Wulkan San Cristobal w Nikaragui ponownie dał o sobie znać. Nad kraterem unosi się wysoka na kilkaset metrów chmura pyłu wulkanicznego. Władze podjęły decyzję o ewakuacji okolicznej ludności. Mieszkańcy nie chcą jednak opuścić wiosek położonych u stóp wulkanu.
Wzmożnoną aktywność wulkanu zaobserwoano we wtorek. Władze wprowadziły tzw. żółty alarm, który umożliwia bezpośrednie wprowadzenie w życie specjalnych procedur.
Spokojni mieszkańcy
Zarządzono ewakuację 300 rodzin, które mieszkają w pobliżu góry. Większość z nich nie boi się ewentualnej erupcji i postanowiła pozostać na miejscu.
- Dla nas jest taka sytuacja jest normalna. Z doświadczenia wiemy, że najważniejsze to zachować spokój. Panika niczemu nie służy- powiedział jeden z mieszkańców wioski usytuowanej przy wulkanie. - To nie jest taki wielki problem. Aktywność wulkanu czasem wzrasta, a czasem maleje. Jeśli będzie naprawdę wielka eksplozja, to wtedy możemy się ewakuować - stwierdziła Juliaberta Castillo.
Wulkan San Cristobal jest położony w odległości 135 kilometrów od stolicy Nikaragui Managui. Jego aktywność wzrosła już na krótko we wrześniu.
Ziemia wulkanu
Nikaragua nie bez powodu jest nazywana "ziemią wulkanów". Ich sylwetki dominują w krajobrazie gęsto zaludnionej, zachodniej części kraju. Np. na jeziorze Nikaragua znajduje się wulkaniczna wyspa Ometepe, o kształcie zbliżonym do ósemki. Górują nad nią dwa czynne wulkany: Concepcion i Maderas.
Autor: adsz/mj / Źródło: Reuters TV