- Ta przeklęta La Niña to zła karma mojego rządu - przyznaje prezydent Kolumbii. Miesiące ulewnych deszczy i powodzi spowodowały dewastację ekonomiczną kraju. Zalane są drogi i hektary pól uprawnych, w tym drogocennej kawy.
Katastrofalne powodzie w ostatnich miesiącach pozostawiływielkie obszary Kolumbii pod wodą. Winowajcą niszczycielskiego żywiołu jest pogodowe zjawisko LaNiña.
Ulewne deszcze rozpoczęły się już w zeszłym roku. Pozbawiły życia ponad 120 Kolumbijczyków, a pół miliona pozostawiły bez dachu nad głową.
Największe zło kraju
Ulewne deszcze to największe wyzwanie administracji prezydenta Juana Manuela Santosa, które objął urząd w czerwcu zeszłego roku.
- Ta przeklęta La Niña to zła karma mojego rządu. Pierwszego dnia, kiedy objąłem urząd, La Nina już nabierała kształtów. Od miesięcy pada mocniej niż zwykle i jest to najgorszy problem, z jakim mam do czynienie na przestrzeni moich 16-miesiącznych rządów - powiedział prezydent Kolumbii.Paraliż komunikacyjny
La Niña spowodowała osuwanie się ziemi, w wyniku którego część systemu autostrad jest w rozsypce. Łącznie zamkniętych lub zablokowanych jest 1600 km dróg.
Hamuje to działania branży turystycznej, które szykuje się do letniego sezonu wakacyjnego. Rząd Santosa wydał już 7 mln dolarów na naprawę uszkodzonej infrastruktury.
Straty w gospodarce
Potrzebne są też pieniądze na ratowanie pól uprawnych, zwłaszcza kawy, której produkcja spadła w listopadzie ósmy miesiąc z rzędu. To poważna strata dla Kolumbii, która jest wiodącym producentem i eksporterem tego napoju na świecie.
Kraj jest także pierwszym po Holandii eksporterem ciętych kwiatów. Tymczasem woda zalegająca na polach uprawnych zniszczyła wiele plantacji.
Nie tylko Kolumbia
La Niña obwiniana jest w tym roku także za suszę w Stanach Zjednoczonych i ulewne deszcze, które uszkodziły wiele upraw w Australii.
Autor: mm/ms / Źródło: Reuters TV