatrzeni w swoje buty, wsłuchani w ciumkanie błota. Załączam empetrójkę.

"Spomiędzy jego nóg wyjąłem ptaka"

- 6:30. Przeglądam prasę kolorową… - rozlega mi się w słuchawce głos Wojciecha Manna. Godzinę tę pan Wojtek poda mi tej nocy jeszcze kilkadziesiąt razy, bo fragmenty, które mam w empetrójce nagrane zostały właśnie między 6:30 a 7. Mam tego w sumie 12 godzin, więc żarty słuchaczy i opowieści o ptakach długo rozświetlają mi tę ponurą, wilgotną noc. Doktor opowiada o lelku, którego oczka świecą na ciemnych drogach w nocy, o wodniczce (a właściwie wodniczku), który zdradza partnerki, gęsiach, które nie są głupie, i o przygodach, jakie miewał przy obserwacjach ptaków. Przy jednej niemal wybucham śmiechem. - Taką przygodę miałem, że byłem na łasze wiślanej, obrączkowałem rybitwy i w pewnym momencie widzę dwa leżaki i leży dwóch golasów na tych leżakach, opalają się, ptaszki nad nimi latają - relacjonuje doktor i dodaje, że w tym lataniu nie było nic romantycznego, bo rybitwy po prostu bały się o swoje potomstwo, które znajdowało się w okolicy. - Podchodzę do nich, oni wstali, rozmawiają ze mną tak jak ich Bozia stworzyła […], a ja w tym momencie, żeby mu [golasowi - red.] udowodnić, że jesteśmy w kolonii, że tu są pisklęta, schyliłem się i spomiędzy jego nóg wyjąłem ptaka - mówi, a ja chichoczę cicho, żeby za bardzo nie wybijać ze skupienia innych ultrasów. A to dopiero początek opowiadań!

Zaczyna się coraz ciekawsze błoto (fot. Katarzyna Karpa)dziewczynynastart.pl

Z tą słuchawką w uchu przebywam wszystkie ciemności i dopiero po 7 rano postanawiam odzyskać pełny kontakt z rzeczywistością - słuchawki lądują w kieszeni. Teraz, chociaż leje coraz mocniej, ludzie są bardziej rozmowni niż w nocy, nie trzeba aż tak zajmować głowy czym innym. No i zaczynają się widoki: mglisty las, powyginane buki, coraz ciekawsze błoto: jedno jest bardziej zielone, drugie szare, gęstsze, rzadsze. Można by pobierać próbki tego błota z całej trasy i potem porównać!

"Is this running competition?"

- Ale masz piękną figurę! Szczupła, ale nie chuda, super! - mówi dziewczyna, która dogania mnie na jakimś odcinku niebłotnym. No takich komplementów to się nie spodziewałam… Po chwili okazuje się, że się znamy - przez książkę. Czytała moją książkę "Dziewczyny, na start!" i bardzo jej się spodobała. Jest silna i mocno prze do góry w stronę bacówki w Bartnem. Ja za nią, bo mamy w planach zrobić sobie wspólną fotkę.

W bacówce widać, że niektórzy zalegli na dłużej: zdjęli skarpetki, suszą przy kominku. Ja nie chcę za bardzo przyzwyczajać się do ciepła. "Jak tu wspaniale, jak tu ciepło, jeszcze momencik… dwie minutki… minutka. O nie, to już" - odliczam czas i jak mija ustalone 10 minut, wypadam na zewnątrz. - O jesteś, już miałem iść cię szukać - mówi Helmut (czyli Wojtek), którego poznałam dwa lata temu na ŁUT70 i który teraz razem z kolegami robi 150. Troszczą się, żebym wyruszyła z nimi, ale od razu po wystartowaniu mocno mi odchodzą.

Dalej jest trochę tak, jak w mojej wizualizacji sprzed startu: biegniemy już 10 godzin i ciągle pada. Przemokła mi już kurtka, skarpetki też nabrały wody w którymś strumieniu. Rękawiczki - przemoczone, buff na głowie - też. Wodę czuję już w majtach i na brzuchu. Ale o dziwo nie sprawdza się to, co przewidywałam. Prawie wcale nie jest mi zimno! To znaczy jest - jeżeli w którymś momencie zatrzymam się, żeby wyciągnąć kulkę mocy. Albo żel. Wtedy przez następny kwadrans muszę rozgrzewać stopy i ręce. Ale dopóki się ruszam, jest dobrze. A ruszać się daje - rozgrzewają wolne podejścia i szybkie zbiegi.

- Hi, how are you? - słyszę głos obok.

- Great, wonderful, thanks - odpowiadam, rozkładając ręce i łapiąc kolejną kropelkę z nosa. Deszcz leje na całego, brnę w błocie.

- What’s this? Is this running competition?

- Surviving! Surviving competition - rzucam, a on wpada w gorzki śmiech.

Telefon dzwoni około 50. kilometra. - Gdzie jesteś? - pyta Marcin. - Za pięćdziesiątym. Ciężko jest, leje - odpowiadam. Ręka drętwieje mi z zimna od trzymania telefonu, ale chcę z nim rozmawiać. Mam łzy w oczach, bo robi mi się siebie żal. I tak bardzo chcę już się z nim spotkać, poczuć coś innego niż wilgoć i błoto. - To chodź, na przełęczy będzie niespodzianka - mówi. - Jaka?! - dziwię się. - No ja tu jestem! - zdradza od razu, a mi momentalnie po ciele rozlewa się ciepło. "Czyli jest po co tam lecieć!" - myślę. Łzy mi lecą, ale naprawdę w tym momencie odzyskuję siły. Zamiast użalać się nad sobą, nad beznadzieją tej całej sytuacji, kiedy jestem tu w środku lasu w ulewie z mokrym wszystkim, a przede mną jeszcze stówa, wreszcie jest o czym myśleć.

Fragment trasy, znowu błoto (fot. Katarzyna Karpa)dziewczynynastart.pl

Błoto, które trzyma

"Uwaga, niebezpieczny zbieg" - napisane jest na tabliczce na drzewie. To te, co były do tej pory, nie były niebezpieczne? Ha, ha, ha. Puszczam się w dół co sił w nogach, bo widzę po śladach, że ludzie raczej się tu nie ślizgali. "Fajnie, czyli błoto trzyma" - myślę. I stawiając stopy prosto w dół - tak, żeby tarcie było jak największe - szybciutko zbiegam. Mijam dziewczynę i chłopaka, z którymi tasujemy się wciąż na trasie, mijam ekipę białostocką. - Ale szybko zbiegasz! Ja to mam śmierć w oczach - mówi jeden z kolegów, gdy śmigam obok niego. - Stawiaj stopy przodem, nie bokiem, lepiej trzymają podeszwy! - wołam do niego, ale chyba ciągle nie jest do tego przekonany. Potem wszystko dzieje się już szybko: parę małych górek, mały zbieg i wreszcie widzę z daleka drogę. "Jeszcze momencik" - myślę i z oddali widzę zieloną, znajomą kurtkę.

Jeszcze ostatnie błoto, jeszcze pięć kroków, trzy, dwa, jeden i wpadam prosto w objęcia ukochanego. Wita mnie różą (fot. Maciek Ners), a ja - totalnie mokra - wtulam się w niego. - Zdejmij rękawiczki. Zimno? Siadaj tu, zjedz kanapkę, daj kijki, masz tu herbatę… - krótkie komunikaty i instrukcje, które posłusznie wykonuję. W pewnym momencie, kiedy już siedzę przy ogniu, przypominam sobie, że mam przecież bluzę na zmianę! Informacja dociera do mózgu równo z tą, że przestało właśnie padać. Hurra! Tak szybko, jak tyko mogę to zrobić mokrymi, zmarzniętymi rękami, zmieniam przemoczoną koszulkę na cienki polar, który mam w plecaku w suchej reklamówce. Wyciągam też zieloną, łemkowyńską Czapkę Mocy, którą trzymałam na wypadek wychłodzenia. Warunkiem jej założenia był koniec opadów i to właśnie nastąpiło. Sucha i szczęśliwa po kwadransie jestem już w dalszej trasie. Z Marcinem umawiamy się w Chyrowej za 16 km.

Ukochany wita mnie różą (fot. Maciek Ners)

Odpocząć

"Tylko dwa podejścia i to nie aż tak bardzo strome" - uczę się trasy. Faktycznie, na profilu nie wygląda to aż tak źle, jak dotychczasowe stromizny. Do tego za pierwszą górą czeka na nas nagroda: nie tylko nie pada, ale nawet pokazują się widoki, a później - już na drugiej górce - wychodzi słońce. Jest przepięknie! "Spoko, już niedaleko" - myślę, jak już jest po tym drugim podejściu. Potem okaże się, że zanim zacznę szaleńczo zbiegać do Chyrowej, czeka mnie jeszcze kilka niewielkich podejść i zejść. Dopiero gdy przyglądam się dokładnie profilowi trasy, widzę małe ząbki. To właśnie te górki i dołki, które teraz pokonuję. "Jak mogłam ich nie zauważyć?!" - złoszczę się na siebie, ale prę do przodu. W Chyrowej jest Marcin. Jest ciepłe jedzenie. I suche ubranie. W końcu zbieg, a na dole znów zielona kurtka.

- Nie mam siły, nie mam siły. Muszę koniecznie odpocząć - mamroczę i padam mu w ramiona. Razem idziemy do punktu i on znów tak bardzo pomaga. Przynosi zupę, potem naleśniki, zajmuje się mokrymi ciuchami, ładuje zegarek, a potem grzeje, jak postanawiam na chwilę położyć się i odpocząć.

Punkt 18:15 zrywam się na nogi i już mogę ruszać dalej. Niesamowite jest, jak organizm potrafi szybko się zregenerować! Jeszcze godzinę temu ledwo siedziałam, nie mówiąc już o biegnięciu, teraz znów mogę góry przenosić. Nie mam żadnych wątpliwości: ruszam dalej zdobywać łemkowską krainę. Do zobaczenia w Iwoniczu, papa, na razie, heeej! - Tylko pamiętaj, że za cerkwią jest kładka, żebyś nie leciała przez rzekę - przypomina mi o tym jeszcze na odchodne. - OK! - potwierdzam.

I ruszam asfaltem w ciemną noc.

Błotna rynna i haluny

"Cholera, przecież ja tu jestem zupełnie sama, nikogo przede mną, nikogo za mną…" - myślę, bo po chwili od startu w Chyrowej robi mi się nieswojo. Nie boję się w sumie, bo nieraz w takich ciemnościach sama już bywałam, ale do tej pory cały czas koło mnie gdzieś byli ludzie. Teraz, po tym jak sporo zawodników rezygnuje z dalszego napierania, na szlaku zostają pojedyncze osoby. Zmienia się to tylko na moment, kiedy dobiegam do rzeki. Kładkę - najpierw jedną, potem drugą - odszukuję w towarzystwie koleżanki. Zaraz za kładkami jednak znów zostaję sobie sama z tyłu. Włączam więc znów opowieści doktora Kruszewicza - tym razem o gorylach i szympansie Szymku. Jest łagodnie pod górę i chyba trochę mniej błota. "Może dalej też tak będzie?" - łudzę się bo z opowieści Marcina, który rozmawiał z Choim po jego biegu (biegł 70 km) nie wynikało, że drogi spływają błotem. Zaraz potem jednak wpadam błotną, wypełnioną szlamem i gliną, rynnę, która jest drogą. Próbuję się rozpędzić - w końcu jest w dół - ale nie mogę. Każdy krok to jednak zjazd jak po lodzie. Próbuję to kontrolować, ale nic z tego. Grzebię się jak mucha w smole. Jak Kasica w błocie.

Zaraz potem jest przeskok przez ulicę i już podejście na Cergową. Sprzed dwóch lat pamiętam je jako megaciężkie, najcięższe na trasie ŁUT70 (to trasa, która startuje w Chyrowej i kończy się w Komańczy, czyli jest to druga część mojej 150-tki). Teraz jest gorzej - nie dość, że stromo, to jeszcze wyślizgane błoto powoduje, że każde dwa kroki na przód to jeden krok do tyłu. Brnę przez to błoto pod górę, a za rękawy kurtki łapią mnie krzaki z kolcami, które obrastają wąską ścieżkę. Tak, jakby nie chciały puścić do góry. W końcu jednak wdrapuję się na grzbiet.

Fragment trasy (fot. Katarzyna Karpa)dziewczynynastart.pl

Zaczyna się na Cergowej, razem z lodowatym wiatrem i mgłą, którą przecinam, ledwo łapiąc widoczność. Najpierw wydaje mi się, że biegnę wzdłuż jakiegoś płotu, zabudowań, mój mózg wymyśla sobie, że to szpital. Śmieję się w myślach do tych przywidzeń i przypuszczeń, znów odpalam wyłączonego wcześniej doktora Kruszewicza. - Puchacz jest to taki ptak, który przejmuje sobie gniazdo, które mu pasuje… - zaczyna się kolejna opowieść, a ja chwilę temu słyszałam sowę naprawdę! - Huhuuu-huhuhuuu-huhuuu - pohukiwała w krzakach na podejściu pod górę. I z tymi opowieściami, ledwo widząc moją ścieżkę, zbiegam do drogi, a potem docieram do asfaltu. Patrzę na bok, a tam dalekowschodnia rzeźba, taka skomplikowana, z jakąś boginią, słupkami i rękami. „Po co u licha tutaj taka rzeźba” – myślę, bo wiem, że to raczej nie może być prawda. Próbuję zobaczyć, co to jest naprawdę, ale mój mózg podpowiada tylko tę rzeźbę. I dopiero jak okrążam to coś, okazuje się, że to po prostu małe, rozgałęzione drzewko. Potem jest wał, na którym ktoś ustawił małe drewniane rzeźby. Są piękne! Takie niewielkie, miniaturowe nawet, ale mają mnóstwo szczegółów, ornamenty, wycięte w cienkich deseczkach. Mnóstwo małych, porzeźbionych deseczek. Przez chwilę daję się nabrać na te drewniane rzeźby, a potem widzę, że to jednak iglaki. A jak już, dochodząc do zabudowań, widzę ogromny kwietnik o nowoczesnym kształcie i białych ściankach, to myślę: „ciekaaaawe, czym okaże się to!”. Bo chociaż wiem, że to halun, nie potrafię tego przetworzyć na prawdziwy kształt. Okazuje się, że to po prostu droga, przy której stoją uliczne latarnie. I razem z halunami przychodzi zwątpienie, bo im dłużej jestem na asfalcie, tym marniej widzę powrót w błota.

„Kończymy to”

- Słuchaj, marnie to widzę. Nie zdążę w limicie, a nawet jeżeli, to nie zdążę w następnym. Ostatnie 20 km robiłam w 5,5 godziny, na następne mam tylko 4:10. To niewykonalne! Nie da się biec w tym szlamie! - zaczynam rozmowę przez telefon z moim ukochanym, zasypując go początkowo informacjami. - Kończymy to - słyszę w odpowiedzi. Żadnego "czy na pewno?", ani "a może jeszcze spróbujesz". Po prostu kończymy i już. Dalej wszystko dzieje się błyskawicznie: 20 minut później jestem już przy muszli, gdzie zorganizowany jest punkt, i odpinam numer. - Na pewno chcesz zejść? Nie spróbujesz? - upewnia się dziewczyna, która ogarnia organizację. - Na pewno! - mówię, bo myślami jestem już w ogrzewanym fotelu samochodu i łóżku. 10,5 godziny więcej w tym błocie? Nie ma takiej opcji. Poddaję się po 101,5 km i 24,5 h marszobiegu.

Po chwili ruszamy - już samochodem. Widzę pojedynczych ludzi w szarych ubraniach, którzy stoją na bokach drogi. - Uważaj! - mamroczę, ale zaraz potem orientuję się, że znów dałam się nabrać. To po prostu znaki drogowe, które mój mózg źle interpretuje. O leżących na jezdni w kilku miejscach białych szczurach już nie wspominam, tylko śmieję się z tego, jak mózg próbuje ciągle blefować. Zabawę z halunami mam przez całą drogę na nocleg. Rozgarniam je i selekcjonuję w myślach: prawdziwe na prawo, kłamstwa na lewo. Tylko o pojedynczych mówię głośno. "Jeszcze stwierdzi, że jestem wariatką!" - myślę.

Nie było lekko (fot. Katarzyna Karpa)dziewczynynastart.pl

Jestem zadowolona

Okazuje się, że trening ostatnich miesięcy dał efekt - była siła, była wytrzymałość i był duży zapas, żeby spokojnie te pozostałe 50 km pociągnąć. Dobrze sprawdził się też cały sprzęt. A najlepsze jest to, że zakwasy znikły błyskawicznie, nie boli ani jeden staw. Nie ma powodów, żeby nie spróbować znów. Za rok wracam! Dużo silniejsza! I po dobry wynik.

Oczywiście, teraz, po kilku dniach, zastanawiam się, czy nie powinnam cisnąć dalej. W końcu nie wydarzyło się nic strasznego: kontuzja, otarcia, bąble, kalafiory, mózgostopie - nic z tych rzeczy. Wszystko wskazywało na to, że można było spokojnie lecieć, tylko chyba po prostu wysiadł mi… mózg. Przygotowałam się psychicznie na 12 godzin deszczu, ale nie na 100 km błota (wyjmując tylko odcinki po asfalcie - cała reszta płynęła). I właśnie błoto zryło mi bańkę konkretnie. Teraz też widzę, że źle sobie wyobraziłam to, co jeszcze mnie czekało. Nie było to AŻ 11 godzin, tylko TYLKO tyle, ile od pierwszego spotkania z Marcinem do Iwonicza (wciąż 11 godzin, ale inaczej ogarnięte przez głowę). To naprawdę niedużo w perspektywie tego, co już było zrobione. Inną sprawą jest to, że zapewne jednak nie zdążyłabym na kolejne limity, ale to ciężko sprawdzić jak się po prostu nie pobiegło…

Autor: Katarzyna Karpa / Źródło: dziewczynynastart.pl

Źródło zdjęcia głównego: dziewczynynastart.pl

Pozostałe wiadomości

Zaraz po upalnej niedzieli czeka nas wizyta frontu chłodnego. To, jak wpłynie ona na temperaturę, opisuje autorska długoterminowa prognoza temperatury na 16 dni, przygotowana przez Tomasza Wasilewskiego. Ekspert z tvnmeteo.pl sprawdza w niej także, jakie warunki mogą panować w Polsce do końca czerwca.

Pogoda na 16 dni. Taki może być początek wakacji

Pogoda na 16 dni. Taki może być początek wakacji

Źródło:
tvnmeteo.pl

IMGW wydał ostrzeżenia meteorologiczne. W nocy w zachodniej Polsce spodziewane są burze z intensywnymi opadami deszczu, lokalnie może padać grad. Sprawdź, gdzie należy zachować ostrożność.

Ostrzeżenia IMGW. Groźna aura przez całą noc

Ostrzeżenia IMGW. Groźna aura przez całą noc

Aktualizacja:
Źródło:
IMGW

Po pogodnym i słonecznym, a miejscami również upalnym weekendzie, pogoda nad Polską ulegnie sporej zmianie. Już najbliższej nocy nad nasz kraj zacznie wkraczać front atmosferyczny, przynoszący ze sobą opady i burze. Deszcz widać w prognozach na cały przyszły tydzień - gdzie i kiedy spadnie go najwięcej?

Zmiana pogody w Polsce. Gdzie ma najsilniej padać?

Zmiana pogody w Polsce. Gdzie ma najsilniej padać?

Źródło:
tvnmeteo.pl

Pogoda na jutro, czyli na poniedziałek 16.06. W nocy nad Polskę nasunie się strefa gęstszego zachmurzenia i opadów deszczu, miejscami zagrzmi. W ciągu dnia burze mają wędrować na wschód, do kolejnych regionów. Termometry pokażą od 20 do 29 stopni Celsjusza.

Pogoda na jutro - poniedziałek 16.06. Noc pod znakiem grzmotów i ulew

Pogoda na jutro - poniedziałek 16.06. Noc pod znakiem grzmotów i ulew

Źródło:
tvnmeteo.pl

Burza tropikalna Dalila szaleje u wybrzeży Meksyku. W sobotę silny wiatr i ulewy spowodowały szkody w Acapulco - restauracje wpadły do oceanu, a ulice zostały zalane. Podczas burzy na Pacyfiku zatonęło kilka łodzi rybackich, na szczęście bez załogi na pokładzie.

Po burzy restauracje wpadły do oceanu

Po burzy restauracje wpadły do oceanu

Źródło:
informador.mx, Conagua

W Hiszpanii trwa sprzątanie po powodziach, które w piątek wieczorem i sobotę przetoczyły się przez kraj. Ulewny deszcz spowodował spore zniszczenia w okolicach Saragossy. Woda zdewastowała wiele domów, uszkodziła drogi i zmyła mosty.

Powódź nadeszła w nocy. "Woda praktycznie sięgała sufitu"

Powódź nadeszła w nocy. "Woda praktycznie sięgała sufitu"

Źródło:
heraldo.es, 20 minutos

Na islandzkim wybrzeżu utknęła orka. Służbom udało się odeskortować ją do wody, jednak kolejnego dnia zwierzę znów znalazło się na lądzie. Specjaliści musieli podjąć trudną decyzję o eutanazji.

Orka utknęła na lądzie. Trudna decyzja służb

Orka utknęła na lądzie. Trudna decyzja służb

Źródło:
ENEX, grapevine.is, icelandreview.com

Start misji Axiom-4 z Polakiem Sławoszem Uznańskim-Wiśniewskim na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS) może odbyć się nie wcześniej niż w czwartek 19 czerwca - wynika z sobotniego wspólnego oświadczenia amerykańskiej agencji kosmicznej NASA oraz firm Axiom Space i SpaceX.

Kiedy Sławosz Uznański-Wiśniewski poleci w kosmos? Jest komunikat NASA

Kiedy Sławosz Uznański-Wiśniewski poleci w kosmos? Jest komunikat NASA

Aktualizacja:
Źródło:
tvnmeteo.pl

Kilka dni temu do sieci trafiło wideo, na którym mężczyzna w pobliżu Mięguszowieckiego Szczytu Pośredniego w Tatrach kopie w przepaść kamień. Przewodnik tatrzański Jan Krzeptowski-Sabała tłumaczył w TVN24, czym mogą grozić takie zachowania. Opowiadał też o tym, jakie inne nieodpowiedzialne zachowania widuje w górach.

"Czasem wydaje się nam, że turyści niczym już nas nie zaskoczą. A jednak"

"Czasem wydaje się nam, że turyści niczym już nas nie zaskoczą. A jednak"

Źródło:
TVN24

Do redakcji Kontaktu24 zgłosił się pan Wojtek z Szubina (woj. kujawsko-pomorskie), któremu udało się nagrać fruczaka gołąbka, czyli naszego polskiego kolibra.

Fruczak gołąbek przyleciał do Reportera24. Nagranie

Fruczak gołąbek przyleciał do Reportera24. Nagranie

Źródło:
Kontakt24

Jest czerwiec, więc truskawki pojawiają się na naszych stołach. Warto jednak wiedzieć, że nie tylko sama ich czerwona część jest źródłem mnóstwa korzystnych składników odżywczych. Jak przekonują naukowcy z dwóch polskich uczelni, także szypułki są dla nas zdrowe.

Nie wyrzucaj szypułek truskawek

Nie wyrzucaj szypułek truskawek

Źródło:
PAP

Czego spodziewać się w pogodzie w Boże Ciało oraz długi, czerwcowy weekend? W prognozach na ten czas widać dużo słońca. Jeśli pojawią się opady, to tylko lokalnie. Zadowoleni będą ci, którzy nie lubią upału. Sprawdź, co nas czeka.

Najnowsza prognoza na Boże Ciało i długi weekend

Najnowsza prognoza na Boże Ciało i długi weekend

Źródło:
tvnmeteo.pl

Koniec weekendu w części kraju zapowiada się z temperaturą przekraczającą 30 stopni Celsjusza. Jak długo zostanie z nami upalna aura? Kolejne dni przyniosą spadek wartości na termometrach, ale wystąpi ryzyko burz.

Ponad 30 stopni już wkrótce, ale na horyzoncie widać zmianę

Ponad 30 stopni już wkrótce, ale na horyzoncie widać zmianę

Źródło:
tvnmeteo.pl

Upalna aura dotarła do Włoch. W sześciu miastach, między innymi w Rzymie, w sobotę w mocy jest najwyższy stopień alertu przed upałem, wydany przez ministerstwo zdrowia. W niedzielę miast, w których obowiązuje to ostrzeżenie będzie jeszcze więcej.

40 stopni i więcej. Czerwone alarmy dla kolejnych miast

40 stopni i więcej. Czerwone alarmy dla kolejnych miast

Źródło:
PAP

W Turcji naukowcy potwierdzili występowanie nowego, inwazyjnego gatunku kleszcza. Na Haemaphysalis longicornis natrafiono po raz pierwszy w Stambule, ale jego naturalnym miejscem występowania jest Azja Wschodnia. Badacze są zaniepokojeni, ponieważ pajęczak może być odpowiedzialny za przenoszenie 30 różnych chorób.

Inwazyjny gatunek kleszcza. Naukowcy potwierdzają

Inwazyjny gatunek kleszcza. Naukowcy potwierdzają

Źródło:
Daily Sabah

Maleńki wodny płaz z Meksyku może skrywać wielką tajemnicę dotyczącą zdolności do odrastania kończyn. Naukowcy odkryli właśnie, że kluczową rolę w tym procesie odgrywa znany z leczenia trądziku kwas retinowy. Czy aksolotl w przyszłości pomoże ludziom odzyskiwać utracone części ciała?

Sprawili, że świeciły w ciemności. Tak poznali ich sekret

Sprawili, że świeciły w ciemności. Tak poznali ich sekret

Źródło:
CNN

Gwałtowne powodzie, które nawiedziły miasto San Antonio w Teksasie, pochłonęły co najmniej 11 ofiar śmiertelnych. Kilka osób uznaje się za zaginione. Służby ratunkowe prowadzą intensywne poszukiwania. Władze ostrzegają, że bilans ofiar śmiertelnych może jeszcze wzrosnąć.

"Rozmawiałam z nim przez telefon, kiedy to się działo". Powodzie zabiły 11 osób

"Rozmawiałam z nim przez telefon, kiedy to się działo". Powodzie zabiły 11 osób

Źródło:
PAP, BBC

Choć nietoperze żyją zaskakująco długo jak na swoje niewielkie rozmiary, niemal nie zapadają na nowotwory. Naukowcy z University of Rochester doszli do tego, dlaczego się tak dzieje. To odkrycie może mieć ogromne znaczenie dla rozwoju nowych terapii onkologicznych u ludzi.

Dlaczego nietoperze nie chorują na raka

Dlaczego nietoperze nie chorują na raka

Źródło:
PAP

Międzynarodowy zespół naukowców dokonał interesującego odkrycia na temat bakterii. Okazuje się, że gdy są głodne, mogą zabijać i zjadać swoich "pobratymców". Odkrycie opisano w magazynie "Science".

Co zjadają głodne bakterie. Zaskakujące odkrycie

Co zjadają głodne bakterie. Zaskakujące odkrycie

Źródło:
phys.org

Tajfun Wutip dotarł w piątek do południowych Chin. Przyniósł wichury i obfite opady deszczu. Przed uderzeniem żywiołu władze prewencyjnie ewakuowały kilkanaście tysięcy mieszkańców.

Ewakuacje, nie kursują pociągi, zamknięte szkoły. Wutip uderzył

Ewakuacje, nie kursują pociągi, zamknięte szkoły. Wutip uderzył

Źródło:
Reuters, Xinhua, Anadolu Agency

Dziewięciolatka z USA niemal straciła rękę w wyniku ataku rekina na Florydzie. Dziewczynka została przetransportowana śmigłowcem do szpitala, gdzie przeszła "długą operację". Jej krewni opowiedzieli o dramatycznych wydarzeniach w rozmowie z mediami.

Rekin zaatakował 9-latkę

Rekin zaatakował 9-latkę

Źródło:
ABC News, CNN

W amerykańskim stanie Oregon szaleją pożary lasów. Władze zdecydowały o ewakuacji mieszkańców i zamknięciu odcinków autostrad. Niewykluczone, że pożar zaprószył człowiek.

Pożary lasów nie dają się opanować. Ewakuacje i przygotowanie do kolejnych

Pożary lasów nie dają się opanować. Ewakuacje i przygotowanie do kolejnych

Źródło:
CNN, KOIN.com

Wilczyca zmarła na skutek zadławienia się foliową torebką z resztkami jedzenia. Zwłoki zwierzęcia zostały znalezione w lasach Nadleśnictwa Kobiór w województwie śląskim. Przyrodnicy apelują o niepozostawianie odpadów w lasach - stanowią one śmiertelne zagrożenie dla ich mieszkańców.

Wilczyca konała w męczarniach. Połknęła woreczek foliowy

Wilczyca konała w męczarniach. Połknęła woreczek foliowy

Źródło:
RDLP Katowice, Stowarzyszenie dla Natury "Wilk"

Denga to zakaźna choroba tropikalna, roznoszona przez komary. Naukowcy stale próbują walczyć z jej rozprzestrzenianiem się, opracowując nowe metody, które pozwolą ostrzegać ludność przed zagrożeniem.

"Kiedy słyszę komary, czuję przerażenie"

"Kiedy słyszę komary, czuję przerażenie"

Źródło:
Reuters

W środę późnym popołudniem Madryt nawiedziła potężna burza gradowa. Zaskoczyła mieszkańców i sparaliżowała ruch w wielu częściach miasta. Grad wielkości piłek golfowych pozostawił po sobie duże zniszczeń. Na ulicach stolicy zrobiło się biało.

Grad jak piłki golfowe, połamane drzewa. Chaos w Madrycie

Grad jak piłki golfowe, połamane drzewa. Chaos w Madrycie

Źródło:
El Mundo, Europa Press

Elon Musk nawołuje do deorbitacji Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Prezes SpaceX wyraził w piątek obawy, że starzejąca się infrastruktura stacji wiąże się z ryzykiem dla astronautów. Jak dodał, do opuszczenia ISS powinno dojść w ciągu dwóch lat.

Elon Musk "rekomenduje" deorbitację Międzynarodowej Stacji Kosmicznej

Elon Musk "rekomenduje" deorbitację Międzynarodowej Stacji Kosmicznej

Źródło:
Reuters, AP, SpaceNews, x.com

Tornada przeszły w czwartek przez Teksas. W hrabstwie Wharton potwierdzono wystąpienie dwóch trąb powietrznych, a silny wiatr zdewastował wiele domów. Tornada pojawiły się także w innych częściach stanu.

Wiało z prędkością 160 kilometrów na godzinę. Podmuchy zmiotły domy

Wiało z prędkością 160 kilometrów na godzinę. Podmuchy zmiotły domy

Źródło:
CNN, myhighplains.com

Część Republiki Południowej Afryki nawiedziły katastrofalne powodzie, wywołane przejściem zimnego frontu. Liczba ofiar śmiertelnych wzrosła w czwartek do 78. Władze podkreślają, że może być ich jednak jeszcze więcej.

"Kiedy wody opadną, zostanie znalezionych więcej ludzi"

"Kiedy wody opadną, zostanie znalezionych więcej ludzi"

Źródło:
Reuters, SABC

30-latek został zraniony przez bizona w Parku Narodowym Yellowstone we wtorek. Pracownicy podali, że zwiedzający podeszli zbyt blisko do grupy zwierząt, tym samym narażając się na atak. To drugie takie zdarzenie tej wiosny. W maju ofiarą bizona padł 47-latek.

"Są nieprzewidywalne, biegają trzy razy szybciej niż ludzie". Kolejny atak

"Są nieprzewidywalne, biegają trzy razy szybciej niż ludzie". Kolejny atak

Źródło:
The Independent, The Guardian