"Wilk pożarł półtorarocznego wieprza i zbiegł do lasu", "Śmiertelnie ranna wilczyca dogorywa na śniegu", "Podczas gdy wilki rzuciły się na owcę, Doliński szybko odjechał" - to tylko niektóre z wycinków prasowych o trudnym współżyciu wilków i ludzi sprzed niemal wieku. Dziś wilki podchodzące do domostw także są problemem.
Lasy Państwowe przestrzegają przed białowieskimi wilkami. Ślady zwierząt można dostrzec bardzo blisko terenów zamieszkanych przez człowieka.
Okazuje się, że wilcze wypady w głąb siedlisk ludzkich to nic nowego. Zwierzęta już dawno temu były bohaterami kolumn w lokalnych gazetach. W dwudziestoleciu międzywojennym o wilkach pisał "Dziennik Białostocki".
Wieprz i owca rzucone na pożarcie
18 maja 1927 w "Dzienniku Białostockim" można było przeczytać: "Kazimierz Bętkowski złożył zameldowanie w gminie Narwi, że przybiegł wilk, który pożarł mu półtorarocznego wieprza i zbiegł do lasu".
W tym samym wydaniu gazety przybliżono historię mieszkańca Zabłudowa, który "jadąc powozem został napadnięty przez 2 wilków, zmuszony był zrzucić z furmanki jedną owcę".
"Podczas gdy wilki rzuciły się na owcę, Doliński szybko odjechał" - informuje autor tekstu.
"Tępienie szkodników"
Na reakcje podlaskich władz trzeba było czekać kilka miesięcy. 16 listopada 1927 "Dziennik Białostocki" poinformował o decyzji starostwa białostockiego w tekście o "Planowym tępieniu wilków". Autor w swoim emocjonalnym artykule wyraził nadzieję, że "sprawa tępienia coraz bardziej rozmnażającej liczby wilków wkroczyła na tory realnego i rzeczowego rozwiązania. A szkodnik systematycznie niszczący dorobek rolnika, a nawet zagrażający bezpieczeństwu publicznemu zostanie na terenie tutejszego powiatu zniszczony".
Bohaterski chorąży
Z kolei 13 lutego 1936 w notce "Śmierć rabusia leśnego" zamieszczono wzmiankę o wilku-koniarzu, który został upolowany przez chorążego Klusa 6 kilometrów od Białegostoku.
Śmiertelnie ranna wilczyca
Na wilki też polowano, i to nie tylko na Białostocczyźnie. W wydaniu z 27 lutego 1928 roku możemy zobaczyć dramatyczne zdjęcie ukazujące śmierć wilczycy. Fotografia została zrobiona podczas polowania pod Maniewiczami na Wołyniu.
"Śmiertelnie ranna wilczyca dogorywa na śniegu. Ostatnim wysiłkiem dźwiga się jeszcze, ale krew z rany uchodzi. Za chwilę martwe ciało zwali się na śnieg" - czytamy w krótkim opisie zamieszczonym pod zdjęciem.
Autor: adsz/rs / Źródło: Dziennik Białostocki