Pokrywa lodu na Morzu Arktycznym kurczy się w drastycznym tempie. Jak stwierdzili specjaliści z rosyjskiego ośrodka zajmującego się pomiarami ilości lodu, w lipcu tego roku osiągnęła ona absolutne minimum.
Szef rosyjskiego ośrodka Gidromietcentr Roman Wilfand powiedział w środę, że ilość lodu w Arktyce w lipcu tego roku była najmniejsza dla tego miesiąca w całej historii prowadzenia obserwacji. Już wcześniej meteorolodzy ostrzegali, że temperatura w Arktyce bije rekordy ciepła. - Można powiedzieć, że lipiec był rekordowy (...). W Arktyce odnotowano absolutne minimum pokrywy lodowej w historii prowadzenia obserwacji - powiedział naukowiec.
Za topnienie pokrywy lodowej odpowiadają rekordowo wysoka temperatura odnotowywana w różnych częściach północnych regionów świata. Gidromietcentr informował już, że średnie miesięczne temperatury w Arktyce podniosły się do rekordowych poziomów z lipca 2016 roku. W kanadyjskiej części Arktyki średnia temperatura sięgała 4-6 stopni powyżej normy, a w rosyjskiej Arktyce - przekroczyła normy w niektórych rejonach o 5 stopni.
Jak poinformowała Światowa Organizacja Meteorologiczna, w najbardziej na północ wysuniętym, zamieszkałym arktycznym mieście, Longyearbyen na norweskim archipelagu Svalbard, 25 lipca odnotowano nową rekordową temperaturę 21,7 stopni Celsjusza. Tymczasem według danych norweskiej narodowej służby meteorologicznej średnia długoletnia dla miesiąca lipca wynosiła raptem 5,9 st. C.
Od czerwca do września
Gidromietcentr zauważył, że topnienie lodu sprawiło, że miesiąc wcześniej niż zwykle otwarta została całkowicie Północna Droga Morska, łącząca atlantyckie Morze Barentsa z Morzem Beringa na Oceanie Spokojnym. Poza Rosją szlak ten nazywany jest Przejściem Północno-Wschodnim.
Zazwyczaj zjawisko to zachodzi najszybciej w okresie od czerwca do września. Patrząc po danych historycznych, ostatni najmniejszy zasięg pokrywy pojawił się we wrześniu 2012 roku i sięgał 4,14 milionów kilometrów kwadratowych.
Topnienie lodu i rozmrażanie wiecznej zmarzliny, a tym samym potencjalne uwolnienie metanu z gazów cieplarnianych - ma duży wpływ na infrastrukturę i ekosystemy w całym regionie.
Dwa razy szybciej niż reszta świata
Autorzy artykułu dotyczącego zmian klimatycznych postępujących w Arktyce w czasopiśmie "Nature Climate Change" pokazali, że największy symbol zmian klimatycznych - niedźwiedzie polarne - mogą najprawdopodobniej wyginąć do końca stulecia z powodu kurczenia się pokrywy lodu morskiego.
- Nasz model przedstawia trendy demograficzne zaobserwowane w latach 1979-2016, pokazując, że w niektórych subpopulacjach progi wpływu na przetrwanie mogły już zostać przekroczone. Sugeruje on również, że przy wysokim poziomie emisji gazów cieplarnianych gwałtownie zmniejszająca się reprodukcja i przetrwanie, zagrozi przetrwaniu wszystkich z wyjątkiem kilku wysokich subpopulacji arktycznych do 2100 roku - stwierdzili autorzy.
Długotrwałe ekstrema temperatury to wpływ zmian klimatu spowodowanych przez człowieka, jak wynika z analizy przeprowadzonej przez zespół wiodących klimatologów.
- Arktyka ogrzewa się ponad dwa razy szybciej niż średnia światowa, co ma wpływ na lokalne populacje i ekosystemy oraz ma globalne reperkusje. To, co dzieje się w Arktyce, nie pozostaje tylko na jej terenie. Ze względu na wzajemne powiązania, bieguny wpływają na warunki pogodowe i klimatyczne na niższych szerokościach geograficznych, gdzie żyją setki milionów ludzi - powiedział sekretarz generalny WMO Petteri Taalas.
Autor: kw/dd / Źródło: PAP, WMO
Źródło zdjęcia głównego: tvnmeteo.pl za WMO/Shutterstock