Małżeństwo z Japonii zamieściło w internecie rozpaczliwy apel do złodziei, którzy ukradli im siedem drzewek bonsai. Jedno z nich miało ponad 400 lat, a łączna wartość skradzionych roślin sięga 118 tysięcy dolarów.
Seiji Iimura i jego żona Fuyumi mieszkają w Saitama niedaleko Tokio w Japonii i zajmują się hodowlą drzewek bonsai. Niestety, siedem z nich 12 stycznia zostało skradzionych z ich ogrodu. Małżeństwo zamieściło na Facebooku rozpaczliwe oświadczenie.
"To jakby odciąć nam kończyny"
- Nie mamy słów, by to opisać. Były dla nas bardzo cenne - napisał pan Iimura.
- Traktowaliśmy je jak nasze dzieci. To tak, jakby odciąć nam kończyny - mówiła pani Iimura w rozmowie z CNN.
Wartość skradzionych drzewek szacowana jest na 118 tysięcy dolarów. Jedno z nich - Shimpaku Juniper - to bardzo rzadki okaz, a warte jest około 90 tysięcy dolarów.
- Shimpaku rośnie od 400 lat, potrzebuje opieki i nie potrafi przetrwać tygodnia bez wody - powiedziała w rozmowie z CNN. - Ono może żyć wiecznie, nawet jeśli nas nie będzie. Chciałabym po prostu, żeby ktokolwiek je ukradł, upewnił się, że są odpowiednio nawadniane - dodała.
Wiedzieli, co kradną
Jak relacjonowała, kradzieży musieli dokonać zawodowcy. Wiedzieli, które z drzewek były najcenniejsze - w ogrodzie małżeństwa o powierzchni pięciu tysięcy metrów kwadratowych znajduje się około trzech tysięcy drzewek bonsai. Iimura potwierdziła we wtorek w rozmowie z BBC News, że drzewka nadal się nie odnalazły. Solidarność z japońskim małżeństwem wyrażają w internecie właściciele drzewek bonsai z całego świata.
Kradzieże niestety się zdarzają
Problem kradzieży bonsai jest większy, niż może się wydawać.
W listopadzie w japońskim mieście Saitama ukradzionych zostało osiem drzewek. Doszło do tego zaledwie sześć miesięcy po podobnym wydarzeniu. Złodziejom nie przeszkodził nawet zamontowany na terenie ogrodu monitoring.
W maju do podobnej kradzieży doszło na Florydzie. Tam ukradziono bonsai o wartości 7,5 tysiąca dolarów. Po tym wydarzeniu właściciel zamontował w ogrodzie dodatkowe zabezpieczenia i zatrudnił ochroniarza.
Środowisko hodowców bonsai nie jest duże. Jak pisze portal The Straits Times, pierwotni właściciele drzewek często widują je później na przykład na kontach instagramowych kolekcjonerów.
Autor: dd/aw / Źródło: CNN, BBC, The Straits Times
Źródło zdjęcia głównego: Facebook/Seiji Iimura