Groźna wichura zaatakowała Wyspy Brytyjskie. Żywiołowi towarzyszą ulewne deszcze, lokalnie spadło prawie 202 l/mkw. Porywy wiatru dochodziły do 144 km/h. M.in. w Kumbrii trwa ewakuacja ludności. Zginęła jedna osoba.
Wielka Brytania znalazła się w szponach wichury Desmond. W skutek ulewnych deszczy w Kumbrii wylała rzeka Kent. Zalała pobliskie tereny. Straż pożarna pomaga w ewakuacji ludności.
W Carlisle żołnierze pomagają się ewakuować ludności z zagrożonych powodzią terenów. Policja twierdzi, że istnieje duże ryzyko odcięcia od prądu 60 tysięcy gospodarstw. Tysiące innych już nie ma energii elektrycznej.
Utrudnienia na drogach
Władze północno-zachodniej Anglii i południowo-zachodniej Szkocji zamknęły w sobotę wiele dróg, w tym autostrady i zarządziły ewakuację mieszkańców kilku nadmorskich miejscowości przed atakiem bardzo silnej wichury Desmond.
W miejscowości Carlisle nie działa sygnalizacja świetlna, co jeszcze bardziej potęguje chaos na ulicach. Park Narodowy Lake District, włącznie z miastami Cockermouth, Keswick i Kendal, jest odcięty od świata.
Już od soboty w całej północnej Anglii silniej wieje. Porywy wiatru osiągały miejscami prędkość nawet 144 km/h. Wieje praktycznie w całej Wielkiej Brytanii. W sobotnie południe, w dzielnicy Finchley w północnej części Londynu, podmuch wiatru zepchnął 90-letniego mężczyznę pod jadącą ciężarówkę - zmarł na miejscu.
Prawie 202 l/mkw.
Brytyjska służba meteorologiczna ostrzegała przed niezwykle intensywnymi opadami deszczu. W regionie Kumbrii spadło prawie 202 l/mkw deszczu.
Lokalni synoptycy podają, że od niedzielnego popołudnia wichura Desmond nieco osłabnie, jednak w najbliższych dniach na Wyspach Brytyjskich nadal można spodziewać się deszczowej pogody.
Autor: AD, zupi/jap,mab / Źródło: Met Office, PAP, Reuters TV, ENEX