Strażacy pracują nad usuwaniem skutków ulew, jakie przetaczają się przez Polskę w ostatnich dniach.
Na Śląsku strażacy pomagają mieszkańcom w usuwaniu szkód intensywnych opadów deszczu.
- Sytuacja jest bardzo dynamiczna. Na chwilę obecną najbardziej dotyka ona powiatu bielskiego i miasta Bielska. Tutaj mamy prawie 600 interwencji do tej pory. Prawie 300 jest w trakcie realizacji. Głównie skupiamy się na wypompowaniu wody z posesji, z piwnic, na zabezpieczeniu szlaków drogowych przez wycinkę i usuwanie konarów, które ewentualnie się złamały - powiedział w czwartek po południu nadbrygadier Jacek Kleszczewski, komendant wojewódzki Państwowej Straży Pożarnej.
Ewakuacja w gminie Wilkowice
Komendant poinformował, że w trudnej sytuacji jest gmina Wilkowice, gdzie zdecydowano o ewakuacji mieszkańców. Czytaj więcej na tvn24.pl.
Natomiast prezydent Bielska-Białej Jarosław Klimaszewski powiedział, że w ostatnich godzinach w mieście spadło tyle deszczu, ile normalnie w dwa tygodnie. Zapewnił jednak, że sytuacja się stabilizuje. Mieszkańcy mogą liczyć na pomoc i wsparcie samorządu.
- Jeżeli chodzi o działania śląskiej policji, to w ciągu dzisiejszego dnia zgłoszono do naszych jednostek 468 interwencji - poinformował z kolei na czwartkowym posiedzeniu sztabu komendant wojewódzki policji Krzysztof Justyński. Przekazał też, że w zabezpieczeniu brało udział 30 radiowozów i 70 policjantów. - Nasze działania opierają się na udzielaniu pomocy, głównie w sytuacjach związanych z utrudnieniami drogowymi - poinformował.
Podtopienia w Świętokrzyskiem
Po kolejnych opadach deszczu w powiecie kazimierskim w województwie świętokrzyskim podtopionych jest ponad 100 gospodarstw. - Sytuacja nie jest jeszcze dramatyczna, nie musieliśmy na razie nikogo ewakuować, ale wszystko zależy od prognoz pogody na najbliższe dni - powiedział w czwartek po południu starosta kazimierski Jan Nowak. W Kazimierzy Wielkiej pada praktycznie bez przerwy od niedzieli. We wtorek przed północą na miasto spadła ściana wody. Według meteorologów na metr kwadratowy spadło wtedy od 150 do 200 litrów wody.
- Spowodowało to prawdziwą klęskę, bo zbiornik retencyjny mógł przyjąć tylko część tej wody, która rozlała się na okoliczne tereny - powiedział w czwartek burmistrz Adam Bodzioch. Z szacunkowych danych urzędu wynika, że z 13 tysięcy hektarów w gminie zalanych zostało 2,5 tysięca hektarów.
Pod wodą znalazło się m.in. główne miejskie rondo na skrzyżowaniu dróg wojewódzkich nr 776 (Busko-Zdrój - Kraków) i nr 768 (Jędrzejów - Koszyce). Zalane zostały posesje i ulice w pobliżu ronda. W czwartek woda na rondzie opadła, ale kierowców nadal obowiązują objazdy, którymi kieruje policja. Znacznie podniósł się poziom przepływającej przez miasto i wpadającej do Nidzicy Małoszówki.
Starosta poinformował, że według szacunkowych danych w powiecie jest podtopionych już ponad 100 gospodarstw.
- Na razie nie ma jeszcze dramatu, nie musieliśmy ewakuować mieszkańców, ale nie ma co ukrywać, że te gospodarstwa są zagrożone. Ludzie na razie sobie wzajemnie pomagają, mogą też liczyć na pomoc strażaków z Ochotniczej Straży Pożarnej - dodał Bodzioch. Podkreślił, że w razie pogorszenia sytuacji pomoc zaoferowali żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej.
"Wielka woda w Wadowicach Górnych"
Mieszkańcy wsi Wadowice Dolne w gminie Wadowice Górne na Podkarpaciu, gdzie wylał potok Zgórski, zalewając m.in. schronisko dla psów, układają wraz ze strażakami ochotnikami worki z piaskiem, aby zabezpieczyć teren przed dalszym rozlewaniem się wody.
- Od stu lat nie było tutaj takiej wody - mówią mieszkańcy.
W czwartek przy głównej drodze we wsi leżą gdzieniegdzie worki z piaskiem, moknące w ulewnym deszczu. W miejscu, w pobliżu którego wylał potok, tuż przy kościele, na jezdni stoi dość głęboka woda.
Za pasem zieleni widać między drzewami ogromne rozlewisko, przypominające jezioro.
- To potok Zgórski. Płynie za tamtym wałem - mówi pan Jan, pokazując widoczną w oddali zieloną groblę. Dwudziestokilkuletni Bartłomiej przywiózł ciągnikiem kolejne worki.
30 interwencji w Nowym Sączu
Zastępca komendanta Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Sączu Paweł Motyka powiedział w czwartek po południu, że nowosądeccy strażacy w ciągu ostatniej doby interweniowali ponad 30 razy. Głównie udrażniali przepusty i wzmocnienia wałów. Najwięcej problemów sprawiają głównie małe potoki, które w razie gwałtownych opadów zaczynają wylewać.
Autor: asty,akr,dd//now / Źródło: TVN24, PAP