Możliwe, że burza słoneczna o ogromnej sile uderzy niedługo w Ziemię. Zjawisko to zdarza się średnio co 150 lat i obecnie istnieje zagrożenie jego wystąpienia. Prezydencka Rada Doradców ds. Nauki i Technologii w Stanach Zjednoczonych wydała ostatnio dokument, który przedstawia plan działania w wypadku nastąpienia silnych rozbłysków na Słońcu.
Najgorsza burza słoneczna, która uderzyła w Ziemię miała miejsce w 1859 roku. Zjawisko zwane efektem Carringtona wywołało zorzę polarną aż na Kubie (podczas gdy zazwyczaj widziane jest jedynie na północy, w pobliżu biegunów magnetycznych Ziemi). Burza spowodowała też spustoszenie w prymitywnej jeszcze instalacji elektrycznej tamtych czasów, powodując pożary na stacjach telegraficznych. Szacuje się, że tak ogromnych rozmiarów zjawisko występuje co 150 lat. Gdyby rozbłyski o takiej sile miały dotrzeć do Ziemi w obecnych czasach, gdy ludzie są o wiele bardziej uzależnieni od elektroniki i technologii, z pewnością miałoby to katastrofalne skutki.
Narodowy Plan Działania ds. Pogody Kosmicznej
W związku z rosnącym zagrożeniem, Prezydencka Rada Doradców ds. Nauki i Technologii wydała Narodowy Plan Działania ds. Pogody Kosmicznej, w którym szczegółowo przedstawiona została strategia działania na wypadek wystąpienia silnej burzy słonecznej. Dokument ostrzega, że w związku z coraz bardziej powiązaną siecią systemów elektrycznych, odcięcie ich od zasilania, spowodowałoby lawinę awarii systemów. Zaleca się federalne skoordynowanie podejścia do wielu procedur, od zmniejszenia podatności najbardziej zagrożonej infrastruktury, po zwiększenie zdolności prognozowania i komunikacji.
Katastrofalne skutki
Słońce nieustannie wyrzuca naładowane cząstki elementarne w postaci wiatru słonecznego, który czasem dociera do naszej atmosfery. To on powoduje zjawisko zorzy polarnej, choć większość cząstek, które do nas docierają, jest odchylana przez pole magnetyczne Ziemi. Jednak od czasu do czasu, na Słońcu pojawiają się szczególnie duże rozbłyski, które docierają do naszego pola magnetycznego i powodują burze magnetyczne. Według najnowszych badań, naukowcy szacują, że istnieje 12 proc. szans, że jeden z "megarozbłysków" wybuchnie w ciągu najbliższych 10 lat, wysyłając w naszym kierunku potężną burzę słoneczną.
Mieliśmy już mały przedsmak tego, co nas czeka, gdyby burza słoneczna uderzyła w naszą planetę z taką siłą jak ta w 1859 roku. W 1989 roku w Kanadzie rozbłyski słoneczne spowodowały przepływ mocy w sieci elektrycznej. W ciągu 90 sekund spowodowały wyłączenie instalacji elektrycznej Hydro-Québec, pozostawiając miliony ludzi bez prądu na dziewięć godzin. Gdyby coś takiego miało miejsce obecnie, a do tego na znacznie większą skalę, straty byłyby ogromne.
Ogromne koszty
Szacuje się, że gdyby burza słoneczna na skalę efektu Carringtona wystąpiła dzisiaj, koszty usuwania jej skutków na terenie samych Stanów Zjednoczonych, w ciągu pierwszego roku wyniosłyby około 1-2 bilion dolarów (4-8 biliona złotych). A usuwanie szkód mogłoby trwać nawet do 10 lat. W związku z tym, że żyjemy w świecie, w którym elektronika jest coraz bardziej powszechna, taka katastrofa miałaby wpływ na każdy z aspektów naszego życia - transport, komunikację, a nawet bankowość i administrację.
System ostrzegania
Niebezpieczeństwo jest tak duże, że Europejska Agencja Kosmiczne pracuje obecnie nad własnym systemem ostrzegania, w którym bierze udział 14 krajów europejskich. W chwili obecnej, gdyby burza słoneczna uderzyła w Ziemię, niewiele moglibyśmy zrobić. Można by jedynie ostrzec mieszkańców zagrożonych obszarów, by mogli przygotować się poprzez zamknięcie odpowiednich systemów, aby ograniczyć potencjalne szkody.
Autor: zupi/aw / Źródło: IFL Science
Źródło zdjęcia głównego: NASA, Solar And Heliospheric Observatory