Huragan Sandy może dotrzeć aż do Europy. - Oczywiście nie w swojej pierwotnej postaci, lecz w postaci klasycznego niżu. Groźny jednak nie będzie - uspokajał na antenie TVN Meteo synoptyk Wojciech Raczyński. Eksperci tłumaczą, że choć zniszczenia wywołane przez Sandy są znaczne, to nie sposób porównać siły żywiołu z wielkimi huraganami atakującymi południe Stanów, jak przede wszystkim Katrina z 2005 roku.
Na przestrzeni ostatnich lat zaobserwowano trzy trendy w trasach huraganów na Oceanie Atlantyckim. Swój początek potężne zjawiska atmosferyczne zazwyczaj biorą na wschód od Antyli.
Wirujący początek
- Tworzy go wir powietrzny o bardzo dużej głębokości i o średnicy Polski - jeśli nie większej (od 300 do 1000 km). Zaczyna się zwykle od tropikalnej burzy; potężnej chmury burzowej, tworzącej się nad morzem rozgrzanym do ponad 30 st. C. Dzieje się tak najczęściej pod koniec lata i na początku jesieni, kiedy morze w rejonach podzwrotnikowych rozgrzewa się najsilniej - tłumaczy prof. Tadeusz Niedźwiedź z Wydziału Nauk o Ziemi Uniwersytetu Śląskiego.
Nawet 400 km/h
Wspomniane warunki sprzyjają powstaniu prądów wstępujących i wielkiej chmury burzowej, która może zostać wprawiona w ruch wirowy. To daje początek cyklonowi. - Cyklon osiąga apogeum, gdy rośnie prędkość wiatru. Prędkość wokół centrum cyklonu może sięgać nawet ok. 400 km/h - dodaje naukowiec.
Spokojne oko
- Paradoksalnie w samym centrum - tak zwanym oku cyklonu, mającym średnicę od 20 do 70 km - powietrze jest spokojne, samo zaś miejsce jest bezchmurne, ciepłe i ciche. O szalejącym wokół żywiole świadczy jedynie wał chmur, wirujących na horyzoncie - opowiada klimatolog.
Cyklony tropikalne na półkuli północnej obierają drogę na północny zachód. Przy sprzyjających układach ciśnienia oraz odpowiedniej temperaturze wody podczas swej drogi przybierają na sile i stają huraganami - jak określa się je na Atlantyku, lub tajfunami na Pacyfiku.
Główne ścieżki
Później cyklony ukształtowane na Atlantyku czekają zazwyczaj trzy scenariusze.
Po pierwsze, mogą przemierzyć Morze Karaibskie i uderzyć np. we Florydę. Po wejściu na ląd huragan zaczyna stopniowo słabnąć, gdyż traci energię, jaką zapewniał mu wcześniej kontakt z rozgrzanym morzem. Takie huragany są zazwyczaj najsilniejsze, bo na ląd docierają po nabraniu siły nad ciepłym akwenem.
Inny scenariusz, który przypadł w udziale m.in. Sandy, zakłada przejście wzdłuż wschodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych. Wichury docierają wtedy maksymalnie do terenów Wielkich Jezior. - Huragan wchodząc na kontynent, traci swoją aktywność. Nie ma dopływu wilgoci i zaczyna brakować mu "paliwa" - tłumaczy Wojciech Raczyński.
Trzecia droga huraganów przebiega przez Atlantyk. Cyklony skręcają na wschód i mogą dotrzeć nawet do Europy. - Oczywiście, nie w swojej pierwotnej postaci, jako cyklon tropikalny, ale jako klasyczny niż - twierdzi synoptyk.
Słabsza od Katriny
- Wyjście na ląd huraganu Sandy odczuli mieszkańcy Wysp Karaibskich, m.in. Jamajki i Kuby oraz Bahamów. W Nowym Jorku wiatr poniszczył drzewa i linie energetyczne. Duża część miasta pozbawiona została energii. Doszło do zalania z powodu opadów i podniesienia poziomu morza i rzeki o ponad cztery metry - powiedział prof. Niedźwiedź. Zastrzegł jednak, że choć siła Sandy jest wielka, to skutki jej przejścia przez Stany nie dadzą się porównać ze żniwem Katriny, która swoim centrum objęła gęsto zaludniony Nowy Orlean.
- Tym razem Nowy Jork znajdował się dość daleko od centrum żywiołu. Centrum huraganu weszło na ląd na terenach mniej gęsto zaludnionych. Trzeba tez pamiętać, że skutki żywiołu zależą od stopnia przygotowania mieszkańców. W Stanach obowiązują pod tym względem bardzo restrykcyjnie przepisy. Ludzie są zobowiązani do reagowania na wszelkie zarządzenia władz, co pozwala minimalizować straty - zauważył.
Zamieni się w deszcz
Kiedy Sandy weszła w szerokości umiarkowane, przestała być typowym cyklonem tropikalnym. - Niemal przekształciła się w normalny niż atmosferyczny, z jakim miewamy do czynienia w umiarkowanej strefie geograficznej.
Coraz słabsza przemieszcza się teraz w stronę północy, będzie ściągała bardzo chłodne powietrze od strony Kanady, dlatego mogą tam grozić opady śniegu - wyjaśnia profesor Tadeusz Niedźwiedź.
W środę dotrze do Kanady
W najbliższych dniach Sandy będzie się przemieszczać na północ i północny wschód. W środę ma przekroczyć granicę między USA i Kanadą. W tym czasie wiatr powinien się osłabić do prędkości poniżej 63 km/h, ale nadal będą się utrzymywać opady.
Droga do Europy?
Teraz Sandy może spotkać taki los, jak cyklony trzeciego typu - droga przez Atlantyk. - Jeśli huragan napotka na odpowiednie warunki i skręci na wschód to już niedługo może objawić się w Europie w postaci opadów deszczu. Najpierw dotrze do wybrzeży Islandii czy do Morza Północnego. Groźny jednak nie będzie - uspokaja Wojciech Raczyński.
Autor: adsz/rs,ŁUD / Źródło: TVN Meteo