Niskie temperatury po zachodzie słońca, obfite deszcze na obszarze górskim obniżają produkcję miodu spadziowego, głównego rodzaju miodu na Podkarpaciu.
Zła pogoda, szczególnie zimne noce i spore opady deszczu w Bieszczadach, Beskidzie Niskim i Pogórzu Dynowskim, powodują problemy pszczelarzy produkujących miód ze spadzi iglastej.
- Pogoda ostatnich tygodni sprawiła, że w podkarpackich lasach nie wystąpiła jeszcze spadź. Nie dopisały też pożytki z kruszyny, maliny i akacji; w okresie ich kwitnienia było zimno - powiedział we wtorek prezes Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Rzeszowie Roman Bartoń.
W lasach musieli dokarmiać pszczoły
Według niego w niektórych leśnych pasiekach w konsekwencji "zimnych nocy oraz słabego nektarowania wystąpiła nawet potrzeba dokarmiania pszczół".
Natomiast zdecydowanie lepszą sytuację mają w tym roku pszczelarze, których pszczoły produkują miód z upraw rolnych i sadów. W ocenie Bartonia "tutaj sytuację można ocenić jako nieco lepszą niż przeciętną".
Leczniczy miód spadziowy
Z Podkarpacia pochodzi ok. 40 proc. miodu spadziowego w Polsce. Jest on droższy od innych miodów. Należy też do produktów eksportowych. Pszczoły wytwarzają go ze spadzi drzew iglastych. Spadź, zwana też rosą miodową, w postaci kropel występuje na igłach i gałęziach świerku, modrzewia i jodły. Składa się głównie z soków roślinnych. Miody spadziowe mają m.in. walory lecznicze.
Na Podkarpaciu ponad cztery tys. pszczelarzy prowadzi 110 tys. rodzin pszczelich. W południowo-wschodniej Polsce na jeden kilometr kwadratowy przypada sześć rodzin pszczelich; przeciętna krajowa to 3,5 rodziny na kilometr kwadratowy. W ubiegłym roku podkarpaccy pszczelarze zebrali średnio 18 kilogramów miodu z jednego ula.
Autor: mab/rp / Źródło: PAP