Wirus odry działa szybko i na dużą skalę. - Właściwie nie ma żadnych barier, bo wirus przenosi się drogą powietrzną, czyli w czasie rozmowy, w czasie zabawy - mówił na antenie TVN24 doktor Paweł Grzesiowski z Centrum Medycyny Zapobiegawczej i Rehabilitacji.
W piątek podano informacje o dwóch ogniskach epidemiologicznych odry na terenie Polski. Większość potwierdzonych zachorowań odnotowano w Pruszkowie. Jeden przypadek - w Piastowie.
Początkowo Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Warszawie informowała, że żadna chora osoba nie była szczepiona. W piątkowy wieczór w komunikacie wyjaśniono, że "pacjenci nie mający dokumentacji medycznej potwierdzającej odbyte szczepienia na odrę, dla bezpieczeństwa i dobra prowadzonego postępowania epidemiologicznego są traktowani jako pacjenci niezaszczepieni. Otrzymane w trakcie wywiadów deklaracje ustne rodziców dot. szczepienia dzieci bez potwierdzającej ten fakt dokumentacji medycznej nie mogą być podstawą do przyjęcia stanu faktycznego zaszczepienia dziecka".
- Muszę powiedzieć, że jestem w jakimś sensie przestraszony sam, ponieważ myśmy rozmawiali o tym wielokrotnie, że nieszczepienie powoduje zwiększenie ryzyka zachorowalności. Natomiast, że to się tak szybko zrealizuje, w tak dużej skali, tego się nie spodziewałem - powiedział doktor Paweł Grzesiowski, odnośnie ogniska epidemiologicznego w Pruszkowie. Doktor zauważył, że z kontaktu z jednym chorym zakażenie odrą rozprzestrzeniło się na dziewięć innych osób. - To pokazuje, jak wirus niesamowicie szybko szerzy się w grupie osób, które nie są zaszczepione - podkreślił.
"Żadnych barier"
Wirus odry działa szybko i na dużą skalę. - Właściwie nie ma żadnych barier, bo wirus przenosi się drogą powietrzną, czyli w czasie rozmowy, w czasie zabawy. Na dodatek zarażenie następuje dwa, trzy dni jeszcze przed pojawieniem się objawów - stwierdził doktor. Gdy w klasie czy grupie dzieci znajdzie się jedna osoba chora, nie ma szans żeby uniknąć zakażenia u osób nieszczepionych. Oliwy do ognia dodaje tu brak poważniejszych objawów choroby.
Doktor Grzesiowski stwierdził też, że brak objawów w postaci gorączki powoduje, że dziecko nie zostaje w domu. - Ten moment zarażenia znacznie się zmniejsza, kiedy pojawia się wysypka, dlatego że wtedy wszyscy już widzą, [że - red.] coś jest nie tak - mówił.
Nie siać paniki
Doktor zauważył, że najlepszym sposobem na uchronienie dziecka przed postępem choroby jest dokładna obserwacja. - Okres wylegania odry to jest mniej więcej od dwóch do trzech tygodni od tego pierwszego kontaktu. A więc jeżeli dziecko zaczyna w tym okresie prezentować objawy kataralne, niezbyt może nasilone, ale trochę nietypowe, na przykład zapalenie spojówek, pojawia się światłowstręt, dziecko zaczyna unikać światła dziennego, wtedy należy zdecydowanie powiadomić o tym lekarza.
Decyzja co do sposobu wizyty powinna być podjęta telefonicznie. Należy pamiętać, że jeżeli wybieramy się z chorym do przychodzi, a będą się tam znajdować niezaszczepione dzieci, ryzyko epidemii nie mija. Dlatego należy poinformować osoby znajdujące się w poczekalni o objawach jakie ma nasze dziecko.
Aby nie rozprzestrzeniać wirusa, doktor zalecił jednak wizyty domowe. - To byłaby racjonalna sytuacja, dlatego że wychodzenie z domu i na przykład jeżdżenie komunikacją publiczną to również jest moment, gdy wirus odry potrafi zaatakować. To jest naprawdę niezmiernie zakaźny wirus - stwierdził specjalista.
Antyszczepionkowa propaganda
Doktor nazywa działanie ruchów antyszczepionkowych propagandą. - Jeżeli spojrzymy na fakty, które przedstawią aktywiści antyszczepionkowców, czyli ci którzy szerzą strach w Internecie głównie, to są to oskarżenia absolutnie kłamliwe i niepotwierdzone. Przypisywanie szczepieniu przeciwko odrze autyzmu, cukrzycy, nowotworów, alergii, chorób autoimmunologicznych jest po prostu kłamstwem - dodał.
Rocznie przybywa od 5 do 7 tysięcy osób obawiających się szczepień. - To nie są antyszczepionkowcy, to są ludzie przestraszeni przez antyszczepionkowców. A więc w moim pojęciu, jeśli dochodzi do zagrożenia życia publicznego, musimy wytoczyć najpoważniejsze argumenty prawne, żeby zatrzymać tę akcję, ponieważ codziennie przybywa osób, które w internecie czytają o tym, że szczepienia szkodzą, co jest nieprawdziwą informacją i popycha tych ludzi do błędnych decyzji - spuentował doktor.
Szczepienia przeciw odrze są w Polsce obowiązkowe
"Szczepionka przeciw odrze występuje w postaci połączonej (skoniugowanej) jako szczepionka przeciw odrze, śwince i różyczce (tzw. MMR)" - informuje WSSE. Szczepienie jest obowiązkowe i bezpłatne. Wykonuje się je w 13-14 miesiącu życia, ponownie w 10. roku życia. Szczepionka typu MMR jest szczepionką bezpieczną.
Zgodnie z przepisami, w sytuacji, gdy rodzice małoletnich dzieci nie zgodzą się na zaszczepienie dziecka, zakład opieki zdrowotnej ma obowiązek zawiadomić o tym Państwową Inspekcję Sanitarną. Sanepid może skierować sprawę do wojewody, który jest uprawniony, by w trybie administracyjnym nałożyć na rodziców nie poddających dziecka obowiązkowym szczepieniom "grzywnę w celu przymuszenia", w maksymalnej wysokości 10 tysięcy złotych. Grzywna może zostać nałożona kilkakrotnie, a maksymalnie suma kar może wynieść nawet 50 tysięcy złotych.
Ponadto, jak wynika z oświadczenia Rzecznika Praw Dziecka z ubiegłego roku, sanepid może zawiadomić sąd opiekuńczy o fakcie uchylania się przez przedstawicieli ustawowych - rodziców, od poddania obowiązkowym szczepieniom ich małoletnich dzieci. Sąd w celu sprawdzenia sytuacji opiekuńczo-wychowawczej małoletniego wszczyna postępowanie w przedmiocie ograniczenia władzy rodzicielskiej.
"Przed wprowadzeniem szczepień przeciw odrze w dzieciństwie chorowała prawie każda osoba. W Polsce zanim wprowadzono obowiązkowe szczepienia przeciwko tej chorobie (lata 1965-1974) liczba rejestrowanych przypadków kształtowała się od 70 000 do 130 000 w latach pomiędzy epidemiami oraz od 135 000 do 200 000 w latach epidemicznych. Umierało 200-300 dzieci, a tysiące miało ciężkie powikłania wymagające długotrwałej hospitalizacji. Obecnie w Polsce każdego roku występuje od 60 do 130 zachorowań" - podaje WSSE.
Posłuchaj eksperta o epidemii odry
Autor: kw/rp / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock