Czy zanieczyszczone smogiem powietrze wpływa na cięższy przebieg COVID-19 i zwiększa śmiertelność tej choroby? Na to i inne pytania dotyczące sytuacji epidemiologicznej w Polsce odpowiadał profesor Krzysztof Pyrć z Małopolskiego Centrum Biotechnologii Uniwersytetu Warszawskiego.
Czy istnieje korelacja miedzy smogiem a cięższym przejściem COVID-19 i śmiertelnością? - Faktycznie, obserwowano, że w miejscach gdzie smog jest większy, to występowało więcej ciężkich i śmiertelnych przypadków COVID-19, natomiast czy jest to spowodowane tym, że był tam ten smog, to już trudniejsze pytanie - mówił w rozmowie z TVN24 profesor Krzysztof Pyrć z Małopolskiego Centrum Biotechnologii Uniwersytetu Warszawskiego. - Uważa się, że w momencie kiedy pojawia się więcej czynników ryzyka, tych sławetnych chorób współistniejących, to w pewnym momencie przebieg choroby może być cięższy. Takich czynników zewnętrznych może być całkiem sporo: zakażenia innymi wirusami, zakażenia bakteryjne, ogólne osłabienie organizmu, ale również potencjalnie smog, który może upośledzać działanie układu oddechowego - dodał.
Korelacja miedzy smogiem a koronawirusem
Zdaniem profesora, pojawienie się smogu może pogarszać przejście COVID-19. - Smog koreluje nie tylko osłabiając układ oddechowy czy odporność organizmu, ale z tym, że jest większe zaludnienie, gęstość populacji. Może również korelować ze średnim wiekiem populacji. Jest cała masa czynników, które mogą zaburzać taką analizę. Natomiast jest to jeden z czynników, który trzeba postrzegać, kiedy zastanawiamy się, jak na danym terenie będzie przebiegała epidemia - tłumaczył Pyrć. - To, co widzimy na świecie, że wraz z nadejściem jesieni transmisja bardzo przyspieszyła. Badania z wiosny pokazują, że wirus, chociaż nie jest wirusem sezonowym, lepiej przenosi się w suchym i zimnym powietrzu, więc można część wzrostu zrzucić na karb wzrostu transmisji w tym okresie, a druga rzecz, że my jesteśmy sezonowi, więcej czasu spędzamy w pomieszczeniach, w bliskim kontakcie, rzadziej wietrzymy [pomieszczenia - red.], więc to też wirusowi ułatwia przenoszenie się z człowieka na człowieka - mówił Pyrć.
Dodał, że smog jest jednym z czynników, który potencjalnie może spowodować, że obraz tej choroby będzie inny, poważniejszy u osób zakażonych. - Inne czynniki zewnętrzne to takie, które upośledzają nasz układ oddechowy - zimne i suche powietrze, ogrzewanie, czyli wysokie temperatury w środku, niskie na zewnątrz, a dodatkowo inne wirusy i bakterie. W momencie, kiedy to się nałoży, to ten odsetek cięższych przypadków może wzrosnąć w grudniu czy styczniu - podkreślił.
Maseczki w dobie pandemii
Profesor Pyrć podkreślił, że maseczki służą głownie do tego, żeby chronić innych.
- Jest to szczególnie ważne w przypadku masek smogowych, które często występują w wersji pseudo-FFP3 z zaworkiem. Taka maseczka nie spełnia swojej roli, nie chroni osób dookoła nas, a ochrona dla nas jest raczej iluzoryczna. Profesjonalny sprzęt zostawmy profesjonalistom, a starajmy się zmniejszyć transmisję, żeby nie doszło do przepełnienia służby zdrowia, czego jesteśmy dosyć blisko i do takiego bardzo negatywnego rozwoju epidemii - tłumaczył ekspert z z Małopolskiego Centrum Biotechnologii Uniwersytetu Warszawskiego.
Autor: anw/dd / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24