Najbardziej niszczycielska od 2009 roku powódź nawiedziła Stambuł. Po kilku dniach ulewy miasto ogarnął niemal całkowity paraliż.
Turcja boryka się z gwałtownymi powodziami i zacinającymi przez wiele dni ulewami. We wtorek 18 lipca w Stambule oraz Silivri po tym, jak potężne ulewy i burze wywołały chaos i paraliż całej infrastruktury, szlaki wodne, którymi transportowano zboże zostały, na kilka godzin wstrzymane.
Podwodne miasto
Drogi, mosty, tunele i stacje metra zostały zalane, a samochody przykryła woda. Strugom wody towarzyszyły regularne wyładowania atmosferyczne.
Obydwa miasta prowincji Stambuł znacznie ucierpiały w wyniku powodzi: ulicami płynęła woda, a ludzie starali się schronić przed przybierającą wodą na dachach budynków. Służby ratownicze uwijały się jak w ukropie, by ewakuować wszystkich mieszkańców.
Miejskie środki transportu przestały poprawnie funkcjonować. Ministerstwo Transportu wycofało możliwość korzystania z tramwajów i autobusów miejskich. Porzucone samochody i ciężarówki zatarasowały ważne arterie miasta, co dodatkowo utrudniło transport w mieście.
sailing to istanbul pic.twitter.com/4f0UsP7ABm
— zafer kulunk (@zaferkulunk) 18 lipca 2017
W obliczu katastrofy
Tureckie media oszacowały, że w ciągu dwóch godzin na obszarze miasta doszło do 6700 wyładowań elektrycznych. Burmistrz Stambułu przestrzegł mieszkańców przed korzystaniem z samochodów oraz na bieżąco informował o intensywności opadów. Tureckie władze zabroniły tankowcom dłuższym niż 200 metrów przepływać przez cieśninę Dardanele po tym, jak jeden z tankowców osiadł na mieliźnie. Zakaz wycofano dopiero o północy.
- Stoimy teraz w obliczu katastrofy naturalnej - stwierdził Minister Transportu Ahmet Arslan na antenie CNN Turk. Premier Binali Yildirim stwierdził, że na tę chwilę nie odnotowano żadnych ofiar. Minister Zasobów Wodnych poinformował, że ulewy potrwają przynajmniej do środy.
W roku 2009 Turcję nawiedziła powódź, która doprowadziła do śmierci 31 osób. Straty oszacowano wówczas na 70 milionów dolarów.
Autor: sj/map / Źródło: CNN Turk, Reuters