Z plagą komarów zmaga się kilkanaście gmin położonych na południu województwa świętokrzyskiego, gdzie pod koniec maja spadły intensywne opady deszczu, które doprowadziły do podtopień. - Liczymy na pomoc ze strony państwa, ponieważ sami sobie z tym problemem nie poradzimy - mówią samorządowcy.
Burmistrz Pacanowa Wiesław Skop poinformował, że sytuacja samorządu w związku z plagą komarów jest trudna. - Obserwujemy niespotykany wylęg tych owadów. Ja pamiętam powodzie z 1997, 2001 i 2010 roku, ale takiego zjawiska, na taką skalę nie było, być może dlatego, że wtedy te powodzie były w lipcu i sierpniu, a teraz nawałnice, które przeszły, zbiegły się z okresem intensywnego namnażania tych owadów - powiedział.
Pytany o to, w jaki sposób gmina zamierza poradzić sobie z plagą komarów, odparł, że "każde działanie ma sens, jeśli nie będzie szkodzić przyrodzie", dlatego obecnie czeka na odpowiedź w tej sprawie od Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Kielcach i służb wojewody.
Plaga komarów
- Łatwo jest sprawę pogorszyć, bo narasta protest pszczelarzy, ekologów i z tego, co słyszałem "z drugiej ręki" to prawdopodobnie Krajowy Lekarz Weterynarii wyraził swój negatywny stosunek do zastosowania masowych oprysków. Jest sporo wątpliwości. Na pewno nie ma zgody na opryski preparatami chemicznymi, bo w ubiegły piątek w sąsiedniej gminie Szczucin na taki oprysk nie zgodził się wojewoda małopolski - zaznaczył Skop.
- Proponujemy rozwiązanie kompromisowe. Wychodzimy naprzeciw i kupimy preparat wskazany przez właściwe służby, ale nie stać nas już na to, żeby zapłacić za przelot samolotu, który tę usługę wykona. Jeśli nie jest to możliwe, to przecież są pododdziały chemiczne wojska, które znakomicie spełniły swoją rolę w 1997 i 2010 roku, gdzie na terenach zalanych, po ustąpieniu wody była konieczność wykonania takich zabiegów i były one bardzo skuteczne, po kilku dniach przyniosły ulgę mieszkańcom - mówił burmistrz Pacanowa.
Burmistrz Kazimierzy Wielkiej Adam Bodzioch przekazał, że na terenie jego gminy również występuje wyraźnie większa niż w ubiegłych latach liczba komarów. - Jeżeli nie otrzymamy pomocy, to będziemy z tą plagą walczyć we własnym zakresie na naszych obiektach, czy to w parku lub nad zalewem, natomiast nie możemy wkroczyć w prywatne posesje jako gmina - zaznaczył Bodzioch.
Apel do władzy
10 czerwca Michał Cieślak, poseł na Sejm z partii Porozumienie, skierował do wojewody świętokrzyskiego Agaty Wojtyszek wniosek, w którym zwraca się o udzielenie pomocy mieszkańcom w walce z plagą komarów. Jak czytamy w piśmie, "komary uniemożliwiają mieszkańcom prowadzenie podstawowych czynności gospodarczych i bytowych, a owady mogą też roznosić choroby i wirusy".
- Z taką plagą komarów nie mieliśmy do czynienia podczas poprzednich powodzi, które nawiedziły nasz region. Chodzi o cały teren, który był podtopiony i zalany, czyli od Kazimierzy Wielkiej i powiatu kazimierskiego, przez powiat buski i Ponidzie, Nowy Korczyn, Pacanów, teren wzdłuż Wisły aż po Sandomierz - podkreślił poseł.
"Samorządy oferują zakup preparatu biologicznego i selektywnego bezpiecznego dla ludzi, pszczół, innych owadów i zwierząt, jednocześnie zwracając się do strony rządowej o pomoc w organizacji sprzętu koniecznego do wykonania oprysku. Mając powyższe na względzie, zwracam się do Pani Wojewody o rozważenie możliwości użycia samolotów przystosowanych do oprysków lasów lub skierowanie wniosku o udzielenie pomocy pododdziałów wojsk chemicznych" - czytamy we wniosku.
Jak argumentuje Cieślak, wojska chemiczne to jeden z rodzajów wojsk, przeznaczony do wykonywania zadań podczas prowadzenia działań bojowych, jak i w różnych sytuacjach kryzysowych, np. podczas katastrof. Poseł zwraca się z prośbą o rozważenie możliwości wsparcia gmin i udzielenie pomocy przy organizacji oprysków.
Według szacunków służb wojewody świętokrzyskiego, w związku z intensywnymi opadami deszczu, do których doszło pod koniec maja, w regionie podtopionych zostało 1100 budynków mieszkalnych i gospodarczych, blisko 600 kilometrów dróg wymaga remontu, straty w uprawach dotyczą powierzchni ponad 37 tysięcy hektarów, a podtopionych zostało blisko 9,5 tys. gospodarstw rolnych.
Po pierwsze: zbadać gatunki
Doktor habilitowana nauk medycznych Beata Biernat z Zakładu Parazytologii Tropikalnej Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego w rozmowie z portalem tvnmeteo.pl zauważyła, że "mamy w Polsce około 50 gatunków komarów i tak naprawdę, aby zaprojektować skuteczną strategię ich zwalczania, należałoby najpierw przeprowadzić badania i sprawdzić, z jakimi gatunkami mamy do czynienia na danym terenie".
- Teraz jest trochę późno, bo komary się wylęgają i nagle pojawia się problem, ale on jest w dużej mierze przewidywalny i jeśli są lokalne władze, które mają trochę pieniędzy, to mogą z odpowiednim wyprzedzeniem używać środków, na przykład biologicznych, do zwalczania larw i wtedy problem nie wystąpi albo będzie ograniczony. Takie akcje zwalczania mają miejsce na przykład we Wrocławiu - powiedziała Biernat.
Biernat zaznaczyła, że jeśli występuje plaga dorosłych komarów, to pozostają opryski chemiczne, ale wtedy zwalcza się nie tylko komary, lecz także inne owady. Poza tym środki te mogą być toksyczne dla organizmów wodnych.
- Jeżeli teraz w zbiornikach wodnych pojawiają się larwy, to jeszcze można coś zdziałać, żeby ograniczyć wielkość tej populacji, ale szczerze mówiąc, jest już trochę za późno. Najskuteczniejsze działanie w takiej sytuacji, to znaczy gdy są jeszcze larwy i już plaga dorosłych, to zastosowanie równolegle środków działających i na larwy, i na owady dorosłe. O projektowaniu akcji zwalczania należy myśleć już wczesną wiosną, a najlepiej z rocznym wyprzedzeniem - podkreśliła Biernat.
Jak mówiła ekspert, najpierw należy przeprowadzić badania faunistyczne i zinwentaryzować wszystkie zbiorniki wodne pod kątem występowania w nich larw komarów. Następnie należy określić charakter zbiorników, czy są one stałe, czy okresowe.
- W efekcie powinno się zaprojektować strategię działania i zorganizować budżet - podkreśliła Biernat.
Jej zdaniem, na dużych obszarach najbardziej skuteczne jest biologiczne zwalczanie larw. - Odpowiednie środki, precyzyjnie zastosowane ich w zalecanej dawce, działają selektywnie na larwy komarów, ale nie oddziałują nawet na owady blisko spokrewnione - mówiła Biernat.
Według ekspert, ograniczenie populacji komarów w tym momencie przyniesie korzyści tylko na krótki czas.
- Jeśli teraz będziemy stosować środki na owady dorosłe, to oczywiście da efekt, ale krótkotrwały. Komary są przecież owadami latającymi i mogą pokonywać całkiem długie dystanse. To przyniesie ulgę na jakiś czas, ale potem bardzo prawdopodobne jest, że pojawi się nowa fala komarów. To jest plaster na ranę, chociaż czasami konieczny - mówiła Biernat.
Czasem konieczne opryski chemiczne
Są jednak sytuacje, kiedy wykonanie oprysków chemicznych czasami jest najlepszym wyjściem.
- Jeśli chodzi o opryski chemiczne, są sytuacje kiedy one są niezbędne. Jeśli na przykład w jakimś mieście jest powódź i potem wysoka temperatura, to plaga komarów najpewniej się pojawi, to jest naturalne. Wtedy nie ma innego wyjścia - podkreśliła Biernat.
Zdaniem Biernat, kroki jakie teraz mają być podjęte, "są działaniami na cito".
Autor: dd,anw/map / Źródło: tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock