Katastrofalne powodzie, które nawiedziły południowe regiony Azji, przyczyniły się do śmierci co najmniej 153 osób. Niemal sześć milionów mieszkańców dotkniętych żywiołem terenów musiało opuścić swoje domy.
W wyniku ulewnego deszczu w Indiach, Nepalu i Bangladeszu zginęły co najmniej 153 osoby. Zalane zostały również niektóre regiony Pakistanu.
W samym indyjskim stanie Asam, znanym z plantacji herbaty, zginęło co najmniej 30 osób. Przesiedlonych zostało co najmniej 5,8 miliona ludzi. Ten region najbardziej odczuwa skutki ulewnych, monsunowych deszczy. Stan regularnie zalewany jest przez rzekę Brahmaputrę, która podczas ulew wychodzi z brzegów.
Tysiące mieszkańców ma jedynie dostęp do skromnych zapasów żywności, a woda nie jest zdatna do picia.
- Od siedmiu dniu jemy tylko gotowany ryż - powiedziała Anamika Das, która mieszka ze swoją córką w Amtola, jednym z obozów, w którym schronili się przesiedleni mieszkańcy Asam. Jak dodała, ma też problemy z karmieniem małego syna.
Subhas Bania także schronił się w tym obozie. Powiedział, że władze nie zapewniły w nim dostępu do wody pitnej. - Jesteśmy zmuszeni pić mętną wodę - mówił Bania.
Opady deszczu nękają mieszkańcy północnych Indii zwykle od początku czerwca do października. Najgorsza sytuacja panuje zwykle pod koniec tego okresu.
Sytuacja się normalizuje
Poziom wody w rzece oraz jej głównych dopływach powoli opada, ale nadal pozostaje powyżej niebezpiecznego poziomu.
- Robimy wszystko, co w naszej mocy, by dotrzeć do ludzi dotkniętych kataklizmem, ale niestety, sytuacja jest bardzo poważna - powiedział Pramila Rani Brahma, minister opieki społecznej stanu Asam. Rząd nie oszacował jeszcze dokładnie start spowodowanych powodzią.
Bhabani Das z dystryktu Golaghat od czterech dni mieszka pod plandeką, bo jej dom został zabrany przez wodę. - Gdzie my się podziejemy? - mówiła z rozpaczą.
W stanie Bihar, który również zmaga się z poważnymi powodziami od początku ubiegłego tygodnia, zginęły 33 osoby. Tam również woda opada. - Wszystko powoli zaczęło się normalizować. Ludzie wracają do swoich domów - powiedział Lakshmeshwar Roy, minister do spraw zarządzania kryzysowego w stanie Bihar.
Autor: dd/aw / Źródło: Reuters