Słabość do wiśni wpędziła w poważne tarapaty niedźwiedzia brunatnego z rumuńskich Gór Buzau. Zwierzak wspiął na drzewa, żeby zjeść trochę owoców i nie przewidział, że może tam czekać pułapka. W zastawionych przez kłusowników sidłach spędził dwa dni, wydając żałosne odgłosy.
W jednej z miejscowości we wschodniorumuńskich Górach Buzau rośnie wiśnia, którą upatrzył sobie okoliczny niedźwiedź. Skuszony dojrzewającymi owocami zwierzak wdrapał się na drzewo, licząc zapewne na smaczną przekąskę. Nie nacieszył się nią jednak, bo jego łapa utknęła w przygotowanych przez kłusowników sidłach.
Bali się podejść
Uwięziony niedźwiedź męczył się dwa dni, bo mimo wydawanych przez niego żałosnych odgłosów nikt wykwalifikowany nie zjawił się na miejscu. Okoliczni mieszkańcy mówili, że chcieli pomóc, ale bali się podejść do rannego zwierzęcia. Woleli poczekać, aż na miejsce dotrze weterynarz albo ktoś ze stowarzyszenia myśliwskiego i udzieli mu pomocy. Wreszcie niedźwiedź sam zdołał zejść z drzewa.
Sprzedają na czarnym rynku
Policja i myśliwi z lokalnego stowarzyszenia poszukują kłusowników, którzy założyli pułapkę. Jeżeli zostaną zidentyfikowani, grozi im kara nawet siedmiu lat więzienia. Ten przypadek zastawienia sideł na niedźwiedzia nie jest wyjątkiem w Rumunii. Kłusownicy próbują łowić te zwierzęta, żeby sprzedawać ich futro i mięso na czarnym rynku.
Według oceny myśliwego Costicy Andrei lubiący wiśnie niedźwiedź z Gór Buzau było około 3-letnim, ważącym 100 kg samcem. - Jego wartość wyniosłaby około 10-15 tys. euro - powiedział Andrei.
Autor: js/rs / Źródło: ENEX
Źródło zdjęcia głównego: ENEX