Josh Bratchley, brytyjski nurek, który w zeszłym roku pomagał uratować 12 młodych piłkarzy i ich trenera z jaskini w Tajlandii, teraz sam potrzebował pomocy. Mężczyzna nie mógł się wydostać z jaskini w hrabstwie Jackson w stanie Tennessee. Pod ziemią spędził ponad 24 godziny.
Josh Bratchley wraz z grupą znajomych we wtorek zwiedzał jaskinię w hrabstwie Jackson w stanie Tennessee. Około godziny 15 wszyscy, z wyjątkiem Bratchleya, wyszli na powierzchnię. Na początku próbowali uratować go sami, jednak w środę o godzinie 1 w nocy postanowili powiadomić służby ratunkowe.
Posiłki nadeszły z Arkansas i Florydy, ale próbę ratunku podjęto dopiero około godziny 18. Poszukiwania trwały godzinę.
- Bratchley był przytomny i czujny - poinformował uczestnik akcji, ratownik Derek Woolbright. Jak powiedział, po wyjściu na powierzchnię jedyne o co Bratchley poprosił, to kawałek pizzy.
Cały i zdrowy
Lekarze przebadali mężczyznę i ocenili, że jego stan jest stabilny. Bratchley odmówił hospitalizacji i transportu.
Jak stwierdził jeden z ratowników Edd Sorenson, jaskinia była wyjątkowo mulista i niebezpiecznie niska. Bratchley jednak zachował spokój. - Po prostu powiedział: "Dziękuję ci. Dziękuję ci. Kim jesteś?" - dodał.
Bohater
Josh Brathey był członkiem brytyjskiego zespołu ekspertów od nurkowania jaskiniowego, który w zeszłym roku pomógł ocalić drużynę piłkarską składającą się z 12 chłopców w wieku szkolnym oraz ich trenera. Grupa nie mogła wydostać się z zalanej jaskini w Tajlandii. Spędziła w niej 18 dni - od 23 czerwca do 10 lipca 2018 roku. O całej akcji przeczytasz na tvn24.pl
Autor: kw / Źródło: theguardian.com
Źródło zdjęcia głównego: tvn24